Ostatni dzwonek dla Mystka!
PiTeRo  |  19 Kwietnia 2017  g. 22:53  |  Aktualizacja: 19 Kwietnia 2017  g. 22:57
Konstantin Vassiljev nadal nie jest gotowy do gry. Wydaje się, że mecz w Gliwicach będzie jedną z niewielu okazji w tym sezonie, gdzie będzie można sprawdzić możliwości Przemysława Mystkowskiego jako głównego kreatora ofensywnego.

Konstantin Vassiljev jest niekwestionowaną gwiazdą Jagiellonii, wiele osób bez większego zastanowenia uważa go za osobę, bez której Jagiellonia nie jest w stanie złapać swojego stylu gry. Estończyk wiele razy w poprzednim oraz obecnym sezonie potrafił nam uratować skórę i kibice już odliczają dni do powrotu pomocnika na murawę, gdyż sezon wchodzi w decydującą fazę, a Jaga musi zagrać 7 mega ważnych meczów w rundzie finałowej. Każdy będzie inny, ale wszystkie będą równie ważne. To będzie maraton siedmiu finałów Pucharu Polski. Jednakże co będzie w przypadku braku Kostii? Jego kontrakt wygasa po sezonie, nie wiemy czy uda się go odnowić, a wiele wskazuje na to, że szanse podpisania nowej umowy przez "Cesarza" nie są specjalnie wysokie. O tym, że obecna umowa Vassiljeva wygasa w 2017 roku wiedzieliśmy od momentu zakontraktowania byłego gracza Piasta Gliwice latem 2015.

Od tego momentu tylko Kostia dostawał prawdziwą grę na "10". Kiedy go nie było, to trener próbował tam awaryjnie zarówno Świderskiego, Szymańskiego oraz 2 razy w poprzednim sezonie Mystkowskiego. No właśnie, tego samego Mystkowskiego, który 3 lata temu miał uczyć się pod skrzydłami Daniego Quintany rzemiosła gry za napastnikiem, by potem móc częściej grać na tej pozycji i stopniowo się rozwijać. Jednakże jego przygoda z piłką od pamiętnego meczu z Podbeskidziem, gdzie w 3 minuty 16-letni Mystek popisał się dwoma efektownymi asystami, toczyła się w powolnym tempie. Spotykał go uraz za urazem, krótsza przerwa, dłuższa przerwa, powrót do zdrowia i znowu przerwa. Kiedy już miał grać, to grał ogony, potem znowu łapał jakiś uraz mięśniowy i znowu musiał odbudowywać swoje przygotowanie kondycyjne. Kiedy wreszcie udało się przegonić złe demony kontuzji to Przemek łapał się na ławkę i tyle. Tyle, bo z tej ławki albo się nie podnosił albo wstawał w 80, 85 czy 87 minucie, żeby wejść, dotknąć 2-3 razy piłkę i dopisać sobie "+1" w rubryce występy w Ekstraklasie, choć bardziej to było statystowanie, a nie występowanie. Mało tego, zaczął dostawać szanse na skrzydle. Wchodził na prawą pomoc, czasami zamieniał się z innymi kolegami pozycjami, ale mimo wszystko nie każdy zawodnik jest w stanie regularnie zmieniać losy spotkań przebywając mniej niż 10 minut na boisku, kiedy trzeba przebić defensywę rywali. Weźmy też pod uwagę fakt, że Mystkowski nigdy nie był demonem szybkości, nigdy nie bazował swojej gry na dzidzie do przodu. To domena Przybeckiego, on umie szybko biegać, a Mystkowski ma grać w piłkę.

Mystkowski w tym sezonie zagrał w 12 spotkaniach Ekstraklasy, zbierając 134 minuty gry, co nam daje średnio 11 minut na mecz. Nie trudno zgadnąć, że na jego koncie nie ma ani asyst ani bramek. Jednak czy to wystarczający powód, żeby kompletnie porzucić jego talent w tym momencie i nie dać mu np. minimum 45 minut gry choćby raz? A może tak spróbować pod nieobecność Vassiljeva oprzeć rozegranie właśnie o Mystkowskiego? Przemek nie zagrał niewiadomo jakiej ilości dobrych meczów. W sumie to można by było je policzyć na palcach jednej dłoni. Debiut z Cracovią, mecz z Podbeskidziem, otwarcie stadionu z Pogonią, mecz z Koroną na koniec poprzedniej kampanii ligowej i... to chyba tyle. A wiecie co łączy te wszystkie mecze? W każdym z tych meczów nastolatek grał za napastnikiem, czuł się swobodnie, mógł skupić się na precyzji podań, a nie na dryblingu i walce bark w bark na skrzydle (co nie jest domeną, bo Mystkowski mimo, że na obozach mieszka z Przemkiem Frankowskim, to zadziorności i szybkości na skrzydle swojego imiennika w taki sposób nie pozyska).

