Dżacek | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Wiele kontrowersji wzbudziło odesłanie Trenera Hajto na trybuny w końcówce dzisiejszego pojedynku Jagiellonii z Lechem Poznań...
Większość zebranych na trybunach kibiców myślała, ze kara wymierzona naszemu trenerowi przez sędziego Gila była za obrażanie arbitra liniowego. Jak się jednak później okazało, gwałtowna reakcja Tomasza Hajto była związana z obrażeniem go przez gracza Lecha Poznań - Luisa Henriqueza (na zdjęciu).
Przebieg tego wydarzenia zrelacjonowany przez naszego trenera zamieściliśmy wcześniej w zapisie z konferencji prasowej.
Jeżeli po tym zajściu nasz Zarząd czy sam zainteresowany w osobie Tomasza Hajto nie wniesie do Komisji Dyscyplinarnej odpowiedniego wniosku o ukarania zawodnika Lecha Poznań to będzie oznaka frajerstwa. Jeżeli z kolei takowy wniosek wpłynie a nie zostanie on rozpatrzony lub też zignorowany przez Komisję, to będzie śmiało można stwierdzić, że są w naszej lidze wciąż równi i równiejsi. Chodzi przecież tu o gracza "wielkiego" Lecha, który walczy o Mistrzostwo a zdarzenie miało miejsce przecież w Białymstoku, z którym nigdy w piłkarskiej centrali nie było po drodze.
Gdyby sytuacja była odwrotna, cała ta sprawa miałby nie tylko wątek dyscyplinarny w Związku ale także mogłaby się oprzeć o prokuraturę i surowo karaną dyskryminację z powodu rasy i koloru skóry.
Do czego to doszło w tej naszej Polsce?
Osobę o innym kolorze skóry nie można obrazić słowem ani czynem, bo to jest szeroko pojęty rasizm. Z kolei w odwrotną stronę działa to tak, że czarnoskóry obywatel innego państwa może bezkarnie nawciskać Polakowi w jego ojczystym kraju kilka epitetów. Dziś w Białymstoku doszło do chamskiego zachowania Panamczyka Luisa Henriqueza wobec obywatela Polski - Tomasza Hajto. Ludzie na całym świecie się spierają, ale w piłce piłkarz jest piłkarzem a trener trenerem. Panuje niepisana zasada, że piłkarz powinien szanować każdego trenera, nawet rywali. Dziś doszło do złamania wszelkich pisanych i nie pisanych praw za sprawą postępku Luisa Henriqueza. Swoją drogą Lech ma szczęście do tych czarnoskórych swych zawodników - płaczących po każdym starciu z rywalem i chamskich w swych zachowaniach wobec piłkarzy rywali. Arboleda i Henriquez wciąż odstawiają swoje "szopki". Już raz w Białymstoku po meczu obaj chcieli wymierzać sprawiedliwość pięściami dla jednego z naszych graczy, na którego długo czekali pod szatniami. Teraz ten drugi obraża niewybrednymi słowami naszego Trenera - Polaka, w jego ojczystym kraju.
Widocznie Ci dwaj poczuli się już zupełnie bezkarni wobec prawa panującego na świecie i w Polsce odnośnie rasizmu. Oni mogą obrażać, ich już nie. Czyż nie jest to chore?
Po meczu "dopadliśmy" wykradającego się z szatni ukradkiem Luisa Henriqueza w celu zadania odpowiedniego pytania. Najpierw chętnie przystanął. Gdy zadaliśmy mu pytanie, czy może nam udzielić wypowiedzi po angielsku odrzekł, że woli po polsku (jakże to piękne, nieprawdaż?). No to zadaliśmy mu pytanie odnośnie jego odzywki do Trenera Hajto. Henriquez postawił oczy w słup, po czym odpowiedział, że on nie obraził Hajto a Trener Jagiellonii mu ubliżył. Po wypowiedzeniu tych słów, odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem skierował się ku zaparkowanemu pod szatniami autokarowi.
Czmychnął niczym tchórz do swej nory. Zero godności, pospolity cham, który w Polsce czuje się nietykalny i od razu widać, że po dzisiejszym ma gruby bród pod swymi paznokciami.
Czekamy na ciąg dalszy tej sprawy i mamy nadzieję, że nie pozostanie to zdarzenie z dzisiejszego meczu bez echa a Trener Hajto będzie w końcu konsekwentny do wypowiedzianych przez siebie słów!
Przy całym naszym antagonizmie do Trenera Hajto, to w tej sprawie stoimy murem za nim!
Nie będzie Panamczyk pluł nam w twarz!