Rok temu obgryzaliśmy paznokcie i zamartwialiśmy się o to, czy Żółto-Czerwoni pozostaną w Ekstraklasie. Walka była do ostatniego gwizdka sędziego i ostatecznie zakończyliśmy ją powodzeniem, czyli utrzymaniem wśród najlepszych drużyn naszego kraju. Trener Probierz jak i Zarząd byli świadomi tego jaką pracę wykonują i nie dopuścili do kolejnego rozprzedania zespołu, choć gra ich podopiecznych wcale nie była zadowalająca. Pozostał zespół, który z trudem utrzymał się w Ekstraklasie (poza Bartkiem Drągowskim), niejako dostając szansę na rehabilitację a do niego dokoptowano, trzeba przyznać z sensem, zawodników, którzy z miejsca stali się jego wzmocnieniem (Kelemen, Chomczenowski, Runje). Sparingi podczas przygotowań do sezonu pokazywały już, że możemy oglądać w nadchodzącym sezonie zupełnie inną Jagiellonię. Przygotowania były spokojne, nie zmącone słynnym „pocałunkiem śmierci” i jak zwykle z niecierpliwością oczekiwaliśmy początku zmagań ligowych. Może i nasza liga nie należy do topowych w Europie (a raczej na pewno) to jednak jest ona nasza i bez niej jakoś tak pusto w tym życiu. No i w końcu długo wyczekiwany sezon 2016/2017 się zaczął, na dodatek od mocnego akcentu, bowiem pierwsze 90 minut rozegraliśmy na stadionie Mistrza Polski, czyli na Ł3.
Remis 1:1 to był dobry prognostyk i potwierdzenie, że Michał Probierz wraz ze swoim Sztabem umiejętnie przygotował zespół do tego sezonu. Później seria trzech kolejnych zwycięstw (Ruch, Lech, Arka), dwie bolesne porażki (Płock i Lechia), następnie kolejna seria zwycięstw, tym razem w ilości czterech (Łęczna, Wisła K., Śląsk i Korona) i przedłużona passa meczów bez porażki do sześciu po dwóch kolejnych bezbramkowych remisach (Pogoń-Bruk-Bet). Zanim się tak naprawdę obejrzeliśmy to już mieliśmy 13. kolejkę gier, a w niej porażka przy Słonecznej z Zagłębiem. Na zakończenie fikcyjnej już od wielu lat rundy jesiennej naszej Ekstraklasy Jagiellonia odniosła dwa kolejne zwycięstwa (Cracovia, Piast) i została nieoficjalnym Mistrzem Jesieni’2016. Do rozegrania pozostało jednak jeszcze pięć spotkań. Pierwsze z nich zakończyło się dla nas boleśnie, bowiem przy Słonecznej ulegliśmy Legii 1:4. Obecna drużyna jednak świetnie reaguje na swoje niepowodzenia i po raz kolejny już w tym sezonie nam to udowodniła, odsyłając z kwitkiem kolejno Ruch, Lech i Arkę. By w kolejny rok nie wchodzić jednak zbyt optymistycznie, w ostatnim ubiegłorocznym meczu znów podopieczni Michała Probierza okazali się słabsi od Wisły Płock, co jednak nie wpłynęło zupełnie na sytuację w tabeli i do świątecznych stołów usiedliśmy jako kibice najlepszej na ten moment drużyn w Polsce.
Kolejne przygotowania do wznowienia ligi były chyba najmądrzej wykonane jak dotąd w naszej historii. Aż trzy tygodnie na zielonych murawach w Turcji pozwoliły naszemu zespołowi praktycznie do minimum zmniejszyć ilość jednostek treningowych odbytych w zimowej aurze. Tym razem wyniki sparingów wcale nie napawały zbytnim optymizmem, ale Michał Probierz ze znaną sobie konsekwencją i uporem realizował tam swój plan na rundę wiosenną. Znów żadnej rewolucji in out w składzie nie było a dodatkowo umiejętnie wzmocniono pozycje, które tego wymagały (Gordon, Novikovas i przede wszystkim Sheridan). I co z tego nam wyszło?
