Ale nudy...
filip | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Za nami pierwszy mecz sezonu. Trzy punkty jadą do Białegostoku. Drużyna zagrała może nieporywająco ale na pewno mądrze i co tu jeszcze napisać? Niespecjalnie jest o czym…
Przez ostatnie półtora roku na pewno nie było by problemu ze znalezieniem tematu. Ktoś, wszyscy wiedzą kto, zaspokoił by weszło, ofensywnych, nas i jeszcze kilka tabloidów kwiecistymi sformułowaniami, które można by było powtarzać do woli. Co zrobił Stokowiec? Nic. Na konferencji prasowej wyrecytował jakieś frazesy i wszyscy rozeszli albo rozjechali się do domów. Nie było truskawek na torcie i pytań czy ktoś grał w KSZO. Bo po co? Wiecie państwo jak się nazywa obecny stan, w którym znajduje się Jagiellonia? Sytuacja, w której trener nie wyskakuje, jak królik z kapelusza, z każdego portalu internetowego, gazety i stacji telewizyjnej? Skupia się na najbliższym meczu a nie na planie dwudziestoletniej pracy z jedną drużyną? Ten stan zwykliśmy nazywać NORMALNOŚCIĄ. Nudną, przewidywalną do bólu zębów normalnością. Czy mi się to podoba? Oczywiście. Czy tak powinno być? Naturalnie. Na tym właśnie polega profesjonalizm. Przecież w Bayernie, BVB, Manchesterze United albo City, czy Arsenalu ci wielcy trenerzy robią dokładnie to samo co Stokowiec. Powtarzają banały przystosowane do aktualnego wyniku. Bardzo spodobała mi się historia opowiedziana mi przez jednego Niemca. Dotyczyła czasów, kiedy w Bayernie występował Łukasz Podolski. Otóż z ‘Poldim’ Niemcy mieli straszny problem. Dziennikarze i PRowcy załamywali ręce bo Podolski w mediach szedł na żywioł. Paplał co mu ślina na język przyniesie w dodatku wplątując w to wszystko dziwne, świszczące, dźwięki, które po czasie okazywały się po prostu polskimi słowami. Co zrobił zarząd klubu? Zatrudnił paru panów specjalizujących się w poprawie wizerunku, a ci kazali Podolskiemu nauczyć się kilkunastu kwestii do wyrecytowania przy ściance reklamowej. Czy po tej terapii powtarzał banały? Oczywiście ale przynajmniej nie wychodził na neandertalczyka.
Wizerunek medialny klubu, o który tak dba się na zachodzie, nieodłącznie związany jest z polityka informacyjną. Jak to wyglądało ostatnio wszyscy wiemy. Najlepszym tego przykładem jest historia z wnioskiem Hajty o ukaranie Franka. Napisał o tym Przegląd Sportowy, a właściwie dziennikarz przyjaźniący się z Łowcą Bramek. Powtórzyły wszystkie media. Następnie zaczęło się dochodzenie i… W Gazecie Wyborczej Franek zaprzeczył, że taka historia miała miejsce, w Porannym prezes Kulesza potwierdził i ubolewał na tym, że cała sprawa wydostała się poza szatnię, z naszych ustaleń wyszło że wniosek nawet nie został rozpatrzony i był świetnym pretekstem do pośmiania się z celebryty z Schalke na posiedzeniu zarządu. W tym momencie pytam się gdzie był rzecznik prasowy?
Wydaje się, że nareszcie mamy na ławce trenerskiej człowieka, który wie jak budować własny wizerunek w mediach. Potwierdził to już w Polonii nie dając się sprowokować do nieprofesjonalnych pyskówek. Idealna okazja żeby skorzystała na tym i Jagiellonia. Czy odpowiednie osoby w klubie to wykorzystają? Czy w klubie pojawi się wreszcie osoba, która będzie rzecznikiem z prawdziwego zdarzenia? Zobaczymy. Mam nadzieję, że w tym sezonie nazwa Jagiellonia będzie się pojawiała w mediach tylko w kontekście wyników sportowych. Dlatego w nowym, dłuższym sezonie, życzę wszystkim tylko wrażeń i emocji sportowych. Bez konieczności czytania wywiadów, gdzie obrażane jest wszystko co kochacie. Bez porannej prasówki, w której ktoś komu chce dać w ryj. Miejmy nadzieję, że to będzie rok pod znakiem nudnej, profesjonalnej, normalności.