Przed Jagiellonią ostatni mecz rundy zasadniczej, mecz z Piastem w Gliwicach. Gliwiczanie są na 13. miejscu, lecz mają taką samą sumę oczek, co będący w strefie spadkowej Ruch Chorzów. Jagiellonia potrzebuje wygranej, aby zapewnić sobie pole position przed rundą finałową. Z tego możemy łatwo wywnioskować, że nikt tutaj nie będzie się chował za podwójną gardą, bo obie drużyny potrzebują dodatkowych punktów przed końcem sezonu regularnego. Czy to nie jest odpowiedni moment, żeby spróbować wariantu z Mystkowskim? To chyba ostatni dzwonek w tym sezonie. Świder kontuzjowany, Szymański w Lubinie zagrał bardzo słabo. Dlaczego nie dać szansy zawodnikowi z nr 13? Jeżeli ze słabą Cracovią nie byliśmy sobie stworzyć konkrenych sytuacji (nie liczę tutaj dośrodkowania Sheridana do Tomasika, bo to trochę wstyd, że jedyną składną akcję stworzyli dośrodkowujący napastnik ze strzelającym bocznym obrońcą) z gry trójką Cernych-Novikovas-Frankowski, to co stoi na przeszkodzie, żeby spróbować kolejny wariant? Przecież też trzeba myśleć o przyszłości, bo po ewentualnym odejściu Vassiljeva nie widać na horyzoncie piłkarza, który od zaraz mógłby być dostępny do zakontraktowania na jego miejsce i zagwarantować chociaż połowę tego co reprezentant Estonii. Dodatkowo kontuzjowany jest Frankowski, który nie pojedzie do Gliwic, więc na jego miejsce trzeba będzie znaleźć kolejnego zastępcę. Prawdopodobnie będzie to Novikovas, który tym razem nie będzie męczył się na środku i dostanie szansę pościgać się na prawej flance.

Wiemy jak kończyły się próby gry 4-3-3 z trio Romańczuk-Góralski-Grzyb kiedy nie było przed nimi rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. Powiedzmy sobie tutaj szczerze, to był paździerz, do którego nie warto wracać. Rozumiem, że wielu porównuje Probierza do Mourinho, ale w Polsce nikt nie stawia autobusu w Gliwicach, a w DNA Jagiellonii gra polegająca na barykadowaniu środka pola nigdy nie była mile widziana. Zresztą nie trzeba daleko sięgać pamięcią na potwierdzenie tej tezy. Drugą połowę meczu z Cracovią graliśmi wspomianym wyżej trio z Sheridanem, Cernychem i Novikovasem/Dmytro przed nimi. Efekt? Żaden. Nieprzygotowane strzały z 25-30 metrów, po których piłka miała bliżej do stojących na trybunach stewardów niż do bramki Sandomierskiego.

Panie trenerze, chwali się Pana za wprowadzanie młodzieży. Czas teraz tej młodzieży zaufać, tym bardziej, że wielu wychowanków gotowych do gry w Ekstraklasie nie mamy. Kto nie ryzykuje, nie wie co traci! 

PS. Oczywiście Michał Probierz jest rozliczany z wyników, a te są naprawdę świetne. Oby tak dalej!

 
 
 
 
Klub
M
PKT
BR
1
Jagiellonia Białystok
28
52
64-38
2
Śląsk Wrocław
28
50
38-26
3
Lech Poznań
28
48
40-32
4
Pogoń Szczecin
28
47
54-32
5
Raków Częstochowa
28
46
50-31
6
Legia Warszawa
28
46
43-33
7
Górnik Zabrze
28
45
38-32
8
Widzew Łódź
28
39
36-36
9
Stal Mielec
28
38
33-34
10
Radomiak Radom
28
35
34-43
11
Zagłębie Lubin
28
35
30-41
12
Cracovia
28
32
38-39
13
Piast Gliwice
28
32
28-32
14
Warta Poznań
28
31
26-33
15
Puszcza Niepołomice
28
29
34-46
16
Korona Kielce
28
27
30-38
17
ŁKS Łódź
28
21
26-58
18
Ruch Chorzów
28
20
29-47
 
OSTATNI
14.04.2024, 15:00
 
 

1:3

 
NASTĘPNY
20.04.2024, 20:30
 
 

-:-

 
 
 
 
Bramki
Zawodnik
9
Jesus Imaz
9
Bartłomiej Wdowik
8
Afimico Pululu
7
Rui Filipe Da Cunha Correia Nene
6
Kristoffer Hansen
6
Jose Manuel Garcia Naranjo
6
Dominik Marczuk
3
Mateusz Skrzypczak
2
Kaan Caliskaner
2
Jakub Lewicki
1
Wojciech Łaski
1
Michal Sacek
1
Jarosław Kubicki
 
 
 
 
Partnerzy
 
 
Darmowy Program PIT dostarcza Instytut Wsparcia Organizacji Pozarządowych w ramach projektu PITax.pl dla OPP
Znajdź nas na:
Partnerzy
 
 
© 2004-2024 jagiellonia.net. Wszelkie prawa zastrzeżone


Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.