Rozpoczęliśmy od rollercoastera (0:3 w Gdańsku, 5:0 u siebie z Górnikiem i 1:3 pod Wawelem z Wisłą). Jak się jednak okazało to był czas przystosowywania się naszych graczy do gry w warunkach polskiej wiosny, zupełnie innej niż tej tureckiej. Od przegranego spotkania w Krakowie z Wisłą, które miało miejsce 25 lutego aż po dziś dzień Jagiellonia nie przegrała żadnego pojedynku a atrament w piórze naszego redakcyjnego kolegi Czopa całkowicie już chyba zastygł J. Dwa zwycięstwa (po 4:1 z Koroną i Śląskiem), bezbramkowy remis z Pogonią, kolejne dwa zwycięstwa (1:0 z Bruk-Bet Termalicą oraz pamiętne 4:3 w Lubinie), znów bez bramek (Cracovia) i wczorajsza wiktoria w Gliwicach 1:0 – to wyśrubowany do siedmiu rekord meczów ligowych Jagi w tym sezonie bez porażki. Dwa miesiące bez weekendu ze zwieszonym nosem – to się chyba nie wydarzyło jeszcze dotąd w historii występów Jagiellonii na najwyższym szczeblu rozgrywek!
Obecna Żółto-Czerwona ekipa pod wodzą Michała Probierza pobiła w tym sezonie wszelkie rekordy naszego klubu a co najważniejsze, po 30. kolejkach okazała się bezkonkurencyjna w stawce szesnastu najlepszych drużyn w Polsce.
Tak! Bezkonkurencyjna, choć mało się o tym mówi w mediach ogólnopolskich, co nas szczególnie nie dziwi. Od lat pompuje się i kreuje na wielki oraz najważniejszy w naszym kraju klub stołeczny. Oprócz niego w tym sezonie bije się peany dla dwóch kolejnych zespołów na L a naszą drużynę się omija i lekceważy jakby to było tylko chwilowe. Dodatkowo z mądrych i przemyślanych wypowiedzi naszego Trenera robi się szopki, memy, bo prawda boli a dla Spółki Ekstraklasa i nc+ liczą się tylko cyferki i liczba zer w przychodach a nie czysto sportowa walka. Polska piłka obecnych czasów jest już pozbawiona korupcji ale została sprowadzona do jednego, wielkiego biznesu. Dlatego też jest tak a nie inaczej. A czy to mnie boli? Nie, mam to głęboko w czterech literach. Niech nie mówią o nas wcale albo niewiele nadal. Nam rozgłos niepotrzebny. Świetnie sobie radzimy jak dotąd bez tego, cały Sztab trenerski, cały zespół jak i pracownicy klubu robią swoje dalej dzień po dniu. Stopa po stopie, krok po kroku starają się wszyscy spełnić swoje jak i nas kibiców marzenia. Tak, marzenia a nie oczekiwania, bo obecna drużyna swoimi wynikami przeszła chyba nasze najśmielsze oczekiwania na ten sezon. Legia, Lech i Lechia muszą a my nic nie musimy. Praca, praca i tylko praca. W ciszy, w tle – to nam świetnie obecnie wychodzi. I choć wspomniane powyżej media ogólnopolskie to pomijają to za obecną Jagiellonią idą konkretne liczby:
- Na 30 kolejek Jaga była na fotelu lidera najwięcej spośród wszystkich drużyn razy bo aż 16!!! (kolejki: 4, 7-11, 15, 18-20, 25-30). To ponad połowa rozgrywek z nazwą Jagiellonia na czele tabeli Lotto Ekstraklasy! Na krótko daliśmy się nacieszyć tą zaszczytną pozycją kilku innym drużynom jak np. Lechii, której pracownicy byli z tego tak szczęśliwi, że w mediach społecznościowych umieścili zdjęcie zielonego fotela lidera. Długo jednak na niego się nie napatrzyli i tydzień później został on przemalowany na żółć i czerwień i w takich odcieniach już pozostał do dziś J;
- Poza pierwszą trójką byliśmy tylko dwa razy – na siódmej pozycji po remisie przy Ł3 na inaugurację rozgrywek i na czwartej po szóstej kolejce gier;
- Dodatkowo jak już spadaliśmy z pierwszego miejsca to raz na trzecie i 11 razy na drugie. Jak więc z tego wynika na trzydzieści kolejek sezonu zasadniczego Jagiellonia aż 28 razy była na medalowej pozycji!
