"Uwierzcie kochani, że zbrzydło mi już zupełnie pisanie o marketingu Jagiellonii. Zbrzydło strasznie! Mam pewne obawy, że komuś przyjdzie do głowy, że zarabiam na tej pisaninie, albo może jeszcze coś gorszego... Ale znowu muszę - inaczej się uduszę.
Nasi dzielni przyjaciele podjęli się trudu kręcenia materiałów pod zbiorczym tytułem "wokół meczu". No i dobrze – powiecie – tak być powinno. Ano – powinno, ale pytanie następujące – czy prowadzące wywiady z zawodnikami dziewczę wybrane do tego zajęcia musi mówić niewyraźnie? Wiem, wiem – równość w dostępie do wszelkich zajęć musi być zagwarantowana również ludziom z różnymi deficytami. Takie ich konstytucyjne prawo. Ale czy słyszeliście kiedyś o sepleniącym spikerze radiowym? Ja jeszcze nie. Widać wszystko przed nami.
Jagiellonia jako klub nowoczesny przełamuje, tę idiotyczną skądinąd, praktykę i postanowiła udowodnić wszem i wobec, że to przesąd i okoliczność, że nie uznaje istnienia w języku polskim czegoś takiego jak "ś", "ć", 'ź", nadaje się do tego zajęcia doskonale. No brawo !
W istocie "ś", "ć", 'ź" są przecież w języku polskim tylko po to, żeby "Pani od polskiego" miała się o co czepiać. Do życia w istocie nie przydają się wcale! Dowód? Proszę - można prowadzić "mikrofonowe" rozmowy z wadą wymowy i co nam pan zrobi?
"Stoję przy mikrofonie, niech mnie który przegoni..."
Tylko straszny wstyd ogarnia (prznajmniej mnie), że udzielający wywiadu Taras Romańczuk w istocie lepiej mówi po polsku niż prowadząca rozmowę. Wstyd straszny!"
Koniec cytatu. Morf powyższe dywagacje powiesił – i się zaczęło... ( szczegóły pominę bo jestem starej daty). Ogólnie tekst wisiał ok. pół godziny i okazał się wystarczający do pozdrowień w mediach oficjalnej bądź co bądź strony – wielkie dzięki – również pozdrawiam. Okazał się niestety również wystarczający do zebrania opierdolu od żony - "coś się świnio dziewczyny uczepił?"
A co do meritum sory - ale logopeda nadal potrzebny, choć z drugiej strony - wielbicielem mogę zostać – tylko lepiej zatańcz.
Tak na marginesie – to rada przyjacielska. Wielka gwiazda ekranu – aktor Małaszyński – powiedział kiedyś w wywiadzie, że zwalczenie u niego (w szkole aktorskiej) naszego lokalnego akcentu zajęło ok. dwa lata. O ile więc prowadząca ma parcie na szkło i gwiazdą podobnej wielkości chciałaby zostać to – czas – start. Trochę to zajmie, ale potem ... Potem to ja poproszę o autograf.
Pozdrawiam ( teraz wszystkich) bruner
2:0