Najbliższy rywal Jagi to 9-krotny Mistrz Polski, 5-krotny zdobywca Pucharu Polski, 6-krotny zdobywca Superpucharu. Warto też odnotować, że podobnie jak Białostocczanom, Lechowi udało się raz dotrzeć w swojej historii od ćwierćfinału Pucharu Konferencji. Lech za datę swojego powstania przyjmuje 19 marca 1922r. Najpierw jako Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, następnie Towarzystwo Sportowe Liga Dębiec. Przez kolejne, przewrotne lata w historii Polski wykreowała się nazwa Lech Poznań.
Historia spotkań obydwu drużyn jest bogata i liczy ponad 50 meczów. Z natury jestem leniwy, także przedstawię liczby jedynie od 1992 roku, choć wcześniej również dochodziło do rywalizacji. We wspomnianym okresie doszło do 45 meczów, w których Jagiellonia zwyciężała 18 razy, Lech 20. Padło również 7 remisów. O ile bilans spotkań jest wyrównany, to przewaga Kolejorza w bramkach to 88 do 59.
Wiele można z tej historii przytoczyć. Strzał Tomasika obok słupka, który mógł zaważyć o Mistrzostwie. „Magiczne” uderzenie Dzienisa za kołnierz Kotorowskiego. 1:0 w Płocku dające na Superpuchar. 1:6 przy Bułgarskiej, kiedy do przerwy, gdy graliśmy jeszcze po 11, był remis 1:1. Można wymieniać i wymieniać. Mam nadzieję, że w najbliższym spotkaniu powstaną kolejne wspomnienia na lata. Oczywiście wspomnienia piękne.
W niedzielę na boisku możemy zobaczyć dwóch byłych zawodników Jagiellonii, którzy w ostatnich latach przyczynili się do sukcesów Białostockiego Klubu. Są to Mateusz Skrzypczak i Joao Moutinho. O ile występ Portugalczyka jest bardzo prawdopodobny, to Skrzypa na ten moment nie pokazał jeszcze pełni swoich możliwości, za które otrzymał choćby powołania do reprezentacji Polski. Co do obu mam mieszane uczucia, jednak niech im się wiedzie. Byle nie w meczu z nami.
W spotkaniu nie zagra na pewno Luis Palma, zawieszony za połamanie Zorana Arsenića w poprzedniej kolejce, oraz kontuzjowany Ali Gholizadeh. Mimo osłabienia Lech ma kim straszyć. W formie strzeleckiej jest choćby Mikael Ishak, który przekroczył ostatnio liczę 100 goli zdobytych dla Kolejorza. Na szczęście my również mamy swoje atuty więc mecz zapowiada się ciekawie.
Mało który stadion przynosi nam w ostatnich latach tak skrajne doznania. Choćby ostatni mecz w Poznaniu. Porażka 5:0 praktycznie bez podjęcia walki. A później marsz od zwycięstwa do zwycięstwa. Z drugiej strony dwa zwycięstwa 0:2 sezon po sezonie, jeszcze nie tak dawno. Lubimy w Poznaniu wysoko przegrywać, lubimy też uciszyć Kocioł. Nie ma co patrzeć na napięty grafik. Na serię trudnych spotkań co 3 dni. Jedziemy po 3 punkty i mamy argumenty, żeby je zdobyć. Jesteśmy na takim poziomie, że jak zagramy swoje to wygramy. I tyle. Do boju Jagiellonio!
2:2
-:-