Zapytacie o to, jaki to ma związek z Jagiellonią? Otóż, według popełniającego niniejszy artykuł ma. Jagiellonia przeżywa okres prosperity. Zdobycie mistrzostwa Polski, potem udana przygoda w europejskich pucharach zwieńczona brązowym medalem Ekstraklasy, pozwoliły zabłysnąć Jagiellonii na arenie krajowej, jak też międzynarodowej. Trybuny stadionu wypełniają się po brzegi, a głośny doping i wspaniała atmosfera meczowa idą w świat. Miód na uszy nas - kibiców.
Oczywiste jest zatem to, że nasz klub próbuje obecną sytuację spieniężyć. Czy to się komuś podoba czy też nie, ma do tego pełne prawo.
Po ubiegłorocznej sporej podwyżce, ceny biletów znów poszły w górę. Szczególnie tyczy się to “nowych” kibiców, którzy napływają wraz z falą sukcesów muszą liczyć się ze sporym wydatkiem. Ponownie jest to sytuacja zrozumiała dla mnie. Realia biznesu. Chcesz oglądać dobrą piłkę, chcesz przeżywać emocje, to musisz za to zapłacić stosunkowo więcej.
Jest w tym jednak delikatna granica, po przekroczeniu której może się okazać, że kibic szczególnie ten sezonowy, zacznie się odwracać od klubu. Najgorsze jednak co może się wydarzyć, to to że zacznie się też wycofywać grono najwierniejszych kibiców. Gdzie zatem jest granica? Gdzie ona przebiega?
Przebiega w prostej rzeczy. Prostym przekazie i uczciwości.
Czy klub ma prawo wprowadzić w sklepie opłatę manipulacyjną? Koszt niewielki bo 5 złotych od jednej transakcji. Ma.
Czy klub ma prawo wprowadzić dodatkową odpłatność za parking? Koszt za jeden mecz to raptem 15 złotych (przy komplecie w przeliczeniu na jednego pasażera tylko 3 złote) Oczywiście.
Czy klub ma prawo stosować korporacyjne kruczki cenowe? Takie znane i irytujące z zachowania chociażby polityki firm telekomunikacyjnych? Jak najbardziej.
Złośliwie mogę podpowiedzieć jeszcze kilka pomysłów, za które można doliczyć piątaka:
Temat najświeższy po którym aż opadły ręce. W social mediach pojawiła się informacja o tym, że można zgłaszać dzieci do eskorty piłkarzy wychodzących na płytę boiska przed meczem. Fajnie. Tylko jest jedno “ale”. Rodzice takiego dziecka muszą zapłacić 200 złotych za każde takie wydarzenie. Przecież to jest idealne miejsce aby uhonorować wysiłki młodzieży i dzieci, jako nagroda. A tu? Kasowanie jak za popcorn, potem zapominamy i kolejny mecz. Myślicie ile meczów tak obsadzić? I potem co? Szukanie po szkołach dzieci? Domy dziecka i mdłe tłumaczenia? A co potem?
Dobry szef ma świadomość swojej siły i jest silny dla silnych i wyrozumiały dla słabych. Tu? Siła dla silnych? Brak. Dla słabych? Oczywiście, pełny pokaz siły. Skasowanie ulg dla młodych kibiców i kibiców seniorów. Tak po prostu. Już raz mieliśmy dziurę pokoleniową. Dzisiaj jest moda na Jagiellonię, ale nie musi trwać wiecznie. Wtedy, ponownie, ktoś będzie musiał budować zainteresowanie klubem. Takich Andrzejów, Zygmuntów, Adamów czy Przemków już może nie być. O tym się zapomina i to działanie przyniesie długofalowo negatywne skutki
Warto wspomnieć jeszcze o koszulkach meczowych. I tyle o ile w tym sezonie pojawiły się “wcześnie” (bo jeszcze przed pierwszym oficjalnym meczem) to okazało się że jest to towar niezgodny z opisem. Udostępnione do sprzedaży zostały wersje Regular oraz Premium. Oczywiście cenowo nie były to najtańsze koszulki w Ekstraklasie - wręcz przeciwnie. Ale chociaż raz mogło się to wytłumaczyć: najdroższe ale też najlepsze! Tylko że… to była magia marketingu. Model Premium był sprzedawany jako model Kombat Pro czyli najlepsza jakościowo koszulka firmy Kappa. Cena 399 złotych, była więc nierealnie atrakcyjna, na co uwagę zwrócili kibice innego klubu. Jak się okazało mieli rację. Gdy mleko się rozlało, wytłumaczono wszystko ludzką pomyłką. Cytując inny leciwy polski film “Poranek kojota” odpowiem “Cóż za przypadek. A kto powiedział że to był przypadek?”.
O co w tym wszystkim chodzi możesz zapytać? O prostą rzecz. Chcecie podnieść ceny? Podnieście. Doliczcie do ceny biletu/karnetu pewną kwotę. Bez obchodzenia, robienia dziwacznych podchodów i tłumaczeń. To jest mocno deprymujące i irytujące. Uczciwie powiedzcie, co ile kosztuje, i nie bawmy się w podchody. Panie Prezesie chciałby Pan zapewne mieć taki szacunek jak Wojtek Pertkiewicz. Takie podchody i “pięć złote za to i tamto” Panu nie pomogą. Skoro tak bardzo liczy się każdy grosz, to tym bardziej zaboli kara nałożona przez UEFA za ostatni wyjazd do Serbii. 25 tysięcy Euro (plus koszty naprawy stadionu) to w przeliczeniu na jagiellońskie realia, ponad 22 tysiące transakcji dokonanych przy zakupie biletów.
Jest pewna granica i uważam że Pan Prezesie, zbliża się do niej niebezpiecznie. Obym nie był złym prorokiem i za kilka chwil nie okazało się, że słupki zysku ze sprzedaży polecą w dół. I w tym wszystkim… tylko Jagiellonii będzie żal.
PS
Jagiellonia to nie tabela przestawna w arkuszu kalkulacyjnym. To coś więcej niż cyferka. To emocje, a tu ktoś zaczyna budzić te złe... One nie prowadzą do dobrych rozwiązań.
3:1