MaciekL | 13 Grudnia 2015 g. 15:56 | Aktualizacja: 13 Grudnia 2015 g. 23:43
Przełom czy przypadek? Co różni dwóch nastolatków? Kto się rozwija? Co nas czeka zimą? Zapraszamy do krótkiej analizy po ostatnim spotkaniu w Chorzowie!
1. Czy to już przełom?
Wygrana 4:0, na wyjeździe z Ruchem Chorzów może naprawdę robić wrażenie. Tym bardziej spoglądając na tabelę Ekstraklasy. Zwrócmy jednak uwagę, że dopóki graliśmy po jedenastu, do 44. minuty spotkania Jagiellonia była głęboko cofnięta na trzysiesty metr własnej połowy. Bardzo możliwe, że tak była taktyka, mieliśmy liczyć na groźne kontry. No właśnie tu pojawia się kolejny problem tego zespołu. To, co jeszcze pół roku temu było naszym największym autetem, dzisiaj jest jedną z większych bolączek. Narzekaliśmy często na Dzalamidze, Gajosa czy Tuszyńskiego, ale to w jaki sposób potrafili wymienić kilka podań między sobą w przeciągu kilku sekund i zdobyć bramkę budziło szacunek. To właśnie po takich akcjach padały gole na Lechu czy Legii. W piątek rozpoczynanie naszych kontr zamiast od szybkiego przeniesienia gry, wyglądało mniej więcej tak, że Martin Baran lub Igors Tarasovs grali długą piłkę na uwolnienie w stronę Cernycha.

Swojej roli w pierwszej połowie nie spełnił także Przemek Mystkowski, ale o nim trochę szerzej w dalszej części tekstu. Nie czarujmy się mecz ustawiła czerwona kartka i karny tuż przed zejściem do szatni. Należy chwalić piłkarzy, że w drugiej połowie zrobili po prostu, to co do nich należy, bo w tym sezonie bywało z tym różnie. Swoje wniósł Konsta Vassiljev, który zaliczył ładną asystę i potrafił przetrzymać piłkę. Kluczem do piątkowego sukcesu był także duet Góralski-Romanchuk. O pierwszym z nich powiedziano już prawie wszystko, ale gdy patrzyliśmy jak odbijają się od niego zawodnicy Ruchu, którzy przerastali go o głowę, ręce same składały się do oklasów.
Z kolei Taras nie dość, że pewnie grał w destrukcji, to pokazał parę fajnych podań do przodu, tak jak chociażby przy pierwszym karnym, gdzie zagrał piłkę do Cernycha. Zwrócmy uwagę, że gra naszej defensywnej pary, jeżeli chodzi o akcje ofensywne znacznie się poprawiła. Góral ostatnio z Górnikiem, teraz Taras z Ruchem zaliczają bardzo ładne asysty. Dużo czasu poświęcają na doskonalenie tych elementów na treningach. Za to warto ich chwalić, ale mi cały czas brakuje pomysłu w grze całego zespołu. Zazwyczaj staramy się grać dosyć prostymi środkami, nie ma w naszych poczynaniach spójności, zbyt dużo jest przestojów podczas spotkania, za mało jest zawodników, którzy biorą na siebie ten ciężar gry w trudnych momentach. Tak właśnie, jak w pierwszej połowie w Chorzowie, nikt nie dał impulsu do uspokojenia gry, do przetrzymania chwilę piłki, do wejścia w pojedynek jeden na jeden.
2. Czym różni się Mystek od Świdra?

Obaj młodzi, bardzo utalentowani, przyszłość Jagiellonii. No obu wszyscy w Białymstoku bardzo liczą. Przemek już w zeszłym sezonie rozbudził bardzo duże nadzieje, rozgrywając parę dobrych spotkań jesienią 2015 roku. Świder powoli, powoli ponad rok przebijał się do pierwszego składu, w którym teraz gra praktycznie w co drugim spotkaniu. Mystuś jakby nie co bardziej wyhamował. Nasz wychowanek wychodząc chociażby w Chorzowie na boisku, ewidentnie było widać, że po prostu się lekko spalił. Unikał pojedynków sam na sam, rzadko pokazywał się do gry, mało brał piłkę na siebie, zaliczył kilka strat. Na treningach często jest jednym z najlepszych, w końcu dostaje szansę w meczu i jej nie wykorzystuje. Gdzie leży problem? Naszym zdaniem w głowie. Między innym przytoczyliśmy tu przykład Świdra, który oprócz tego,
że lewą nogą wiążę krawaty i niedługo otworzy swój zakład krawiecki, to ma zupełnie inne podejście.
Sam trener Probierz w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego, który znajdziecie
tutaj mówi, że Karol musi zacząć poważnie traktować futbol. Wbrew pozorom to na razie mu bardziej pomaga. Świder wychodzi na boisko i nie ma żadnego problemu, żeby przełożyć dwóch gości i strzelić piłkę po rogu (sytuacja, w której Skaba odbił piłkę na słupek). Widać w jego grze pełny luz i wiarę we własne umiejętności. Tego trochę brakuje Przemkowi, który wychodząć na boisku chyba trochę "za bardzo myśli", co mu bardziej przeszkadza niż pomaga. T
rener Probierz na pewno powinien sporo popracować z jednym i drugim nad kwestią mentalną. Tylko każdy z nich będzie potrzebować treningu skierowanego na inne cele. Warto, bo to kwestia czasu, gdy duet Świderski-Mystkowski będą stanowić siłę tej drużyny.
3. Co nas czeka zimą?

Zmiany, zmiany, zmiany. Podobno Michał Probierz już powiedział piłkarzom, który z nich będzie musiał szukać nowego klubu. Możliwe, że sprzedanie zostanie także Bartek Drągowski. Kto może odejść? Ten kto ostatnio nie łapie się do meczowej osiemnastki. Wśród kandydatów są na pewno
Alvarinho, Rafał Augustyniak, Emil Łupiński, Emil Gajko. W Jagiellonii nie zagra już raczej także
Filip Modelski. Jesteśmy ciekawsi dalszych ruchów. Na gwałt potrzebujemy środkowego i prawego obrońcę, przydałby się także zawodnik ofensywny, ktoś kto potrafiłby kreować sytuację. Na bramkostrzelnego napastnika też wszyscy patrzą z utęsknieniem. Wydaje się jednak, że swoją szansę wiosnę dostaną nadal
Grzelczak, Cernych i Sekulski. To oni będą walczyć o jedno miejsce w pierwszym składzie.
To będą kluczowe półtora miesiąca. Nie znamy nadal planów przygotowań do rundy wiosennej, ale na pewno trenerzy zabiorą zawodników na dwa zgrupowaniach, w których czekać ich będzie bardzo ciężka praca, budowanie piłkarskiej tożsamości tego zespołu, zgrywania tej całej układanki i nadanie nowego stęmpla, tak naprawdę nowej drużynie.
W kilka miesięcy zmieniła się nam praktycznie większośc składu i trener Probierz od pół roku zarządza zupełnie inną grupą ludzi. W końcu dostanie czas, żeby z tej grupy ludzi, stworzyć team, który będzie grał dobrze i skutecznie w piłkę. Pamiętajmy, że na wiosnę już żadnych wymówek nie będzie.
Maciej Łukaszewicz