Redakcja | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Okazuje się, że opisując moje wspomnienia z Kowna ( felieton „ Jak to na wojence ładnie”) zużyłem tytuł, który pasowałby daleko lepiej niż ten wymyślony na dziś. Ale kto przewidzi wszystko! Nie wiem jak Wy, ale ja jestem skołowany do imentu. Nie wiem , po prostu nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
Prześledźmy fakty ostatnich dni.
Fakt 1 - mamy kolejną zadymę na stadionie. Tym razem w Bydgoszczy. Jak było wszyscy wiedzą. Jak się skończy – nie wiedzą.
Fakt 2 – mamy, a w zasadzie Legia i Lech mają zamknięte stadiony. Dlaczego? Oficjalnie – ze względów bezpieczeństwa. Ale nie oszukujmy się! To klasyczna pokazówka pt. „Nie odpuścimy”. Czym to się skończy też nie wiadomo.
Jedno jest wiadomo na 100 % .Władza na wydarzenia z Kowna i Bydgoszczy zareagować powinna. Do tego musi to zrobić stanowczo i szybko - to nie ulega dla mnie wątpliwości. Ale musi to zrobić przede wszystkim MĄDRZE !
Na dziś jednak powstała sytuacja, w której zamiast mądrej reakcji, ktoś puścił ze stromej góry ciężki głaz. On będzie się toczył jak walec, a zapanować nad nim będzie ciężko. Jeszcze teraz, kiedy tylko ruszył, można go zatrzymać. Ale co będzie kiedy nabierze rozpędu? Ano wyrówna wszystko i wszystkich „równo z trawą”. Na dodatek bez rozróżniania „winny-nie winny”. To chyba nie będzie już istotne.
Jak bardzo dziś brakło mi u przemawiającego Pana premiera słów „zrobimy wszystko aby złapać i ukarać winnych”. Słyszałem natomiast zawoalowane „no teraz to łby polecą”. Polecą , tak polecą - tylko czyje? Na razie władza wali na odlew i co gorsza na oślep i puszcza ów głaz.
Nigdy nie bałem się iść na stadion . Nigdy! A teraz się boję! Nie, nie przez kilkudziesięciu zadymiarzy, z którymi nigdy mi nie było po drodze. Boję się, ze względu na istniejąca na dziś, ogromną potrzebę wykazania się lokalnych notabli wszelkich służb „wzmożoną walką z kibolstwem”. Na każdym możliwym szczeblu władzy będzie się od dziś uważało za swój obowiązek wykazania się no tą ... No ... Mam ! - Wzmożoną czujnością! Ale się paskudnie kojarzy – nieprawdaż? Efektem tej walki będzie oczywiście wzmożone zapotrzebowanie na całą masę zneutralizowanych kiboli. A „masę” najprościej osiąga się biorąc pierwszych np. 400 z brzegu. Po co szukać winnych skoro sam Pan premier nie chce ich szukać. Mają polecieć łby – to polecą! Ma być z pompą – to będzie! Ma być głośno? Też będzie! I może być na nawet zasadzie - „niech kibol nie miauczy, niech kibol odszekuje się swoim prześladowcom”. Nikt nie będzie wymagał ani logiki, ani dowodów, ani przejmował się czymś takim jak prawa obywatelskie. Bo walka z kibolstwem odbędzie się w oparciu o sześć instytucji i telewizor. Wiecie czego się jeszcze boję? Pamiętacie film w reżyserii Sylwestra Chęcińskiego pt. „Rozmowy kontrolowane” ? Jest tam taka scena – Ryszard Ochódzki (Stanisław Tym) wrobiony przez serię przypadków i płk. Molibdena w rolę opozycyjnego lidera, ma być na rozkaz z Warszawy tylko złapany w Suwałkach jako solidarnościowa kontra. Miejscowy komendant policji chce początkowo po prostu wykonać rozkaz, ale po chwili zastanowienia mówi. „ Albo nie ! – list gończy i do głównego wydania Dziennika z nim. Niech Suwalszczyzna też się wykaże politycznie”. Czujecie to co ja? Panie komendancie główny melduję ująłem 300, a ja 400, a ja 500 złych kiboli. I nie myślcie, że ktoś spyta ile owi kibole mają lat i czy chociaż nie walą już w pieluchy i jakie są ich przewiny. W tej zabawie „ sztuka będzie sztuka”. A ja boję się, że tą „sztuką” zostanę. W sumie teraz gość na stadionie znaczyć będzie tyle co śmieć.
Fakt 3 – przyszły. Mamy mecz z Widzewem. Będzie okazja się przyjrzeć i czystości intencji naszej władzy, i temu czy my jako stadionowa zbiorowość potrafimy odnaleźć się w nowej sytuacji. Bo że jest nowa – tu wątpliwości nie mam, ale w którą stronę się to potoczy – nie wiem i pewnie nikt nie wie.
Do zobaczenia na stadionie.
bruner