To jest ten moment. Czas zrobić coś wielkiego!
PiTeRo  |  25 Lipca 2018  g. 14:42  |  Aktualizacja: 29 Lipca 2018  g. 10:08
Prześwietlimy sobie Rio Ave od A do Z i sprawdzimy czy rzeczywiście mamy szanse, a jak mamy to jak duże i czy możemy realnie myśleć o meczach z KAA Gent. To kolejny tekst o portugalskim rywalu. Już jeden popełniłem, ale to było na początku przygotowań, kiedy Rio Ave było, jak to wtedy nazwałem, „placem budowy”.

Niedawno na naszym portalu opublikowałem artykuł motywacyjny pod kątem wolicjonalnym. Można go przeczytać TUTAJ! Dzisiaj zgodnie z zapowiedzią mam dla Was artykuł pod kątem czysto piłkarskim. 

Dzisiaj po robotach nie widać już śladu, ale opada jeszcze pył wywołany działaniami ciężkiego sprzętu. I ten opadający pył powinien sprzyjać białostockiej drużynie. Cofnijmy się do 2010 roku kiedy Jagiellonia debiutowała na arenie europejskiej. Wtedy po zdobyciu Pucharu Polski przypadł nam przywilej gry w 3. rundzie eliminacji Ligi Europy. Wtedy mogliśmy wylosować kogoś z następującego zestawu: Galatasaray Stambuł, Levski Sofia, Aris Saloniki, APOEL Nikozja, Motherwell FC. Padło na Aris, od razu wiedzieliśmy, że trafiliśmy na arcytrudnego rywala. Nie dość, że to był nasz debiut w rozgrywkach europejskich, to jeszcze musieliśmy wybrać się na gorący, grecki teren w Salonikach. Nastroje nie mogły być dobre. Ale Jagiellonia była na fali. Koncertowo odrobiła wydawało się zabójczą karę -10 punktów i po drodze zdobyła pierwsze w historii trofeum. W formie był Kamil Grosicki, w ataku pomagał mu legendarny już Tomek Frankowski, a oprócz tych panów mieliśmy kilku twardych graczy. Niestety trafił się też jeden bardzo miękki. Niejaki Igor L. Pewnie gdyby przed pierwszym meczem wziął preparat pomagający w leczeniu objawów ostrych biegunek, to w rewanżu nie powstrzymałby nas sędzia.

Dlaczego Jagiellonia w Grecji była o krok od dogrywki i być może awansu do ostatniej rundy kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Europy? Otóż w Arisie też wtedy opadał ten „pył”. Może to nie była taka duża chmura jaka wydobyła się z samolotu na okęciu, kiedy wysiadła z niego drużyna pod dowództwem Jose Gomesa, ale ewidentnie Aris był pod formą, przystępował do meczów z Jagiellonią miesiąc przed startem ligowym. Jedną, niesłuszną bramką wyeliminowali kompletnych nowicjuszy. Brzmi jak przepis na kompromitację w kolejnej rundzie. Nic podobnego. Aris z czasem się rozgrzał, nabrał ogrania, złapał rytm i zaczął grać na swoim najlepszym poziomie. Awansował do fazy grupowej, gdzie dwukrotnie ograł Atletico Madryt (w tym 3:2 na wyjeździe, a bramki dla Atletico wtedy strzelali Forlan i Sergio Aguero), wyszedł z grupy i zatrzymał się na 1/16 finału, gdzie musiał uznać wyższość wchodzącego na wielkie areny Manchesteru City. Polska jest mistrzem świata w gdybaniu, więc skorzystajmy z tego przywileju i pogdybajmy. Co by było gdyby Igor Lewczuk przez 10 minut nie podarował 2 bramek Arisowi? Co by było gdyby sędzia nie przekręcił Jagiellonii w Grecji? Odpowiedzmy sobie sami.
I teraz dochodzimy do meritum sprawy, czyli do Rio Ave. Klub mający siedzibę w Vila do Conde przedstawił mi się takimi letnimi dokonaniami:

