Przed meczem z Cracovią - retrospekcje Kibica
Morf  |  7 Września 2017  g. 19:53
Pamiętam jak dostałem dług, nie za swoje błędy, ale rodziny się nie wybiera, a historia zobowiązuje, więc musiałem go spłacić. Miałem wtedy szczęście, bo spotkałem ambitną zaradną kobietę, która urzekła mnie swoim podejściem i postanowiłem się z nią związać.

Razem pracowaliśmy ciężko i sumiennie i udało się - spłaciliśmy wszystko z nawiązką. Mało tego, całkiem niespodziewanie w Bydgoszczy urodziło nam się pierwsze dziecko, nazwaliśmy go Puchar. Radość bez końca, 3 dni świętowania i odbierania gratulacji. Był to rok 2010.

Euforia trwała pół roku. Byliśmy w świetnej formie w kraju i chwalili nas za postawę na krótkiej wakacyjnej przygodzie europejskiej. Dodam, że pierwszy raz byliśmy wtedy zagranicą. Później było trochę gorzej. Nie wiem może zabrakło grosika? Choć żonka twierdziła, że u niej grosik w tą czy w tamtą, mamy inne pieniądze – czarnogórskie – poradzimy sobie. Czas jednak pokazał prawdę - polski grosik wart jest wielokrotnie więcej niż 3 czarnogórskie dinary. Zgrzyty między nami były, ale wszystkim powtarzałem, że my jesteśmy jak stare dobre małżeństwo. Chociaż trwało ledwie kilkanaście miesięcy. Pękło podczas delegacji do Kazachstanu. Koszmar, wstyd i nieporozumienie w 6 językach. Niedługo po tym wyjeździe rozstaliśmy się.

Potem próbowałem różnych związków. Były takie co twierdziły, że mój sprzęt jest nienastrojony i w ogóle brakuje mu centymetrów. Po tych oszczerstwach pożegnałem tę patologię i nie żałuję. Donieśli mi potem, że 711 razy dzwoniła do swojego fryzjera! Gość już siedzi w pierdlu. Ciekawe za co, bo podobno strzygł równo. Przeszłość. W każdym razie zacząłem życie układać na nowo w pewnym specyficznym związku. Dosyć oryginalnym, ponieważ był to mój pierwszy w dziejach trójkąt. Historia się zaczyna od pewnego szczecińskiego wesela mojego krnąbrnego przyszywanego syna. Kiedyś dla mnie pracował i przepisałbym mu całą kamienicę by wrócił do Białego. On niestety ma inne plany - robi karierę w Europie, pracował w Turcji, Francji, Anglii. Może kiedyś jeszcze wróci, ale my wróćmy do wesela. Pamiętam jak usiadła koło mnie i zaczęła gadać, że ona w Niemczech to, ona w Niemczech tamto, normalnie solid precyzjon germanion. Nie wiem czy to przez alkohol czy przez nadmiar alkoholu (ucz się Leśny), ale urzekła mnie ta historyjka. Była tak przekonująca w tym co mówi, że od razu chciałem podpisywać papiery. Ale ona nie chciała… Taa nie chciała… Nie mogła - za młoda i za głupia była więc na papier poszło nazwisko jej koleżanki. Niepozornej, jednak razem tworzyli duet jakości HD. Taki związek to była dla mnie nowość. Na początku było fajnie, pierwsze zyski w Warszawie, Poznaniu, radosne chwile we Wrocławiu. Jednak nie potrafiłem zdzierżyć tego smrodu tytoniowego. Kto to widział tyle jarać, jak nie zwykłe fajki to jakieś fajki-e. No i ten żel, no ludzie... Raz w sobotę to niech tam, ale co dzień wiosna lato jesień zima!? Tak w zimie też, konsekwencji jej nie odmówię. Musieliśmy się rozstać. Potem spotkałem pewną rudą, ale o niej szkoda gadać. Krótko razem byliśmy i bardzo dobrze. Szykowne marynarki i gustowne okularki to wiele za mało by zrobić na mnie wrażenie. Pojechała szukać rud miedzi.

