Felieton „z przymrużeniem oka”
W początkowej fazie zgrupowania Jagiellonii w tureckim Belek, mecze sparingowe naszej drużyny nie były zbyt udane. Porażka z Politehnicą Iasi 0:1, remis 1:1 z Irtyszem Pawłodar, remis z Łudogorcem Razgrad 1:1, porażka z Pandurii Targu Jiu 0:1, remis z FK Rostowem 2:2.
Pięć meczów bez zwycięstwa. Przyznaję, że byłem tym poważnie zaniepokojony. To nie przystawało jednemu z czterech kandydatów na mistrza Polski sezonu 2016/17 (!). Nie przyjmowałem do wiadomości usprawiedliwienia, iż był to dopiero początek obozu. Zawodnicy znają się bowiem między sobą i z trenerem jak łyse konie, nie jest to drużyna dopiero co sklecona z nowych zawodników, nie jest też tak, że od razu po przyjeździe wszystkie drużyny muszą przegrywać. Na zimowych zgrupowaniach trafiają się przecież zespoły, które wygrywały swoje sparingi zarówno na początku, jak i na końcu pobytu.
Przełom nastąpił dopiero w spotkaniu z młodzieżowym zespołem Czernomorca Odessa (innego składu niż młodzieżowy Czernomoriec obecnie nie posiada, a poziomem nie odstaje od Biebrzy Goniądz), wygranym co prawda zaledwie 2:0, ale była to już pierwsza jaskółka w tym roku. Dopiero więc szósta, siódma i (zwłaszcza) ósma kolejka sparingowa Jagiellonii nareszcie okazały się satysfakcjonujące: wygrane 2:0 z Czernomorcem Odessa, 1:0 z Wereją Stara Zagora i - najbardziej emocjonujący mecz - z MFK Karviną 3:2, gdzie rozszalał się najlepszy lewy obrońca ekstraklasy Piotr Tomasik. "Jest jednak progres i to jest najważniejsze" - skwitował to spotkanie na oficjalnej stronie klubowej trener 90-lecia, a daj Boże i 100-lecia Jagiellonii, Michał Probierz.
W sumie, w ośmiu meczach Żółto-Czerwoni zdobyli 12 oczek na 24 możliwe. Wynik nie powala, ważne jest jednak, że najwięcej punktów osiągnęli pod koniec zgrupowania. Oczywiście w zremisowanych i przegranych sparingach nie prowadziłem czarnej punktacji, gdyż dla meczów towarzyskich tego nie czynię, a poza tym nie było możliwości osobistego śledzenia przebiegu każdego meczu, ale z docierających do Polski relacji wynikało, że zmarnowane w Turcji okazje były udziałem tych samych zawodników, którzy też marnują je w lidze. Tu zaskoczenia nie było.
Weryfikacja efektów zimowego zgrupowania Jagiellonii w Belek nastąpi już w niedzielę, kiedy to w Gdańsku spotka się ona z bardzo niewygodnym przeciwnikiem, jakim jest Lechia. Kiedyś Jadze udało się tam wygrać 1:0, ponieważ do bramki gospodarzy trafił nasz zawodnik Grzegorz Rasiak (są tacy, którzy uważają, że całkiem niechcący i przypadkowo, a było to w grudniu 2011). Jak teraz sobie nasi poradzą bez Rasiaka? Wyjaśni się to już niebawem.
Czop
Foto: Jagiellonia.pl
0:1
-:-