Do tego pierwsze spotkanie w Warszawie, do którego Legia z racji meczu pucharowego podeszła w sposób ulgowy. To wszystko pozwalało liczyć na zdobycz punktową w Warszawie. Pierwsza połowa spotkania to beznadziejna Jagiellonia i dobra gra Legii. W drugiej części meczu dobra gra Jagiellonii i mocno przestraszony zespół gospodarzy. Z przebiegu meczu jednobramkowy remis należy uznać za sprawiedliwy.
Pierwsza część meczu to, niestety, nie było to na co czekaliśmy. Jak bumerang powróciły demony z minionego sezonu. Mimo zmian w składzie Jagiellonia miała problemy w odbiorze, środek pomocy nie istniał. Seryjne błędy oraz brak pomysłu na grę nie rokowały najlepiej. Legia prowadziła grę, konstruowała udanie akcje ofensywne. Guilherme raz po raz ogrywał w dziecinny sposób Strausa. Sam Prijović mógł strzelić w trakcie pierwszej połowy trzy bramki, ale na szczęście dla nas miał wyjątkowo rozregulowany celownik. W końcu Legia strzeliła bramkę. W doliczonym czasie gry Moulin ograł w dziecinny sposób Górlaskiego, dośrodkował na długi słupek wprost na głowę nadbiegającego Aleksandrowa i ten głową przelobował będącego bez szans Kelemena. W chwilę później sędzia zakończył pierwszą część meczu. Na uwagę zasługuje, że Jaga nie oddala ani jednego strzału na bramkę Legii w pierwszej części spotkania, przy ośmiu Legii.
Po zmianie stron Jagiellonia ponownie nie nie zachwycała, ale stało się coś, czego nawet my niepoprawni optymiści nie spodziewaliśmy się. W 56. minucie meczu Vassiliev zagrał na aferę do Cernycha, tam fatalny błąd popełnił Rzeźniczak, a Cernych zewnętrzną częścią buta ponad interweniującym jeszcze Malarzem skierował piłkę do siatki. W chwilę później po rzucie rożnym Kostii świetnym strzałem popisał się Burliga. Tutaj jednak bardzo dobrze interweniował Malarz przenosząc nad poprzeczką piłkę pewnie zmierzającą do siatki. W 67. minucie gry Jagiellonia powinna mieć kolejną idealną szanse na poprawę wyniku spotkania. Strzelec bramki dla Legii Aleksandrow faulował w polu karnym Góralskiego i powinien być karny. Niestety, gwizdek sędziego milczał. Skandal, sędzia międzynarodowy. Kolejne minuty gry to wyrównany obraz gry. Oba zespoły grały otwartą piłkę i miały swoje szanse, choć żadna z nich nie była idealna. W 87. minucie gry Aleksandrow wyprostowaną nogą faulował wychodzącego na czystą pozycję Górskiego i otrzymał za to bezpośrednio czerwoną kartkę. Legia kończyła mecz w 10. W ostatnich minutach meczu strzelał jeszcze groźnie Vassiljev. Niestety, wynik nie uległ zmianie i Jagiellonia zremisowała wywożąc cenny punkt z Warszawy. Po pierwszej połowie ten punkt bralibyśmy w ciemno, ale po obejrzeniu drugiej części meczu czujemy zdecydowany niedosyt.
Legia – Jagiellonia
Bramki: Aleksandrow (45`) Legia; Cernych (56`) Jagiellonia
Żółte kartki: Górski, Góralski (Jagiellonia); Duda (Legia)
Czerwone kartki: Aleksandrow (Legia)
Składy:
Jagiellonia: Kelemen - Burliga, Guti, Runje, Straus - Grzyb, Góralski – Frankowski (Mystkowski 83`), Vassiljev, Mackiewicz (Górski 58`) – Cernych (Świderski 79`)
Legia: Malarz - Lewczuk, Guilherme (Jodłowiec 46`), Hlousek, Kopczyński (Nikolic 60`), Kucharczyk, Bereszyński, Rzeźniczak, Moulin, Aleksandrow, Prijovic (Duda 73`)
Strzały: 12-14
Strzały celne: 5-5
Posiadanie piłki: 64%-36%
Spalone: 0-1
Rzuty rożne: 6-6
Faule: 9-11
Podania: 496-282
Celne podania: 401-189
1:3
-:-