Wszystko przed meczem zapowiadało się dobrze. Wyprzedane już w sobotę bilety, efektownie grająca Jagiellonia, która nie przegrała od 4 spotkań, a z punktu widzenia białostockich kibiców koślawo grająca Legia, która zanotowała w lidze dwie porażki z rzędu, a w czwartek przeczołgała się do fazy grupowej Ligi Europy. Trener Probierz odstąpił od wariacji po raz drugi i minimalnie zarotował składem wprowadzając w miejsce Świderskiego Frankowskiego. Trener Berg natomiast dokonał tylko jednej niewymuszonej zmiany. Duda zmienił Prijovica, co ciężko nazwać osłabieniem, a w miejsce kontuzjowanego Pazdana na boisku zameldował się Lewczuk. Jedna i druga drużyna zagrała w najsilniejszym możliwym zestawieniu, Warszawiacy mieli na regenerację trochę mniej, na co już w czwartek zwracał uwagę Berg tworząc sobie przed niedzielnym spotkaniem lekko naciągane alibi, bo kto bronił mu znowu zarotować?
2. Rażąca nieskuteczność.
Na przestrzeni całego spotkania Jagiellonia zdominowała Legię. Paradoksalnie drużyna z Warszawy miała więcej procent posiadania piłki (61 do 39) i wymieniła więcej podań (495 do 330). Nie przełożyło się to jednak zupełnie na jakość. Ekipa z Warszawy oddała na bramkę rywali tylko JEDEN celny strzał, który okazał się być golem Guilherme w 39 minucie. Bolała nie tylko w pierwszej połowie nieskuteczność. Stuprocentowe okazje zmarnowali Frankowski i Grzelczak, a świetne uderzenie z dystansu Vassilieva obronił Kuciak. Gdyby Żółto-Czerwoni skuteczność poprawili o czym wspomniałem w zapowiedzi, to nie byłoby mowy o remisie i straconych punktach. W stosunku do poprzednich spotkań relacja współczynników stworzonych sytuacji, do skuteczności nie uległa zmianie, a w tabelce będziemy się powoli zbliżać do Lecha z obecnego sezonu mimo diametralnie innej pozycji w tabeli Więcej o tabelkach tutaj (Wykres nr. 5).
3. Uff, w końcu.
W 55 minucie stadion wystrzelił z siebie tłumione emocje. Maciej Gajos po profesorskim zagraniu Konsty ( 4 asysta i w kanadyjce już tylko punkt za Nikoliciem) trafił do siatki. Szkoda tylko, że do strzelenia gola Żółto-Czerwoni potrzebowali niefrasobliwości defensywy Legionistów. Przez kolejne 30-kilka minut mieliśmy jeszcze niewiele chybioną próbę Alvarinho, świetnego gonga z dystansu autorstwa Rafała Grzyba, i kilka kontrataków Legii zakończonych stratami. Poza tym chwila grozy po urazie Igorsa, któremu ostatecznie nic się nie stało i w sumie dość śmieszne zachowanie Konsty. Nie wiem skąd oburzenie, ale mnie osobiście to rozbawiło.
4. Podsumowanie.
Po dzisiejszym spotkaniu warto zwrócić uwagę na :
- Solidną pracę nad skutecznością, aby za sytuacjami szedł w ramię worek z golami.
- Działania, które mogłyby przyciągnąć zbliżoną widownię na mecz z Lechem
- Dobór prezentów Trenera Probierza, bo ten był conajmniej dziwny(?)
- Fiodora Cernych na trybunach
- Grzegorza Rasiaka na trybunach
- Dominika Ebebenge i Żewłaka na trybunach (scouting?)
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 1:1 (0:1)
55' Gajos - 39' Guilherme
Widzów: 22 172
Sędziował : Daniel Stefański
Linki do :
Maciej Rogowski
1:2
-:-