Pawel | 6 Sierpnia 2016 g. 11:40
Piątek, 05.08.2016, godzina 18:00 - Jagiellonia Białystok na własnym stadionie podejmowała Arkę Gdynia. Beniaminek w tym sezonie spisuje się zaskakująco dobrze. Więc mogliśmy mieć obawy o wynik spotkania. Jednak kibice Jagiellonii wierzą w nasz zespół, co widać było choćby po frekwencji na meczu - 16 471.
Już w 4. minucie spotkania mieliśmy okazję do wybuchu radości na trybunach. Fedor Cernych, po ograniu obrońcy Arki, zagrał do Konstantina Vassiljewa, a Pan Profesor pięknym strzałem dał nam prowadzenie. I po raz pierwszy usłyszeliśmy Zenka Martyniuka śpiewającego "Przez te bramki, brameczki strzelone oszalałem". Po zdobyciu gola, Jagiellonia wciąż grała swoje. Arka niby coś tam próbowała, ale nasi piłkarze skutecznie wybijali im z głowy myśli o nawiązaniu z nami walki. Tuż przed przewą, w 44. minucie, w polu karnym Arki piłkę przyjął Fedor Cernych i podwyższył wynik na 2:0. Z głośników znowu zaśpiewał Zenek. Druga połowa niewiele się różniła od pierwszej. Wciąż Arka pozorowała grę, miała nawet większe posiadanie piłki, ale nasi zawodnicy nie odpuszczali. Widzieliśmy walkę, kolektyw, zaangażowanie, chęci i wiarę w zwycięstwo. To wszystko zaprocentowało jeszcze dwa razy. W 51. minucie znowu w pierwszoplanowej roli wystąpił Fedor Cernych. Wykorzystał idiotyczne zachowanie piłkarzy Arki i z bardzo ostrego kąta wcisnął piłkę do bramki. 3:0 i ponownie z głośników poleciał Zenek. Kilka minut później Cernych wywalczył karnego, którego na bramkę zamienił Kostia. Była 59. minuta meczu. Pół godziny przed końcem spotkania Jagiellonia prowadziła z Arką 4:0. A my po raz czwarty usłyszeliśmy Zenka. Kibice domagali się kolejnych goli. Niestety to życzenie spełnili nasi rywale. W 72. minucie Dawid Sołdecki zaliczył honorowe trafienie. Spotkanie zakończyło się wynikiem 4:1 dla nas. Kolejny przeciwnik zaliczył gang bang przy Słonecznej. I nie mamy nic przeciwko temu, żeby było tak już zawsze. Takie wyniki budują pewność siebie.
Ciężko jest indywidualnie chwalić piłkarzy po tym spotkaniu, bo wszyscy zasługują na słowa uznania. Ale poza oczywistymi bohaterami, Konstantinem Vassiljewem i Fedorem Cernychem, muszę wspomnieć o naszym bramkarzu - Marianie Kelemenie. Zadanie miał bardzo trudne - zastąpić w Białymstoku naszego wychowanka, Bartka Drągowskiego to wielkie wyzwanie. Ale po czterech meczach można stwierdzić, że nasz nowy bramkarz daje radę. Jego interwencje kilka razy uratowały nas przed stratą bramki.
Wysoka frekwencja na trybynach, świetna atmosfera, 4 wybuchy radości. Czego więcej moglibyśmy chcieć? Chyba tylko podtrzymania tej passy. Więc Panowie Piłkarze, grajcie tak dalej, słuchajcie naszego Trenera. I będzie dobrze.