Kto tu jest dla kogo, czyli krótkie ćwiczenia z logiki dla opornych
Filip  |  5 Kwietnia 2016  g. 13:23  |  Aktualizacja: 5 Kwietnia 2016  g. 13:53
Opadły emocje po wczorajszych wyczynach naszych gwiazd? U mnie, szczerze mówiąc, nie. I zapewne jeszcze długo nie opadną.

Pewnie wczorajsze wydarzenia można byłoby streścić w zdaniu, że paru paralityków biorących kasę niewspółmierną do swoich umiejętności kompromituje się raz za razem i jeszcze ma czelność podnosić głos na kibiców, którzy często ostatnie grosze oddają za oglądanie tej padliny. Jednak byłoby to uproszczenie, gdzie odbiorcy w komentarzach podzieliby się na obrońców uciśnionych piłkarzy, którzy się starają, próbują bla bla bla, pieprzących o żenującej tłuszczy itd. i na popierających pojazd z trybun. Zawsze tak było i będzie. Jednak pewne rzeczy należy usystematyzować.

 

  1. „Droga koleżanko taka pobłażliwość wobec studentów jest niedopuszczalna! Gotowi pomyśleć, że my tu jesteśmy dla nich!”

 

Powiedział dziekan Zajączek do swojej koleżanki w „Chłopaki nie płaczą” Olafa Lubaszenki. Wszystko nawet by się zgadzało z naszą smutną akademicką rzeczywistością, gdyby nie jeden szkopuł. Mianowicie geneza… W końcu pierwsze uniwersytety były wspólnotą uczących i uczących się. Jak ma się to do dzisiejszych uniwersytetów - molochów stylizowanych na bezduszne korporacje? Dokładnie tak samo jak dzisiejsi piłkarze do tych sprzed stu lat. Jedyne co ich łączy to nazwa dyscypliny sportu. Kiedyś już o tym pisałem, wczoraj tylko utwierdziłem się w tym przekonaniu. Ale po kolei…

Kim był piłkarz sportowiec sprzed stu lat? Robotnikiem, inteligentem, księdzem, żołnierzem czy nawet zwykłą szują stojącą na ulicy, ale na pewno nie był zawodowcem. To jest główna i zasadnicza rzecz różniąca panów Tomasika, Barana, Drągowskiego i innych wczorajszych gierojów od ludzi, którzy żeby pokopać w piłkę wcześniej musieli odwalić swoją służbę, szychtę na kopalni, czy przerzucić furę gnoju. Ich gra dała początek innemu zjawisku… współczesnym kibicom. Tylko wszystko to kształtowało się w innych romantycznych czasach amatorstwa…

Od zarania dziejów zawsze istniał ktoś, kto chciał się ogrzać w czyjejś sławie – aktora, gladiatora czy innego śpiewaka. Wraz z wynalezieniem sportu masowego sportu dla ludu także piłkarza. Niestety, dla co po niektórych czasy się zmieniły. Od Igrzysk Olimpijskich w Seulu świat zerwał wreszcie z fikcją amatorstwa. Oczywiście ewolucja miała miejsce już wcześniej, ale od tamtego czasu oficjalnie panowie sportowcy mają się poświęcać tylko i wyłącznie temu, aby wykonywać swoje obowiązki na 110%. Czyli w konsekwencji dotychczasowe rozumienie sportu jako szlachetnej rywalizacji amatorów zostało wywrócone o 180 stopni. Dlaczego więc kibice dalej dzielą się na różne podgrupki od bezkrytycznych psychofanów leczących swoje kompleksy w czyimś blasku, po klientele, która przychodzi na stadion kiedy ma pewność wygranej. Pomiędzy są oczywiście całe rzesze innych podchodzących do tego gipsu mniej lub bardziej racjonalnie.

