Ostatnio pierwszy zespół po kilku kolejkach morderczej walki ma wolne od gier o punkty. Do tego zima i sparingpartnerów nie ma, więc i się nikt nigdzie nie wybiera. To czas dla reprezentacji, która można już wielce realnie powiedzieć, przepieprzyła szanse na awans do Mistrzostw Świata w Brazylii. Bywa – żyjąc w Polsce człowiek regularnie niczym pełnia - ponosi porażki czy też zawody życiowe.
Co by nie mówić Jagiellonia, a konkretnie drużyna Młodej Ekstraklasy grała ostatnio swój mecz z zespołem GKS Bełchatów. Ot nic szczególnego, mecz jakich wiele i pewnie nie byłby wart zbytniego rozpamiętywania oprócz jednego. Otóż w tym spotkaniu zagrała dość spora, można powiedzieć większościowa grupa zawodników z pierwszego składu. Gdzie wobec tego byli trenerzy pierwszego zespołu? Drugi gdzieś nie wiadomo gdzie – jak Pszczółka Maja, a pierwszy uwaga, uwaga – wygłaszał tezy na temat gry obronnej Reprezentacji, o czym nie omieszkaliśmy wspomnieć wczoraj. Rozprawiał i rozkładał na części pierwsze to jak grali zawodnicy reprezentacji Polski w meczu z Ukrainą. Powtórzymy to po raz kolejny - Pan Hajto nie zna pojęcia wstyd. Widzi jaki burdel posiada we własnej obronie, jak próbuje jakichś maślaków z Chorwacji czy osinowych kołków z innych pięknych miejsc naszego globu wyciągnąć. Takie mądre przysłowie jest – widzisz drzazgę w oku adwersarza a belki w swoim nie dostrzegasz. Oczywiście nasz trener nie umie tego zrozumieć i wystawia się na kolejne strzały. Jak tak lubi, to dalej będziemy skrupulatnie wyłapywać takie kwiatki i opisywać jego zachowanie oraz czyny.
Konklawe trwa.

PS.
Wczoraj na naszym Facebook'owym profilu w imię zabawy wrzuciliśmy fragment Kariery Nikodema Dyzmy, odpowiadający aktualnie panującej sytuacji i w międzyczasie dowiedzieliśmy się jak na drugie imię ma nasz trener. No koń by się uśmiał – nie uwierzycie, że Tomasz H. na drugie ma Nikodem :).

Ps 2 Ten fragment jednego zacnego serialu ujawnia właśnie prawdziwego Nikodema.