-Odszedł trener Miguel Cardoso, który znalazł zatrudnienie we Francji (FC Nantes), a w jego miejsce zatrudniono mało doświadczonego na tym poziomie Jose Gomesa, którego węgierski Videoton zapamięta z 2 rzeczy: po pierwsze przejmując drużynę przed 18. kolejką w sezonie 12/13 udało mu się uratować puchary kończąc sezon na drugiej pozycji, po drugie mając do dyspozycji drużynę od początku sezonu 13/14 zajął czwarte miejsce, co było ogromną niespodzianką, gdyż celowano tam w złoty medal,

-Klub opuściło 14 zawodników, jednym z nich jest Pele – niekwestionowany lider środka pola w sezonie 2017/18. Jest on dzisiaj zawodnikiem AS Monaco, które wygrało wyścig z angielskim Wolverhampton i zapłaciło za Portugalczyka 10 milionów euro (z czego do Rio Ave trafiło 50% tej kwoty, a druga połowa do Benfiki). Kolejnym kluczowym zawodnikiem, który opuścił szeregi naszego najbliższego rywala jest Marcelo – kluczowy zawodnik bloku defensywnego. Dzisiaj jest już piłkarzem Sportingu. O transferach out można napisać oddzielny tekst, więc resztę postaram się streścić krótko. Nie ma tam 8 podstawowych zawodników plus kilku żelaznych zmienników. Cała filozofia jaką budował Cardoso, cały duch zespołu praktycznie się rozsypał. Jest to o tyle problematyczne, iż nie ma żadnej opcji analizy wideo. Nie dowiemy się jak funkcjonuje blok defensywny, nie dowiemy się jak Rio Ave będzie chciało rozgrywać piłkę, nie wiemy co jest ich największym atutem. Nie wiemy, bo to wszystko ulegnie zmianie, postawiono nowe fundamenty,

