MaciekR | 20 Sierpnia 2015 g. 18:29 | Aktualizacja: 21 Sierpnia 2015 g. 9:59
Od momentu kiedy napisaliśmy o potwierdzonym transferze Portugalczyk zdążył już wpaść do Białegostoku, zdać testy medyczne i potrzymać trykot przed obiektywem aparatu. Filmiki z jego akcjami krążą między kibicami, a transfer ocenia się w superlatywach, co jest oczywistą konsekwencją pierwszej ciekawej transakcji finansowej do klubu od dłuższego czasu. Czego konkretnie możemy się spodziewać po Alvaro? Spróbuję to przeanalizować.
Ciekawą tabelkę przedstawiło Weszło w dzisiejszym artykule. Porównując tych dwóch skrzydłowych można szybko dostrzec, że nasz były zawodnik jest raczej typowym kreatorem, a Alvaro można scharakteryzować jako egzekutora. Mimo, że grają na podobnej pozycji, to nasz nowy nabytek ma o wiele większy ciąg na bramkę, a może mająpodobny tylko Dżalamidze grzeszył bramkiem skuteczności, lub jest po prostu słabszy? Statystyki mówią za siebie skoro Dżala zdobył 0,1 gola na mecz, a Alvaro w zaokrągleniu ma aż 0,21, to coś jest na rzeczy. Ktoś powie, że skrzydłowy jest od asyst. W porządku, ale w nowoczesnej piłce od skrzydłowego wymaga się ciut więcej, a bramkostrzelni skrzydłowi to towar wybitnie łatwy do wyeksportowania na zachód, czy wschód. Nie ma co ukrywać, że wszyscy liczą na to, że białostocki Gepetto wystruga z piłkarza super, lub ekstra-piłkarza, a za sezon, czy dwa Alvarinho dołączy do efektownej listy białostockich transferów za kolejną nieprawdopodobną przebitkę. Nieprawdopodobną, bo przyznajcie, czy którykolwiek Janusz z Vipów, lub Prostej mógł przewidzieć, że Tuszek zostanie sprzedany za około milion euro? No właśnie.
Kwestię leku można rozpatrzyć w dwóch aspektach. Pierwszy, bardziej przyziemny to kwestia zmiany stylu gry Białostoczan. Serwis ekstrastats.pl opisywał współczynniki na bazie których analizuje się mecze baseballa, czy koszykówki. Nie jestem w stanie przytoczyć konkretnych nazw, tłumaczyć obliczeń, ale jeśli dobrze pamiętam balansowały ze sobą dwa wskaźniki. Pierwszy odpowiadał za ilość kreowanych sytuacji, więc w praktyce panowanie nad przebiegiem gry ( ale niekoniecznie nad wynikiem). Drugi natomiast to kwestia wykorzystywania tych sytuacji, więc poniekąd też i szczęścia. Miniony sezon obfitował w wiele meczów, które kończyły się dla żółto-czerwonych bardzo szczęśliwie. Wystarczy przypomnieć sobie mecze z Lechem, Górnikiem, Lechią, czy obydwa pojedynki z Wisłą. Są one idealnym odzwierciedleniem bardzo niskiego poziomu wskaźnika numer jeden i wysokiego wskaźnika numer dwa. Do czego dążę, to kwestia zmienności drugiej cyfry. W przyrodzie nic nie ginie i matematyka nakazuje, by limit farta się wyczerpał z czego wynikało prognozowanie środka tabeli dla drużyny z Białegostoku w obecnym sezonie przez cierpliwie liczący serwis. Plany przewidywaniom poplątała jednak zmiana stylu drużyny Probierza. Gramy o wiele więcej piłką, stwarzamy sobie sytuacje zarówno z kontrataku, jak i ataku pozycyjnego i do tej pory przynajmniej grając przeciwko drużynom słabszym po raz pierwszy od kolektywu z Frankiem i Grosikiem sprawiamy wrażenie drużyny kompletnej. Jedyne czego nam brakuje to wspominana skuteczność. Ciężko ją wymagać od napastnika, który uczy się w jakiś sposób swojej pozycji, więc bardzo mocno liczymy w tej kwestii na Alvarinho. Miło byłoby zobaczyć dwucyfrową liczbę trafień na koniec sezonu. Pytacie jak? Zapytajcie Dżepetto.
Drugi aspekt to wynik Portugalczyka w sezonie 2014/15. Jak sprawdziłem dokładnie jedynie Dawid Plizga w "nowożytnej" historii gry Jagiellonii w Ekstraklasie (czyli od sezonu 07/08) wyrównał zdobycz Alvarinho, czyli 8 goli w sezonie, jeśli chodzi o skrzydłowych. Wyniku takiego nie potrafili zrobić ani Kamil Grosicki, ani Tomasz Kupisz. Nie wiem jak to się ma do innych ekstraklasowych skrzydłowych, ale jako, że strzeleckie wyczyny ekstraklasowych grajków generalnie nie porażają, to nie sądze, żeby wielu z nich zaliczyło dwucyfrówkę. Jeżeli jednak kogoś takiego znajdziecie, to piszcie w komentarzach. Jestem ciekaw.
3. Ziomek, ale czy mówisz po portugalsku?
Bariera językowa, to jedyny "problem" i kontrowersja jaki przychodzi mi do głowy w kwestii Alvaro. Nie mamy obecnie w drużynie, ani jednego południowca, czy Hiszpana, bo jak wiadomo języki iberyjskie są do siebie dość podobne i nie byłoby w tym układzie wielkiego problemu z komunikacją. Z jednej strony radził sobie sportowo w Zawiszy dobrze, ale dociekliwy stwierdzi, że mógł stworzyć z resztą nabytków mini-kolonię językową i nie otwierać się na resztę, a charakterologicznie musi być królewiczem, o czym świadczą jego końcowe losy w Bydgoszczy. Odnosząc się historycznie do przykładów białostockich. Bezproblemowo poradził sobie Quintana, większego problemu nie miał Bruno. Jedyny niewypał to Maycon, ale nie sądze by w jego przypadku problemem był język. Mam też ogromną nadzieję, że stopniowy zaciąg stranierich nie popsuje znakomitej atmosfery w szatni, gdzie jak mówił jeden z piłkarzy Jagi wszyscy rozumieli te same żarty, wzajemnie się rozumieli i wspierali zapominając o tym, że w sumie wykonują pracę za pieniądze nie czując się do końca jak najemnicy. Bardzo miło jeśli każdy przebywający w danym kraju obcokrajowiec będzie próbował wyciągnąć z niego maks, czy to kulturowo, czy językowo pomagając drużynie nie tylko na boisku. Alvarinho na bank zostanie lepiej zapamiętany jeśli stanie się kimś więcej niż wkład do koszulki i tego mu na koniec tej rozkminy życzę.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies.
Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.