Czop | 14 Maja 2016 g. 20:22 | Aktualizacja: 14 Maja 2016 g. 22:08
Trenerowi Michałowi Probierzowi i piłkarzom gratuluję tego, że przynajmniej pod koniec rozgrywek potrafili się zmobilizować, nie zbłaźnili się i wygrali mecz.
Dla meczów wygranych (14 maja, Korona-Jagiellonia 1:3) nie prowadzę czarnej statystyki, choć aż się prosi o wypomnienie zmarnowanych czterech i pół sytuacji stuprocentowych (19’, 29’, 34’, 53’, 63’ – tu naprawdę ów niedoszły wykonawca musi popracować nad opanowaniem swoich nerwów!), udział dwóch zawodników Jagi przy stracie gola (51’), głupia ręka naszego obrońcy w polu karnym (13’), głupia ręka naszego obrońcy w polu karnym (26’). Sędzia Sebastian Krasny z Krakowa mógł dwukrotnie podyktować rzut karny, ale na szczęście nie miał możliwości obejrzenia powtórek tych przewinień i chyba dlatego tego nie zrobił. Choć na tym etapie każdy arbiter mógł sobie pozwolić w stosunku do Jagiellonii na wielkoduszność, bo teraz ani jej to nie zbawia, ani zbytnio nie szkodzi.
Mój faworyt też mnie nie zawiódł (6’, 11’, 44’, 52’, 61’, 66’, 83’), zanotowałem także kilka gaf pozostałych reprezentantów Żółto-Czerwonych. Debiut w obronie i wynikające z tego osłabienie drużyny pod koniec spotkania lepiej pominąć milczeniem, aczkolwiek druga żółta kartka była absolutnie niezasłużona. Zanotować też muszę złą decyzję trenera Michała Probierza o wstawieniu do wyjściowego składu niejakiego Alvarinho, oraz świetną decyzję trenera o wyrzuceniu go z boiska już w 16. minucie. Ale ponieważ spotkanie wygrane, wszystkiego tego co powyżej nie przywiązuję do nazwisk i puszczam w niepamięć.
Jeśli chodzi o całokształt, to mecz się fajnie oglądało, był ciekawy, do końca trzymał w napięciu, a z psychologicznego punktu widzenia – najważniejsze że okazał się zwycięski. Trenerowi Michałowi Probierzowi i piłkarzom gratuluję tego, że przynajmniej pod koniec rozgrywek potrafili się zmobilizować, nie zbłaźnili się i wygrali mecz, który miał co prawda znaczenie bardziej prestiżowe niż praktyczne. Choć szczerze mówiąc, gdybym miał wybór, wolałbym przegraną w Kielcach w zamian za wygraną cztery dni wcześniej w Białymstoku. No ale i tak, bardzo miły akcent na zakończenie sezonu, nie ma co wybrzydzać.
Gratuluję również trenerowi, zawodnikom oraz zarządowi klubu wykonania planu minimum, czyli utrzymania Jagiellonii w Ekstraklasie, oraz dziękuję za to Wam wszystkim (wymienionym wyżej) w imieniu swoim własnym, całej redakcji serwisu Żółto-Czerwonej Strefy (Jagiellonia.net), oraz wszystkich kibiców Jagiellonii Białystok. No i z niecierpliwością czekam, jak też to wszystko będzie wyglądało w nowym sezonie 2016/17. Jak to mówią: nowa gra, nowa szansa. Aby tylko letnia przerwa została wykorzystana w maksymalnie pożyteczny sposób. Nie tak, jak zimowa.
Co nie znaczy, że nie zamieszczę tu niedługo swojego podsumowania sezonu 2015/16. Ale wszystko w swoim czasie.
Czop
Foto: Dawid Łukasik, Poranny.pl