Bo tak naprawdę ciągle myślałem o żonie. Pamiętam był kwiecień, myślę zadzwonię zobaczę co tam. Ona mówi: ja też tęskniłam i nie minęły 2 godziny i byliśmy znowu razem. Ze wzruszeniem słuchałem jej zwierzeń o poszukiwaniu szczęścia w Krakowie, Gdańsku, Łodzi, Salonikach… Uważała te wypady za swój sukces, z wyjątkiem Krakowa – z kimś tam się bardzo mocno pokłóciła. Podobno jakiś koleś z Białego. Wiem, że ma trudny charakter, no ale tyle prób i tyle niewypałów? Potem się okazało, że z Łodzi uciekła prosto w ręce zamożnego Greka, który okazał się gołodupcem, a w Gdańsku nagle do domu wparował jakiś niemiecki schabik i oznajmił, że przerabia chatę na skup czy tam jakąś zajezdnie autobusów tudzież parking. Burdel powstał co by nie mówić, żonka nie lubi takich klimatów i spakowawszy się, nawet się nie żegnała i pojechała do domu. Wtedy zadzwonił telefon… Mój, jakby ktoś nie nadążył i to w aplikacji Viber. Ha, zatkało co? Wujek Czarek zna się nie tylko na muzyce.

I znów nam się udało. Mimo, że mieliśmy pecha do czarnych kruków, które to ptaszyska non stop nas obsrywały podczas wspólnych wyjść - jakby jakieś fatum. To po roku urodziło nam się kolejne dziecko. Tym razem daliśmy mu imię Brąz. Później w nagrodę weekendowy wypadzik na Litwę, wakacje na Cyprze. Ach wspomnienia wspomnienia wspomnienia. Trochę nas te delegacje wykończyły i następny rok był chudy. Jednak życie zaskoczyło raz jeszcze. Nic nie planowaliśmy. Chcieliśmy spokojnie wchodzić w kolejne etapy życia, gdy okazało się, że tak, znów test ciążowy był pozytywny. Wydawało się, że to mógł być taki złoty strzał. Przez wiele miesięcy dużo przyjaciół nam to mówiło, kogo bym nie spotkał wszyscy mówili o pewnym rodzaju cudzie. Te dziecko to miał być Mistrz. Tylko żona studziła nastroje, tak jakby nie była tego pewna. Oczekiwania obracała w żarty, bo przecież nasze dziecko Mistrzem?! My jesteśmy ubogim kopciuszkiem. Mistrzowie to się rodzą w Warszawie, Poznaniu, Krakowie. Nie wiem czy wspomniała Gdańsk, ale to tam coś poszło nie tak. Początek maja, ładna wiosenna pogoda, słonce, plaża, gofry i arbuzy. I nagle nie wiadomo, z której strony pierwszy gong, drugi gong bach bach co się dzieje? Niegościnny Gdańsk, myślałem, że stracę wszystko. Mogło się naprawdę źle skończyć, ale najszybciej jak się da wróciliśmy do Białego i się udało. Żona urodziła zdrowe dziecko – Srebro. Powstałe komplikacje spowodowały, że nie był to Mistrz, ale wszystkich i tak przepełniała radość. I po tych wszystkich okolicznościach żonka oznajmiła przy ponad 100 świadkach to co przebąkiwała od jakiegoś czasu.

- Odchodzę! Mam 2500 innych, lepszych opcji. Związków, gdzie będę miała więcej do powiedzenia. Gdzie pokażę, że nie tylko z Tobą Czarku potrafię robić wynik.

- Aż 2500? – przeraziła mnie ta liczba.

- No sam wiesz 1500 w rundzie, 100 w czasie Srebra, kiedy trochę się uspokoili i 900 teraz – odpowiedziała.

- Aallleee… - bełkotałem żałośnie.

