filip | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Z lekkim opóźnieniem (minęło już trzy dni) chciałbym się z Wami podzielić kilkoma spostrzeżeniami na temat granicy absurdu, którą przekroczył w swojej wypowiedzi w niedzielnej Lidze+ Ekstra trener Lecha Poznań Jacek Zieliński.
Stwierdził on, ni mniej ni więcej, że wszystkie problemy drużyny Lecha, a w związku z tym i jego, zaczęły się od sytuacji, w której sędzia nie pokazał drugiej żółtej kartki Mladenowi Kascelanowi za jego faul na Enriqezie podczas meczu w Białymstoku. Nie cytuję tu dokładnie całej jego wypowiedzi, ale jej sens oddaję dokładnie. Dalej zaczął tylko mówić, że gdyby Mladen dostał tę kartkę – wyleciałby z boiska, gdyby wyleciał – na boisko nie wszedłby Kamil Grosicki – i tu mu przerwali. Trochę szkoda. Bardzo ciekawi mnie jak ten ciąg przyczynowo- skutkowy rozwinąłby się w dalszej części jego wypowiedzi. Pewnie poszłoby to tak: gdyby nie wyszedł to by nie strzelił. A gdyby nie strzelił to byśmy wygrali, a gdybyśmy wygrali to... Tu mi niestety zaczyna brakować wyobraźni, której nie brakuje z całą pewnością trenerowi Zielińskiemu. W końcu człowiek ode mnie starszy i bardziej doświadczony.
Typ rozumowania, jakie przedstawił trener Lecha, staje się coraz częstszą wymówką na wszelkiego rodzaju pomeczowych konferencjach i programach publicystycznych. Staje się ono modne i wygodne. Bo zamiast wytłumaczyć zmartwionym (no bo tu wulgaryzmów się nie używa) kibicom co się stało, że się zesrało, wystarczy krótka wycieczka w stronę sędziego i po sprawie. Panie trenerze, ale kibice swój rozum mają i z takimi gadkami możne pan sobie skoczyć, tam gdzie pan może pana majstra w ...miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę, pocałować. Panie Jacku Lech przegrał, bo był drużyna gorszą. Był drużyną gorszą na zielonym białostockim boisku, bo nie starczyło (staropolszczyzna) mu w tym dniu umiejętności, kondycji, dobrej taktyki i spokojnych głów. Lech przegrał, bo grał mocno „podgrzany” i zachowywał się przy tym jak obrażone panny, którym wszystko się należy i każdy kto tego nie rozumie jest świnią i zwyczajnym łobuzem. Wślizg Mladena to w tym wszystkim był pikuś. O przepraszam! Pan Pikuś.
Wracając do tytułowego Mladena – nasz sympatyczny zawodnik, nie zdaje sobie nawet sprawy z tego co zrobił. A zrobił rzecz straszną! Jednym ostrym (fakt może nawet trochę za ostrym) wślizgiem zniszczył taaaaką drużynę, taaaaki sprawnie funkcjonujący organizm. Latami budowany, pieszczony, finansowany przez dziesiątki sponsorów. Jeden wślizg – tu cytat – „no i w pizdu i cały misterny plan* też w pizdu”. Normalny łobuz i drań.
Mladenie następnym razem zrobisz to tak, jeśli tylko zechcesz, oczywiście:
Podbiegając do Enriqeza grzecznie się ukłonisz i przedstawisz – „dzień dobry, jestem Mladen Kascelan. Jestem defensywny pomocnikiem Jagiellonii i w związku z tym moim zadaniem jest odebrać panu piłkę, albowiem akcja, którą Pan raczy inicjować zapowiada się niezwykle groźnie. Jej nieprzerwanie grozi postawieniem mi przez trenera Probierza zarzutu o nie wykonywanie moich obowiązków, co może wiązać się z rozegraniem następnego meczu w Młodej Ekstraklasie. W związku z tym z góry przepraszam, ale jestem zmuszony wykonać wślizg. Mam nadzieję, że nic panu się nie stanie, a sprawnie działająca machina piłkarska Lecha Poznań na tym nie ucierpi” I dopiero wtedy, podkreślam WTEDY wykonujesz wślizg. Tak będzie elegancko i pięknie.
I to ( jak mawiał klasyk ) by było na tyle.
Pozdrowienia dla Jacka Zielińskiego z Białegostoku .
*Z góry wyjaśniam, że misterny plan trenera Zielińskiego, zwanego przez złośliwych ludzi wf-istą, polega na graniu w Ekstraklasie, Pucharze Polski i Lidze Europejskiej drużyną, która jeśli posiada 14 wartościowych zawodników to wszystko.
Filip