-Do klubu dołączyło 17 kompletnie nowych piłkarzy. Przedstawię Wam teraz czego można się po nich spodziewać. Rioavistas pozyskali nowych obrońców w postaci Junio (do tej pory 6 meczów na zapleczu brazylijskiej Ekstraklasy), Matheusa Reisa (tutaj sytuacja wygląda zdecydowanie lepiej, gdyż rozegrał on 50 meczów na szczeblu seniorskim, ale z kolei ostatnie pół roku spędził w Moreirense, gdzie tylko 2 razy wchodził na boisko i łącznie zebrał zacne 14 minut gry), Afonso Figueiredo (niegdyś był nadzieją portugalskiego futbolu, a ostatnio niezbyt udanie ratował sezon wypożyczeniem do Levski Sofia, gdzie przez pół roku zagrał w 7 meczach), Toniego Borevkovicia (tutaj naprawdę Rio Ave zrobiło ciekawy deal, bo na stałe zakontraktowali 21-letniego stopera, który najpierw grał od dechy do dechy w chorwackiej 2. lidze, a potem 1. lidze), Buatu (jeszcze rok temu miał pewny plac w Waasland-Beveren, ale go stracił i do Rio Ave przeszedł by odzyskać szansę regularnej gry). Pierwsze wrażenie jest takie, że nie wierzę, żeby piłkarze bez rytmu meczowego i zgrania drużynowego nagle wyszli na murawę białostockiego stadionu i postawili tam drugi chiński mur wokół swojej bramki. Jeżeli chodzi o pozostałe formacje, to tutaj posiłkowano się w dużym stopniu wypożyczeniami. Na pomoc przyszli Joao Schmidt (Ma na koncie dobry sezon w Vitorii Setubal, ale panie, kiedy to było, w 2015 roku. Od tamtej pory zdążył podpisać nowy kontrakt w Sao Paulo z deklaracją gry dla tego klubu, a potem szybko odszedł grać o wyższe cele we włoskiej Atalancie. No i zagrał. Porażające 24 minuty przez cały sezon.), Nikola Jambor (Kolejny Chorwat na liście, kolejny też zawodnik, któremu nie wyszedł zagraniczny transfer. Mając 19 lat zaimponował w barwach Slavena Belupo, belgisjki Lokeren wyłożył za niego 700 tysięcy euro, ale w Belgii Jambor uzbierał 484 minut, wrócił na wypożyczenie do Osijeku i tam było już o wiele lepiej. W ostatnim sezonie zagrał tam w 18 meczach, co mimo wszystko nadal nie jest czymś co może nas zwalać z nóg.), Murilo (To chyba najlepszy transfer na papierze, za nim bardzo dobry sezon w Tondeli, ale na jego nieszczęście kontuzja wyeliminowała go z dwumeczu z Jagiellonią), Galeno (To wielki talent. 20-letni diament FC Porto po zdominowaniu zaplecza portugalskiej ekstraklasy musi wejść na najwyższy poziom. To jego drugi klub, w którym ma się rozwijać. Poprzednie pół roku spędził na wypożyczeniu w Portimonense, ale tam szału nie było, 9 meczów i 2 asysty, ale niewątpliwie to jeden z tych zawodników, który będzie sprawiał największe problemy naszym bocznym obrońcom.), Gelson Dala (Tutaj występuje analogiczna sytuacja jak Galeno, z tym, że reprezentant Angoli jest piłkarzem Sportingu, a do Rio Ave trafia na wypożyczenie po raz drugi, gdyż wiosną 2018 już przywdziewał biało-zielone barwy tego klubu. Jednakże ten okres wyglądał podobnie jak pobyt Galeno w Portimonense), Bruno Moreira (Ten transfer jest podparty ogromnym doświadczeniem 30-letniego Moreiry. Jako jeden z niewielu nowych graczy Rio Ave ma na swoim koncie solidną liczbę 101 meczów w Liga NOS z 29 zdobytymi bramkami i 7 asystami.). Poza tymi piłkarzami do „Rio Grande” dołączyli Leo (bramkarz wypożyczony z Gremio), Danielson (37-letni stoper) oraz gracze z rezerw oraz drużyny U-19: Carlos Alves (bramkarz), Costinha, Kelechi (obrońcy) i Diogo Teixeira (pomocnik).

Tak wygląda podsumowanie roszad kadrowych. Nazbierało się tego bardzo dużo, ale to nie jest przypadek, gdyż to jest prawdziwy obraz rewolucji do jakiej doszło na przedmieściach Porto. Wiemy też, że na kilka miesięcy z gry wypadł też jeden z niewielu graczy, którzy pozostali po sezonie na Estadio dos Arcos. Skrzydłowy Nuno Santos na jednym z treningów zerwał więzadła w kolanie. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.

Bardzo chętnie chciałbym tutaj opowiedzieć o moich obserwacjach, o tym czego się spodziewać po stronie naszego rywala, na co zwrócić uwagę w ataku, ale jest to niemożliwe. Prawie wszystkie sparingi Rio Ave rozegrało za zamkniętymi drzwiami. Wpuszczana była tylko niewielka grupa lokalnych ultrasów należących do stowarzyszenia kibiców. Komplet meczów towarzyskich Portugalczyków prezentuje się następująco:
  1. 30. czerwca - Rio Ave vs Shanghai SIPG (Chiny) (2:1)

  2. 2. lipca – Rio Ave vs Shanghai SIPG (2:1)

  3. 7. lipca – Rio Ave vs Famalicao (2. liga) (1:1)

  4. 11. lipca – Rio Ave vs SC Espinho (3. liga) (4:1)

  5. 14. lipca – Rio Ave vs Chaves (Liga NOS) (2:1)

  6. 17. lipca – Famalicao vs Rio Ave (1:1)

  7. 19. lipca – Rio Ave vs Fereirense (Liga NOS) (1:1)

Jednoznacznie można stwierdzić, że te wyniki nic nam nie mówią. Żaden z tych sparingów nie stanowi realnego punktu odniesienia do umiejętności Rio Ave. Jedynym w miarę mocnym rywalem było Chaves, które zakończyło sezon o jedną lokatę niżej niż podopieczni Miguela Cardoso. Jednakże wydaje mi się, że z tego meczu też nie wyciągniemy żadnych wniosków, gdyż dla Chaves był to pierwszy mecz sparingowy po urlopie, czyli zawodnicy dopiero wchodzili w intensywny trening. Na koniec podsumowania sparingowego jako ciekawostkę polecam filmik z bramką Hulka z jednego z meczów z Shanghai SIPG.