- Nie ma żadnego, „ale”. Pozostańmy przyjaciółmi – powiedziała po czym wyszła. I już nie wróciła. Gadki o wyzwaniach przemilczałem, bo miałem na głowie 2 azjatyckie wyprawy. Naprawdę się zdziwiłem, że nie chciała ze mną lecieć. Może w końcu udałoby się podbić ten rynek. A tak na szybko musiałem jakoś rozwiązać ten problem samotności. Niestety, ale znalazłem w alkoholu, ale spokojnie, whiskacze zabrała żonka, mi zostało się winko. Sączę je sobie powoli, raz mi smakuje, raz nie, ale to tylko wino. Ciężko po nim o jakiś spektakularny odlot. Ale zobaczymy, z rok na takiej diecie powinienem wytrzymać.

Potem dowiedziałem się, że za długo to ta moja żonka nie szukała ukojenia. W 2 tygodnie wyjeździła po kraju, więcej niż ze mną w sezon (a tak narzeka na podróże). A telefon to się podobno jej spalił. Ostatecznie jednak poleciała na krakowskiego biznesmena, z którym to miała budować wielki dom z jadalnią na 300 osób, 6 podwórkami w mieście, 10 za miastem, niektóre podgrzewane, niektóre zadaszone. Ech wiedziałem, że moja dacza w Pogorzałkach nie robi na niej wrażenia.

Trudno, życie. A czemu o tym wspominam? W ten weekend do niej jadę, oczywiście z winkiem, także na pewno będzie sympatycznie. A czy po sobocie wrócimy do siebie? Bez szans. Czas leczy rany, ale to był za krótki okres. Ale nadzieję możecie mieć. Podczas ostatniego pożegnania powiedziała mi „Nie mówię do widzenia, a do zobaczenia”. Pytanie czy dożyję tego czasu, bo roczna kuracja winem może przynieść różne skutki. Może będę nim rzygał po pół roku, a może tak w nim zasmakuję, że nie będę chciał pić nic innego… He he zobaczymy… Trzymajcie się, cześć.

KIBIC

 
 
 
 
Klub
M
PKT
BR
1
Jagiellonia Białystok
25
48
56-34
2
Śląsk Wrocław
25
46
34-21
3
Lech Poznań
25
44
38-30
4
Raków Częstochowa
24
43
46-26
5
Pogoń Szczecin
24
40
44-28
6
Górnik Zabrze
25
39
33-28
7
Legia Warszawa
24
38
35-29
8
Stal Mielec
25
36
33-33
9
Zagłębie Lubin
25
34
28-36
10
Widzew Łódź
25
32
32-35
11
Radomiak Radom
25
31
29-38
12
Cracovia
25
28
32-33
13
Piast Gliwice
24
28
23-26
14
Warta Poznań
25
27
23-30
15
Puszcza Niepołomice
25
24
31-44
16
Korona Kielce
24
23
26-32
17
Ruch Chorzów
25
18
28-41
18
ŁKS Łódź
24
16
20-47
 
OSTATNI
16.03.2024, 15:00
 
 

0:2

 
NASTĘPNY
30.03.2024, 15:00
 
 

-:-

 
 
 
 
Bramki
Zawodnik
9
Bartłomiej Wdowik
7
Afimico Pululu
7
Jesus Imaz
6
Kristoffer Hansen
6
Jose Manuel Garcia Naranjo
5
Rui Filipe Da Cunha Correia Nene
5
Dominik Marczuk
3
Mateusz Skrzypczak
2
Kaan Caliskaner
2
Jakub Lewicki
1
Wojciech Łaski
1
Michal Sacek
 
 
 
 
Partnerzy
 
 
Darmowy Program PIT dostarcza Instytut Wsparcia Organizacji Pozarządowych w ramach projektu PITax.pl dla OPP
Znajdź nas na:
Partnerzy
 
 
© 2004-2024 jagiellonia.net. Wszelkie prawa zastrzeżone


Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.