 

  1. Księga ulicy mówi…

 

Kto nie ogląda radosnej twórczości Bartosza Walaszka niech pierwszy rzuci kamień. Kiedy Spejson, Walo i Wojtas mają problem jak się zachować, to odwołują się do księgi ulicy. Czegoś, co wymyślają instynktownie na poczekaniu. Mówiąc wprost - cała ta mityczna księga to po prostu zbiór pewnych zwyczajów i instrukcji postępowania panów blokersów. Bez wielkiego naukowego rozwodzenia się nad istotą społeczeństwa tak to właśnie działa. Każda zbiorowość ma jakieś swoje reguły postępowania. Jednak mają one to do siebie, że często ewoluują zależnie od okoliczności,  a także czynników zewnętrznych.

Tu należy zrobić małą dygresję kto w naszym przypadku takim czynnikiem jest? Nie kto inny tylko panowie „zawodowi dziennikarze sportowi”. Nie ma chyba drugiej tak zakłamanej grupy społecznej. Z czego to wynika? Po pierwsze: jakby przyjrzeć się ich osiągnięciom życiowym to, jak mówią Indianie, dupy nie urywa. Tam jakieś studia na wyższej szkole tańca i baletu, tam matura, u innych wręcz budowlanka czy inny mechaniak. Przeważnie więc w prawdziwym życiu swoje obowiązki musieliby wykonywać sumiennie i latami ciężko pracować na siaką taką markę. To właśnie ta grupa często chodzi pod rączkę z piłkarzami i trenerami, bo inaczej nie byliby w stanie w tym świecie funkcjonować. Nie jest to etyczne ani za grosz. Pamiętam kiedyś sytuację gdy pan „X” zawodowo opisujący działalność pana „Y” na jego protesty, że wcale nie jest tak jak „X” to opisuje tylko tak, siak, srak, odpowiedział: ostatnią rzeczą jaką ma prawo robić laborant to przyjaźnić się ze szczurem, a ostatnia jaką może robić szczur, to pyskować do laboranta! Proste? W świecie dziennikarzy sportowych to nie istnieje. To, że dziennikarz „XYZ” raz po kimś jedzie, a raz go wychwala wcale nie jest wyznacznikiem jego rzetelności. Po prostu może się z nim pokłócił, albo ktoś komuś wisi kasę. Kiedy widzę ludzi ze środowiska lecących przybijać piątki z piłkarzami, czy robiących misiaczki a’la Breżniew z byłymi trenerami to po pierwsze zbiera mnie na rzygi, a po drugie no cóż… każdy ma taką moralność i rzetelność jaką ma. To jest ich wybór i z tego zostaną kiedyś rozliczeni. Bynajmniej nie przez jakąś rewolucję czy inną dobrą zmianę. Po prostu czasy zmieniają się tak szybko, że w momencie dotarcia do nas mitycznych zachodnich standardów dziennikarstwa ci ludzie wylecą jako pierwsi na zbity pysk. Tak jak zniknęli zawodowi sprawozdawcy z partyjnych plenów. Jeszcze jedna mała dygresja – jeśli ktoś oglądał Spotlight niech zrobi to właśnie pod kątem etyki zawodu dziennikarza. Nie na darmo u Anglosasów obok sędziów to właśnie wśród dziennikarzy jest najwyższy współczynnik alkoholików. Za niezależność się płaci…

Chyba już rozumiecie kto ma interes w tym aby kibiców zawsze przedstawiać jako nieracjonalną tłuszczę, która potrafi raz oklaskiwać, a zaraz potem wyzywać swoich herosów… Tu dochodzimy do creme de la creme naszych dzisiejszych rozważań. Panowie piłkarze… Działalność dziennikarzy sportowych to miecz obusieczny. Z jednej strony usiłują kształtować kibiców tak, aby byli, jak to powiedzą „kibole” tak siatkarscy jak to możliwe. Przy czym siatkarscy oznacza tu najzwyczajniej w świecie przewidywalni - Klapu, klapu w rytm organków, jesteśmy z wami, nic się nie stało itd. Zwróćcie uwagę, że to właśnie kibice drugiego sportu narodowego są wzorem dla mediów. Kibic przewidywalny jest znakomity dla biznesu. Gdy dodamy do tego zamknięcie lig i brak spadków – siatkówka, koszykówka – dostaniemy dość ponury obraz rzeczywistości, gdzie biznes ligowy to konglomerat interesów różnych grup, z których żadna nie zaczyna się na „K”. Z drugiej strony „zawodowcy” robią wszystko, aby jak najskuteczniej głaskać swoje szczurki laboratoryjne i broń boże ich nie urazić. A profity są nie byle jakie. Pierwszeństwo do newsów z szatni, wierszówki, przecieki, wywiady na wyłączność. Wszystko, co potrzebne do kręcenia się tego abstrakcyjnego interesu. Znałem masę młodych pistoletów, którzy byli świetni do czasu, aż nie zaczęli brać za to pieniędzy (uprzedzam w życiu nie zobaczyłem złotówki za to, co robię). Wtedy stawali się potulni jak baranki. Jakby jeszcze dorzucić do tego kredyt we frankach…

