Ciężko stwierdzić, czy my jako Kibice oczekiwaliśmy nadzwyczaj dużo? 3 punkty z Góralami i prosta droga do ósemki to wydawało się czymś na standardowym dla piłkarzy poziomie trudności. Wydawało się, że każde zestawienie personalne odpowiednio zmotywowane jest na luzie, grając w miarę rozsądnie w stanie po prostu wygrać. Nikt chyba nie spodziewał się rozmiarów rezultatu, czego pokłosiem były takie, a nie inne reakcje na trybunach. Zestawienie na Podbeskidzie Probierz wystawił stosunkowo zaskakujące. Na ławce usiedli m. in Vassiljev i Góralski (który ostatecznie nie powąchał murawy), a niełatwo zrozumieć też chociażby wyznaczenie pozycji nr 10 dla Przemka Frankowskiego. W momencie jak zobaczyłem skład zapaliła mi się pierwsza lampka, ale widziałem wcześniej Górali i zdawałem sobie sprawę, że aż tak monumentalną przeszkodą do przejścia nie są.
Żarówka o większej mocy zapaliła się w 14 minucie, kiedy to piłka została omyłkowo strącona przez Marka Wasiluka. Zdarza się i w piłce to nie pierwszy raz, kiedy ktoś pakuje samobója i autentycznie pretensje o to są delikatnie bez sensu. Tym bardziej, że był to stały fragment i tłok w mały sposób usprawiedliwia tą wpadkę. To co nie powinno mieć miejsca to druga bramka dla Podbeskidzia. Zero komunikacji pomiędzy Drągowskim a Gutim sprawiło, że Brazylijczyk miał minę jakby właśnie utopił milion dolarów i w sumie mu się nie dziwię.
fot. Ekstraklasa.tv
I tutaj też pytanie co przeanalizuję pod koniec kogo zabolała ta porażka bardziej, a kogo mniej. Niemniej jednak Jagiellonia schodziła na przerwę z bagażem dwóch goli, gwizdami kibiców i nieciekawą perspektywą kolejnych czterdziestu pięciu.
W drugiej połowie trener Probierz zaryzykował. Graliśmy trzema obrońcami, a na prawe skrzydło poszedł Piotr Tomasik. Jedno co zastanawia dlaczego zamiast defensywnego piłkarza z przodu nie mógł go po prostu już wtedy wymienić na Mystka, lub Vassiljeva skoro i tak i tak narażeni byliśmy na kontry Podbeskidzia. To są małe aspekty na które człowiek w praktyce nie zwracał uwagi, ale jak widzi się kilka kompromitacji w krótkim odstępie czasu, to każdy z małych aspektów staje się o wiele bardziej zasadny. Dodatkowo ciężko wymagać od Piotra Tomasika instynktu strzeleckiego, albo zimnej krwi w każdej dogodnej sytuacji. Karny zgasił już wszystkie świeczki nadziei. Żółta kartka dla Drążka sprawiła, że zrobił sobie 2 tygodnie wolnego, a dalsza część meczu wniosła jedynie zmianę w cyferkach.
Mnie jako kibica bolą te obrazki. Zdaje sobię doskonale sprawę z emocji i tego co działo się w głowach obydwu stron. Wiem dlaczego w taki sposób zachowywali sie jedni i drudzy. Bolą mnie też dla tego, że nie wiadomo co w tej sytuacji zrobić. Kibice mają swoje oczekiwania i są załamani, sztab dwoi się by dokonać zmian. Zawodnicy trenują każdego dnia i szukają rozwiązań. Kadry już nie zmienimy. Możemy ewentualnie dokoptować piłkarza, dwóch na bazie wolnego transferu, ale czy będziemy się bić o utrzymanie, czy na farcie załapiemy się do górnej ósemki to będzie musiał to zrobić ten sam kolektyw. Pytanie tylko, czy magia Probierza wciąż działa? Czy karta w końcu odwróci się na stałe? Ja osobiście wierzę, że tak bo kolektyw z sezonu 14/15 dał wspomnienia, które zostaną na całe życie, a piłkarze będący obecnie w kadrze nie są o wiele gorsi i jeśli nikt nie zrezygnuje, a wszyscy wyrażą wolę walki do końca to mam nadzieję, że się uda i do takich sytuacji jak wczoraj nie dojdzie już nigdy. Chyba, że ucho się już urwało i na dniach wszystko zaczniemy budować od nowa.
Maciej Rogowski
1:3
-:-