Morf | 1 Lutego 2015 g. 11:14
We wczorajszym spotkaniu z Odrą po raz kolejny w bramce mieliśmy okazję oglądać Grzegorza Szamotulskiego. W chwili kiedy ten doświadczony zawodnik przychodził do naszego zespołu miałem nadzieję, że spokojem umiejętnościami i doświadczeniem będzie powodować rozwój dwóch młodych zawodników na tej pozycji których mamy w Jagiellonii to jest Rafała Gikiewicza i Grzegorza Sandomierskiego. Mój tok rozumowania okazał się całkowicie mylny.
Po spotkaniu w Chorzowie nomen omen bardzo dobrym piłkarsko, w którym Grzegorz Sandomierski puścił pięć goli został zdjęty z bramki. Zdjęty w takich okolicznościach że chciało się powiedzieć do trenera (lub osoby za to odpowiedzialnej) : „Co Ty (Wy) k... wyprawiacie?”.
Przed spotkaniem ligowym z Lechią Gdańsk Grzesiek Sandomierski został uhonorowany tytułem najlepszego zawodnika ligi w październiku (nie bramkarza – ZAWODNIKA WYSTĘPUJĄCEGO NA BOISKACH POLSKIEJ EKSTRAKLASY). Tytuł ten otrzymał za zachowane czystego konta bramkowego przez ponad 560 minuty! Sandomierski po odebraniu nagrody musiał usiąść na TRYBUNACH i z nich obejrzał pojedynek z Lechią. W spotkaniu z Odrą jakie miało miejsce wczoraj nie było go nawet w meczowej osiemnastce. Świetny sposób na to aby odpowiednio zmotywować zawodnika. Wręcz idealna sytuacja aby młodemu utalentowanemu wychowankowi podciąć skrzydła i doprowadzić do załamania. Postawić na cienkiego weterana kosztem młodego utalentowanego!
Żeby było śmieszniej to Szamotulski grał tak, że powinien po jednym spotkaniu sparingowym z Białorusinami wylądować na ławce. Niedokładne podania, brak zdecydowania, wykopy pożal się Boże, brak szybkości i szybkiego inicjowania akcji ofensywnych naszego zespołu nakazywały sztabowi szkoleniowemu posadzić go na ławce. Tak się nie stało. W spotkaniu z Polonią Bytom zawalił gola i może tylko dziękować Podstawkowi że ma zeza bo byśmy nawet punktu z Bytomia nie wywieźli. W meczu z Lechią się nie napracował, bo ta nie inicjowała akcji ofensywnych w ogóle. W spotkaniu z cienką jak dupa węża Odrą dał sobie wrzucić za kołnierz piłkę jak junior a w drugiej sytuacji zachował się gorzej niż junior bo ani jej nie złapał ani nie sparował na bok bądź ponad poprzeczkę tylko przed siebie, a Bueno wykorzystał prezent strzelając w meczu swego drugiego gola.
W sytuacji jaka miała miejsce z Sandomierskim przypomina mi się analogiczna sytuacja jaka miała miejsce z Rafałem Gikiewiczem. Tam trener po pierwszym nieudanym meczu i kilku kiksach Rafała powiedział, że nie można po jednym nieudanym meczu przekreślać zawodnika i należy mu dać szansę na odbudowanie się i pokazanie że to był tylko wypadek przy pracy. W przypadku Sandomierskiego trener nie dał mu szansy na rehabilitację i za to mam do niego wielkie pretensje. Ba, racze sądzić, że wczoraj z Gikiewiczem bądź Sandomierskim w bramce wynik byłby zgoła odmienny.
Tymi decyzjami bramkarskimi trener pokazał, że po pierwsze mówi co innego a robi co innego (być może mu kazano postawić na Szamo w bramce), krzywdząc tym samym młodych zawodników którzy nie prezentują się gorzej a mogę zaryzykować stwierdzenie że są o niebo lepsi.
Gikiemu i Grzesiowi Sandomierskiemu napiszę tylko tak – trzymajcie się chłopaki!