 

  1. Świat nieprawdziwy

 

Być może dotarliśmy już do punktu, gdzie wyraźnie widać jak się kręci ten interes. W niejednym wywiadzie byli piłkarze mówią, że najdziwniejszym momentem ich życia było zderzenie się z rzeczywistością po zakończeniu kariery. Raptem okazało się, że wcale nie są pół-bogami, że ludzie już ich nie oklaskują, że teraz oczekuje się od nich życia według zasad ustalonych poza schematem trening, siłka, galeria handlowa, mecz, zgrupowanie. Okazuje się, że jedyne czego ich przez lata uczono to zabawiać tłum. Owszem niezależnie od czasów i ustroju żyje im się zawsze lepiej. To oni są pieszczochami dyktatorów i demokratów. Najciekawsze są tu chyba wspomnienia Andrzeja Iwana, który powiedział wprost, że jedynym antykomunistą wśród piłkarzy był Terlecki senior, ale oni go wszyscy uważali za wariata. No chyba, że antykomunizmem było załatwianie sobie kolejnych talonów na artykuły, po które ludzie całymi dniami stali w kolejkach…  Żyją więc sobie panowie piłkarze w nieprawdziwym świecie kształtowanym przez już omówionych i raptem zdarza się dzwon taki jak wczoraj. Te kmioty zarabiające dziesięć razy mniej i płacące za oglądanie mnie pół-boga podnoszą łeb i jeszcze mają czelność mieć do nas pretensje. Przecież oni są jacyś pojebani! Pan Wiesio, Stasio czy inny Miecio robiący ze mną wywiad prawie bił przede mną pokłony więc jestem tylko od kochania. Mentalność nakarmionego i rozpuszczonego kocura o imieniu Garfield. Co więc robię? Reaguję agresją. Niech zna tłuszcza swoje miejsce w szeregu. Tylko nie zauważają oni dwóch zasadniczych detali. Pierwszy to taki, że mający pretensje za to płacą – karnetami, biletami, podatkami – a oni otrzymują za to wynagrodzenie. Po drugie kibice mają taką przewagę, że wiedzą z kim mają do czynienia. Piłkarze wyzywający i rzucający się w drugą stronę już niekoniecznie. Raptem może się okazać, że do „chuja” z trybun co to ma czelność obrażać mnie - wielką, niespadającą i niegasnącą gwiazdę, trafi mój wniosek o prolongatę kredytu kiedy się nóżka podwinie. Może pan piłkarz trafić na stół operacyjny i jeśli chirurg będzie go tak kroił jak Tomasik wykorzystywał wczoraj setki to przeniesie się szybciej do Karakul niż na boisko. Nawet ten „biedny głupi mięśniak” – cytat z fp – może pewnego dnia przyjść do Pana Barana np. coś naprawić. I co wtedy? Jajeczko w ścianę i zastanawiaj się co cuchnie w domu. Czas wyjść z nieprawdziwego świata. W nim wszystko sprowadza się do pieniędzy. Życie zacznie się, gdy po jednym niefortunnym zagraniu jakiś klub się na was wypnie i będziecie musieli z tymi wrednymi troglodytami, których dziś obrażają wasi psychofani i wierni obrońcy świętości, godzinami czekać w kolejce do lekarza i dwa latach na rehabilitację.

