Od pierwszego gwizdka sędziego było widać że piłkarze Jagiellonii Białystok chcą pokazać się dla nowego trenera i ruszyli do zdecydowanych ataków. Próbowali przejąć inicjatywę i narzucić swój styl gry. Tur od początku nastawił się na uważną grę w obronie i konsekwentnie realizował te ustalenia rozbijając kolejne ataki gości. Mimo, iż goście częściej utrzymywali się przy piłce, nie mogli stworzyć dogodnych sytuacji strzeleckich, a jak już przeprowadzali groźną akcję to mieli problemy z oddaniem celnego strzału. Gospodarze nie ograniczyli się tylko do gry defensywnej i również próbowali wyprowadzać groźne kontry. Z upływem kolejnych minut gra przenosiła się coraz bliżej pola karnego Tura.

Około 30 minuty meczu dośrodkowanie z lewej strony boiska strzałem głową wykończył zamykający akcję Wojciech Kobeszko. W tym momencie z mądrze broniący się gospodarzy uszło powietrze i przewaga gości stawała się coraz bardziej widoczna. Pod koniec pierwszej części gry na listę strzelców zdążył się wpisać Ernest Konon, który pokonał drugi raz bramkarza bielskiego klubu. Po przerwie na boisku w drużynie Jagiellonii nastąpiło siedem zmian przy tylko jednej Tur. Gra Jagiellonczyków na tle czwartoligowca nie wyglądała jednak najlepiej. Mimo stwarzanych kolejnych akcji i oddając co raz to groźniejsze strzały, nie była to gra w niczym przypominająca choć trochę tej z rundy jesiennej, w której to Jagiellonia wygrywała mecz za meczem. Narzucone przez drugoligowców szybkie tempo meczu powoli zaczęli odczuwać piłkarze Tura. Nieliczne akcje ofensywne traciły na sile i zaczęły mnożyć się niedokładne podania. W 48 minucie Ariel Jakubowski ładnym podaniem z głębi boiska obsłużył Dzidosława Żuberka, który przelobował próbującego interweniować Piotra Mińko. Po tej bramce piłkarze Tura zostali praktycznie zamknięci na własnej połówce i w okolicach własnego pola karnego przerywali akcje, bądź blokowali strzały Jagiellończyków. Na ok. 5 min przed końcem meczu potężnym uderzeniem z linii pola karnego popisał się Madrin Piegzik i mimo wydając sie udanej interwencji bramkarza piłka trafiła po raz czwarty do siatki. Do końca meczu Jagiellonia starał się zdobyć kolejne gole, ale obrona i bramkarz Tura stali na posterunku.

Z przebiegu całego spotkania więcej z gry miała Jagiellonia, która w każdym elemencie gry przewyższała zawodników czwartoligowego Tura. Gospodarze pomimo, iż musieli się zmierzyć z zespołem na codzień występującym dwie klasy rozgrywek wyżej łatwo pola nie oddali i podjęli walkę. Pomimo tego, iż goście stworzyli wiele sytuacji podbramkowych to nie umieli tego wykorzystać i na pewno przed kolejnym meczem w II-lidze muszą swoją skuteczność poprawić.