Tomasz Frankowski: (na zdjęciu) - Mądry kolega podpowiedział mi, że strzelenie bramki, tej wyjątkowej powinno nastąpić w Białymstoku, więc wziąłem to do serca. Szkoda tylko, że nie było kontynuacji, bo mieliśmy 90. minut na poprawienie wyniku, a jednak dzisiaj nasza gra nie była zbyt dobra i jedynie wynik cieszy.

Na koszulce były podziękowania za asysty dla wszystkich moich partnerów, z którymi miałem okazje grać dotychczas i zostali oni ujęci z tyłu na mojej koszulce. Na pewno była to misterna robota, bo trzy, cztery, pięć godzin pracy mojego syna, który wziął płyty, odtworzył, zaznaczył i stworzył te plecy. Żebym dzisiaj oraz w następnych spotkaniach był wyjątkowy skuteczny i choć zbliżył się do Pana Pohla i Brychczego, to bym pomyślał co w przyszłości, ale na ten moment jest zbyt duża strata, by kontynuować grę w piłkę i straszyć.

Rzeczywiście mamy trudne warunki treningowe od powrotu z Turcji, już blisko dwa miesiące. Rozmawiając z zawodnikami Pogoni zauważyłem, że oni również cały czas trenują na sztucznym boisku i dzisiaj jakoś lepiej piłka u nich hulała, chociaż te trzy punkty zostają u nas.

Michał Pazdan: - Najważniejsze są trzy punkty oraz, że w meczu u siebie zagraliśmy na "zero" z tyłu. Wiadomo, że ten mecz nie wyglądał jakoś super z naszej strony. Staraliśmy się utrzymać te prowadzenie 1:0, które na początku zdobyliśmy. Chcieliśmy zagrać tak samo jak z Polonią, czyli liczyć na kontry i strzelić drugą bramkę. Niestety nie mieliśmy za dużo takich okazji. Była czerwona kartka, ale najważniejszy na ten okres są trzy punkty, bo w tamtej rundzie graliśmy często ładnie w piłkę, a dostawaliśmy głupie bramki i przegrywaliśmy mecze. Na pewno będziemy się starali w przyszłych meczach lepiej grać piłką, ale tak samo konsekwentnie jak dzisiaj. Nie ustrzegliśmy się błędów dzisiaj, mieliśmy trochę szczęścia, ale udało się nam nie stracić bramki i wygraliśmy mecz, a to na dzień dzisiejszy było najważniejsze.

Maciej Gajos: - Strzeliliśmy na początku bramkę, potem się troszeczkę cofnęliśmy i czekaliśmy na kontry. Może to wyglądało tak, że drużyna Pogoni dominowała, ale my zdobywamy trzy punkty i z tego się należy cieszyć. Od jakiegoś czasu się skupiamy na stałych fragmentach i dzisiaj dochodziliśmy do sytuacji, jeszcze piłka nie chciała wpaść, ale mam nadzieję, że w kolejnym meczu zdobędziemy już bramkę ze stałego fragmentu.

Bartosz Ława: - Na pewno mecz nam się nie udał, bo nie wywozimy stąd punktów. Przyjechaliśmy zdecydowanie po zdobycz punktową, ale nie udało się. Szybko stracona bramka z rzutu karnego ustawiła mecz. Uważam, że pomimo tego zagraliśmy całkiem dobre zawody. Przez większość spotkania przeważaliśmy, to my prowadziliśmy grę, utrzymywaliśmy się przy piłce, stworzyliśmy kilka sytuacji, z których powinniśmy przynajmniej jedną wykorzystać i być może ten wynik byłby inny, ale to już jest historia. Można powiedzieć, że również nam należał się jeden rzut karny, ale sędzia jednak tego nie zauważył i wracamy do Szczecina bez punktów. Jeżeli mamy szukać jakiś pozytywów, to na pewno nasza dzisiejsza gra pozwala optymistycznie spojrzeć w przyszłość, bo było widać, że drużyna była skoncentrowana, graliśmy dobrze pressingiem, agresywnie odbieraliśmy dużo piłek. Można powiedzieć, że przez większość spotkania to my prowadziliśmy grę i my mieliśmy piłkę. Musimy wygrać w końcu jakiś mecz oraz strzelić bramkę. Myślę, że w najbliższy piątek mecz z Widzewem urasta do rangi takiego najważniejszego w tym sezonie.