1. Lewa noga Świdra jeszcze nie raz wybawi nas z kłopotów w tym sezonie.
Potwierdzały to obserwacje na rozgrzewce, treningach, czy w meczu z Lechią Gdańsk. Karol Świderski dysponuje pokrętłem na miarę Jacka Krzynówka, czy Arjena Robbena. Nie można na ten moment snuć niesamowitych wniosków na przyszłość, ale wystarczy chociażby popatrzeć na rozgrzewkę przed meczem z Lechią. Było około 4-5 rzutów wolnych z rzędu, które wpadły bez większego trudu w sieć. 3 nagrane są tutaj od 1:10:
Dośrodkowanie z pierwszej piłki? Bardzo proszę. Mecz z Lechią bramka na 2:2. W tym skrócie jest to minuta 3:09
http://ekstraklasa.tv/skroty/jagiellonia-lechia-4-2-zobacz-skrot-meczu/6px1cl
Gol z Kruoją? Spokój, opanowanie 93 minuta przykłada nogę i bez większych problemów zdobywa bramkę.
Ja wiem, że ktoś powie zaraz, że przesada, że porównania z powietrza. Mogę dać sobie uciąć rękę, że jeśli temu chłopakowi nie odbije sodówa. To razem z Arkiem Milikiem może nie na Euro 16, ale na mundialu w Rosji będą we dwóch lewymi nogami wiązać krawaty, i to takie krawaty jakich nie widziała jeszcze polska reprezentacja. Z resztą polecam się wybrać na jeden, drugi trening, czy poobserwować Karola na treningach. Tego nie da się nie zauważyć gołym okiem.
2. W rewanżu żółto-czerwoni muszą w końcu zacząć gryźć murawę.
Końcówka? Ok podbiliśmy statystyki, zmiennikom się to udało. Stworzyliśmy kilka sytuacji, a w efekcie strzeliliśmy bramkę. Co by było gdyby jednak Świderski nie wykorzystal swojej dogodnej sytuacji? Jak oceniłaby wtedy ten mecz większość kibiców? Co stałoby się gdyby jednej z 5 sytuacji nie wybronił Drągowski? Nie wiem czy to pora roku, nie wiem czy to murawa, nie wiem czy to kwestia nastawienia psychicznego, ale wiem jedno. Przed dłuższy czas gry nie było widać w piłkarzach zaangażowania, agresji, pressingu, czyli aspektów, którymi wygrywali większość meczy wiosną. Z Kruoją mieliśmy sporo szczęścia, a także przeważył fakt, że była to Kruoja, a nie chociażby Omonia, ale w kolejnych rundach ten poziom zaangażowania to może być trochę za mało.
3. Tomasik przyniesie nam więcej dobrego, niż złego.
Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, ale jeden występ i jego pozycja w zespole na ten moment sprawia, że w końcu nie będziemy musieli bać się o alternatywę na lewej stronie, bo Tomasik zagrał solidne spotkanie, podobnie prezentował się w poprzednim sezonie w Podbeskidziu, i podobnie wygląda na treningach. Technikę i szybkość łączy ze świetnymi warunkami fizycznymi, co jest ewenementem jak na ligę polską, a pamiętajmy jak wielu zawodników potencjalnie słabszych przy Probierzu wypływa na głębokie wody i wspina się często ponad przeciętność.
Okazję do rozwoju będzie miał też nasz ulubiony kowboj San Diego. Zupełnie inaczej psychicznie podchodzi się do treningów, gdy ma się rywala, który wychodzi w pierwszym składzie. Takim rywalem miał być na wiosnę George Popkhadze, ale Probierz wolał stawiać na Jonka przez co nie mógł się skupić na rozwoju, tylko cały czas poddawany był krytyce i narzekaniu Januszy. Pozycja rezerwowego, która (mamy nadzieję) dzięki wielu meczom w europie i lidze pozwoli mu zagrać w kilku spotkaniach, a konkurencja Tomasika może sprawić, że wróci do swojej najlepszej dyspozycji sprzed kontuzji. Nie zapominajmy przecież, że wtedy interesowała się nim juniorska drużyna Liverpoolu o czym wspominał w Piłkarskim Żądle.
4. Konsta Vassiliev musi zacząc więcej biegać, szczególnie bez piłki.
Zupełnie nic osobiście nie mam do sympatycznego Estończyka, który jest z resztą bardzo podobny do naszego redakcyjnego kolegi Maćka. Problem jednak leży w jego człapaniu. Nie wiem czy to wiek, nie wiem czy to stosunek do gry. Nie mam też zielonego pojęcia jak wyglądało jego boiskowe bieganie 10 lat temu, gdy zaczynał karierę. Problem jest w tym, że jedni z niewielu na świecie uprawnieni do człapania to takie tuzy jak Andrea Pirlo, Ronaldinho, czy niegrający już Zidane. Konsta z całym szacunkiem nie dorównuje i nigdy nie dorówna przytoczonym zawodnikom i ma na boisku dawać z siebie jak nie 100 to chociaż 97%, bo inaczej każda kontra, która była w ubiegłym sezonie tajną bronią Probierza będzie spalona na panewce. Człapiących zawodników można rozliczać z podań i strzałów, a w meczu z Kruoją żadnego groźnego zagrania ze strony Konsty sobie nie przypominam. Wyżej przytoczone słowa nie będą miały żadnego sensu jeśli Pan z loczkami zacznie strzelać bramki i zaliczać seryjnie asysty, ale czy zacznie?
Maciej Rogowski
1:2
-:-