Co do obrońców świętości i nieskalania. Ciężko mieć o to do nich pretensję. Górnolotne hasła są wbijane nam wszystkim do głów tylko w jednym celu… Ale w końcu Marks i jego tezy, że w sumie wszystko sprowadza się do pieniędzy, to komusze brednie. Tak byliśmy, jesteśmy i będziemy urabiani i dlatego zawsze znajdzie się ktoś, kto zaśpiewa mityczne „nic się nie stało”. Który będzie udawał święte oburzenie, bo ktoś w żołnierskich słowach potrafił wyrazić swoje emocje. Takim zostaje tylko cytat z J. Haszka: Ludzie, którzy lękają się mocniejszych wrażeń, są tchórzami, bo naga rzeczywistość ich przeraża, a tacy właśnie słabi ludzie są największymi szkodnikami kultury i charakteru. Tacy wychowaliby naród jako gromadę przeczulonych człowieczków, masturbantów fałszywej kultury w rodzaju św. Alojzego, o którym powiedziano w księdze mnicha Eustachego, że gdy św. Alojzy usłyszał, jak mąż jeden z wielkim hukiem wypuścił wiatry, rozpłakał się i w modlitwie dopiero znalazł ukojenie.

Warto jednak żeby panowie Baran, Grzyb, Drągowski, Tomasik i inni wczorajsi pomeczowi gieroje zrozumieli, kto jest dla kogo i na czym polega ta zabawa. Bo wcześniej czy później skończy się między tymi, na których rozżalenie odpowiedzieliście agresją i wyzwiskami.

Zacząłem prozaicznie, mógłbym skończyć poetycko odwołaniem do pewnego wiersza Tuwima, że póki tego nie pojmiecie możecie robić to, o co pewne osoby uprasza autor, ale mi się już nie chce…

 

PS. Gratulacje Panie trenerze swoją wczorajszą szarżą znakomicie odwrócił Pan uwagę od fatalnej postawy drużyny, poronionych decyzji personalnych i stylu gry, w którym wymiana czterech podań na własnej połowie stanowiła nie lada wyczyn. Teraz nikt o tym nie mówi, a wszyscy ronią łzy nad ZAWODOWCAMI, którzy zostali zastraszeni przez podłych troglodytów. Chapeau Bas!


Źródło: https://pl.wikiquote.org/wiki/Jaroslav_Ha%C5%A1ek
 
 
 
 
Klub
M
PKT
BR
1
Lech Poznań
11
25
21-7
2
Raków Częstochowa
11
23
15-4
3
Cracovia
11
23
22-15
4
Jagiellonia Białystok
11
22
18-17
5
Pogoń Szczecin
11
19
17-13
6
Legia Warszawa
11
16
18-12
7
Widzew Łódź
11
16
13-12
8
GKS Katowice
11
15
18-13
9
Piast Gliwice
11
15
10-10
10
Motor Lublin
11
15
10-13
11
Zagłębie Lubin
11
14
8-14
12
Górnik Zabrze
11
12
13-14
13
Korona Kielce
11
12
9-16
14
Stal Mielec
10
11
8-11
15
Radomiak Radom
10
9
14-18
16
Lechia Gdańsk
11
9
13-21
17
Puszcza Niepołomice
11
8
10-19
18
Śląsk Wrocław
9
4
9-17
 
OSTATNI
19.10.2024, 17:30
 
 

1:3

 
NASTĘPNY
24.10.2024, 18:45
 
 

-:-

 
 
 
 
Bramki
Zawodnik
3
Jarosław Kubicki
3
Afimico Pululu
3
Jesus Imaz
2
Mohamed Lamine Diaby-Fadiga
1
Taras Romanczuk
1
Rui Filipe Da Cunha Correia Nene
1
Miki Villar
1
Mateusz Skrzypczak
1
Kristoffer Hansen
1
Tomas Silva
 
 
 
 
Partnerzy
 
 
Darmowy Program PIT dostarcza Instytut Wsparcia Organizacji Pozarządowych w ramach projektu PITax.pl dla OPP
Znajdź nas na:
Partnerzy
 
 
© 2004-2024 jagiellonia.net. Wszelkie prawa zastrzeżone


Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.