Okres przygotowawczy został totalnie zmarnowany, a najlepszy zawodnik jednocześnie może być najgorszym.
Okres przygotowawczy został totalnie zmarnowany, a najlepszy zawodnik jednocześnie może być najgorszym.
Takie były moje opinie po dotychczasowych osiągnięciach Żółto-Czerwonych. Potwierdziły się one w pełni po spotkaniu z Wisłą w Krakowie (5:1 dla Wisły), które okazało się w wykonaniu Jagiellonii karykaturą meczu piłkarskiego.
Do czego przydaje się w ekstraklasie nasza drużyna? Do przełamywania złych pass innych zespołów. Kiedyś w telewizji na kłopoty innych ludzi był Bednarski, a teraz na kłopoty innych klubów jest Jagiellonia. Masz paskudną serię? Poczekaj na Jagę, a się przełamiesz.
Zajrzyjcie do tego artykułu jeszcze raz, w niedzielę lub poniedziałek. Kiedy ochłonę z nerwów, dopiszę w tym miejscu, ile punktów ujemnych przydzielam naszym największym gwiazdom, oraz opublikuję uaktualnioną czarną tabelę, bo dziś każdemu dałbym po czerwonej kartce do końca sezonu, albo i na dłużej.
W każdym razie, na czoło stawki w czarnej klasyfikacji wychodzi Vassiljev za karygodne zachowanie w 8. minucie, gdy spośród trzech możliwości wybrał najgłupszą, bo nie docenił przeciwnika (pisałem o nim wcześniej że sarenka obudziła się z letargu, ale się pomyliłem) oraz Tarasovs, który zbyt wolno biegł do puszczonej przez Vassiljeva w idiotyczny sposób piłki, a następnie źle wyważył proporcje: czy większym ryzykiem na początku meczu jest ewentualna utrata bramki (ewentualna, bo przecież nie da się wykluczyć, że Drągowski dałby sobie radę z Boguskim), czy pewna utrata zawodnika.
Czop