Mecz rozpoczął się podobnie do tych jakie mieliśmy już okazję oglądać w tym roku przy Słonecznej. Jagiellonia grała ospale i pozwoliła przeciwnikowi przejąć inicjatywę. Taka postawa zemściła się podobnie, jak w meczu ze Śląskiem w 14 minucie spotkania. Kelemen niepewnie interweniował po wyjściu z bramki, do piłki dopadł Micnaski i pewnym strzałem wyprowadził gości na prowadzenie. Jagiellonia mimo tego nie umiała przez kolejne minuty meczu narzucić swojego stylu gry i w dalszym ciągu z dużymi problemami konstruowała akcje ofensywne. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W końcu nasz zespół dostał wiatru w żagle i zaczął grać jak tego wszyscy byśmy oczekiwali. W 24 minucie spotkania Sheridan świetnie dośrodkował w pole karne. Dobrze do piłki doszedł Frankowski i przerzucając piłkę na bramkarzem gości doprowadził do remisu. Strzelony gol zdecydowanie odmienił obraz gry. Jagiellonia zaczęła ją kontrolować i coraz śmielej przedzierała się pod bramkę Korony. Pachniało golem, którego zdobycie było tylko kwestią czasu. W 34 minucie szybki wyrzut z autu trafił do Sheridana, który silnym strzałem sprokurował bramkę. Po silnym uderzeniu Cilliana z półdystansu piłka obijając jeszcze słupek i plecy bramkarza zatrzepotała w sieci. W statystykach gol został zapisany jako samobójczy. Do przerwy Jagiellonia grała bardzo konsekwentnie i kolejne bramki wisiały w powietrzu cytując klasyka.
Zauważyć przy tym należy, że sędzia Stefański, jako arbiter główny, nie zaliczy tego spotkania do najlepszych. Wielokrotnie mylił się i wykazywał się niekonsekwencją. Tak nie może sędziować arbiter na poziomie ekstraklasy. Był żenująco słaby.
Korona próbowała na początku drugiej części meczu odwrócić losy spotkania, ale tak się nie stało. Jagiellonia co chwilę doprowadzała do zagrożenia pod bramką gości i brakowało niewiele, aby wynik meczu został podwyższony. W 53 minucie meczu świetne dośrodkowanie Grzyba do Sheridana w ostatniej chwili przerwał Diaw. W chwilę później Sheridan idealnie zagrał do Kostii, ten wyszedł sam na sam z bramkarzem Korony, ale ten zdołał sparować nogami strzał naszego pomocnika. W 70 minucie spotkania było po meczu. Vassiljew łapany w środkowej części boiska przez Żebrowskiego zdołał zagrać dobrą piłkę do Cernycha. Ten postanowił zakończyć akcję indywidualnie, strzelił po krótkim rogu i nie dał szans na obronę Borjanowi. Wynik spotkania w doliczonym czasie gry ustalił Cernych. Ponownie po indywidualnej akcji. Burliga idealnie wyłożył piłkę na wolne pole do Cernycha. Ten podciągnął kilkadziesiąt metrów skrzydłem i pewnym strzałem z półdystansu pokonał bramkarza gości. W chwilę później sędzia Stefański zakończył mecz.
Wygrana z Koroną oraz inne wyniki w lidze spowodowały, że Jagiellonia powróciła na pozycję lidera ligi. Jaga zagrała pewnie, choć po nieprzekonywującym początku. Pewne zwycięstwo pokazało, ze będziemy walczyć o najwyższe laury w lidze. Jakie? Trudno wyrokować, ale mamy porządny zespół, który walczy. Jedyną rysa na tym obrazie jest jedynie zbyt łatwe tracenie bramek. Wierzymy jednak wszyscy, ze ten mankament Jagiellonia szybko wyeliminuje i powróci do bardzo dobrej dyspozycji w obronie z jesieni.
Zapis Relacji Live: Jaga - Korona
Jagiellonia Białystok – Korona Kielce 4:1
Bramki: Micanski (14`) Korona – Frankowski (24`), Borjan (sam. 34`), Cernych (70`, 90`)
Żółte kartki: Sheridan (Jagiellonia); Micanski, Żubrowski, Gabovs (Korona)
Składy:
Jagiellonia
Kelemen - Burliga, Runje, Guti, Tomasik - Grzyb, Góralski - Frankowski (86. Novikovas), Vassiljev (73. Romanczuk), Cernych - Sheridan (75. Chomczenowski)
Korona:
Borjan - Markovic (78. Górski), Możdżeń, Abalo, Żubrowski, Palanca (73. Kiełb), Micanski, Diaw, Grzelak, Gabovs, Dejmek
1:1
-:-