Jak widać przeciwnik idzie swoją, ustaloną ścieżką. Nie rusza prędko na zakupy, spokojnie kompletuje kadrę zgodnie z polityką transferową. Nie ma tu panicznych wydatków. Nie ma też wielkiego zbrojenia się specjalnie pod mecze europejskich pucharów. Jose Gomes twierdzi, że drużyna jest gotowa do walki i celuje w fazę grupową. Moim zdaniem to trochę życzeniowe myślenie i wypowiedź pod publiczkę. Liga zawsze jest kluczowa, a te rozgrywki w Portugalii startują dopiero za 2,5 tygodnia. 10 dni po rewanżowym meczu z Jagiellonią. Nie wydaje mi się, że istnieje taki ekspert od przygotowania fizycznego, który naładuje energią zespół 2 tygodnie przed startem ligi i utrzyma tę intensywność aż do końca rundy. No chyba, że sklonowali nam Piotra Jankowicza.

Na co liczę we czwartek? Na walkę. Tylko tyle i aż tyle. Wierzę w warsztat Ireneusza Mamrota. To pierwszy trener w nowoczesnej historii Jagiellonii, który przyszedł do klubu z jasno postawionym celem wprowadzenia gry piłką i dostał do tego wykonawców na wysokim poziomie. Teraz to powinno procentować. Nie chcę umniejszać roli Michała Probierza w procesie budowania obecnej marki Jagi, ale mimo wszystko wizja gry, którą preferuje Ireneusz Mamrot powinna nam dać w pucharach więcej radości i oby z tą radością wszyscy wracali do domów po ostatnim gwizdku sędziego Ricardo De Burgosa.
 
 
 
 
Klub
M
PKT
BR
1
Jagiellonia Białystok
25
48
56-34
2
Śląsk Wrocław
25
46
34-21
3
Raków Częstochowa
25
44
47-27
4
Lech Poznań
25
44
38-30
5
Legia Warszawa
25
41
38-30
6
Pogoń Szczecin
25
41
46-30
7
Górnik Zabrze
25
39
33-28
8
Stal Mielec
25
36
33-33
9
Zagłębie Lubin
25
34
28-36
10
Widzew Łódź
25
32
32-35
11
Radomiak Radom
25
31
29-38
12
Cracovia
25
28
32-33
13
Piast Gliwice
25
28
24-29
14
Warta Poznań
25
27
23-30
15
Korona Kielce
25
24
28-34
16
Puszcza Niepołomice
25
24
31-44
17
Ruch Chorzów
25
18
28-41
18
ŁKS Łódź
25
17
21-48
 
OSTATNI
16.03.2024, 15:00
 
 

0:2

 
NASTĘPNY
30.03.2024, 15:00
 
 

-:-

 
 
 
 
Bramki
Zawodnik
9
Bartłomiej Wdowik
7
Afimico Pululu
7
Jesus Imaz
6
Kristoffer Hansen
6
Jose Manuel Garcia Naranjo
5
Rui Filipe Da Cunha Correia Nene
5
Dominik Marczuk
3
Mateusz Skrzypczak
2
Kaan Caliskaner
2
Jakub Lewicki
1
Wojciech Łaski
1
Michal Sacek
 
 
 
 
Partnerzy
 
 
Darmowy Program PIT dostarcza Instytut Wsparcia Organizacji Pozarządowych w ramach projektu PITax.pl dla OPP
Znajdź nas na:
Partnerzy
 
 
© 2004-2024 jagiellonia.net. Wszelkie prawa zastrzeżone


Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.