- Po raz pierwszy po wprowadzeniu tej bzdurnej reformy ESA37, na zakończenie sezonu zasadniczego na miejscu pierwszym jest inna drużyna niż ta pompowana warszawska a jest nią właśnie Jagiellonia!;
- Mamy tylko dwie bramki strzelone mniej od najlepszej w tym drużyny obecnego sezonu;
- Mamy najlepszą po Lechu i Legii defensywę obecnej ligi;
- Na podium klasyfikacji strzelców mamy dwóch naszych zawodników (Vassiljev, Cernych);
- Mamy dwóch najlepszych asystentów ligi (Vassiljev, Tomasik);
- Nasz bramkarz i formacja defensywna po Lechu ma najwięcej meczów zakończonym z czystym kontem;
- Powyższe osiągnięcia uzyskaliśmy dzięki postawie fair play naszych piłkarzy na boisku, bowiem prowadzimy w tejże klasyfikacji;
- Nie można też zapomnieć o tradycji uprzykrzania naszej drużynie życia przez panów z gwizdkiem w zębach. W obecnym sezonie zdecydowany prym w tym wiodła trójka Marciniak-Stefański-Jakubik. To dzięki właśnie pierwszym dwóm straciliśmy z tego i tak najbogatszego w historii naszego dorobku punktowego trzy oczka (oczywisty karny przy Ł3 na Góralskim i rzut wolny, którego nie było a po którym to Zagłębie wygrało z nami przy Słonecznej).
Na szczegółowe statystyki przyjdzie czas po tych siedmiu kolejkach dodatkowych, które dopiero przed nami. Tymczasem Michał Probierz i reszta nie zwalniają i walczą dalej o historycznego Mistrza Polski dla Jagiellonii, naszego miasta i całego regionu!
My też na te nadchodzące siedem kolejek musimy się maksymalnie zmobilizować! Nie ma że to czy tamto. Dla prawdziwego kibica naszej drużyny w tej chwili nie może być żadnych wymówek! Zimno, ciepło, deszcz, grad, porwisty wiatr czy też inne anomalie, za wczesna pora bądź za późna, transmisja w nc+ czy też inne bzdury nie powinny nikomu służyć za wymówki! Kiedy jak nie teraz powinniśmy pokazać włodarzom naszego klubu, Trenerowi i jego Sztabowi a przede wszystkim piłkarzom jak mocno jesteśmy z nimi i jak bardzo nam zależy na ich sukcesie, który będziemy opowiadać swoim wnukom?
Bilety za drogie? Trudno! Co się stało to się nie odstanie, czas skończyć przytaczanie tego argumentu na swą nieobecność na stadionie! Kiedy jak właśnie nie w tej chwili?
Drużyna nas potrzebuje na stadionie by wspólnie z nami osiągnąć ten historyczny wyczyn! Jak będziecie się czuć na ewentualnej fecie? Tam pewnie zjawicie się wszyscy. Tylko ja na Waszym miejscu czułbym się na niej jak kibic innej drużyny, który przypadkowo trafił w to miejsce.
Nie feta, tylko stadion przy Słonecznej jest dla Was obowiązkowym miejscem na nadchodzące cztery pojedynki! Chcecie być naocznymi świadkami tworzącej się historii? To ruszcie swe cztery litery ze swych domowych foteli i od jutra wykupujcie bilety na nadchodzący mecz z Pogonią! 30. kwietnia o 15:30 zapełniamy nasz piękny stadion do ostatniego miejsca a później to samo z Wisłą, Legią i Lechem. Lepszych pojedynków jak te, na naszym krajowym podwórku długo możecie nie zobaczyć!
Czas chyba odświeżyć akcję i hasło ”Murem za Jagiellonią”.
Widzimy się na Słonecznej a wszystkim niech brzmi w głowie nasza kibicowska pieśń, której przesłanie może w tym sezonie się ziścić: „Słuchaj Jezu jak Cię błaga lud…”!
5:0
-:-