Aż trudno w to uwierzyć. Kosta Vassiljev nie strzelił gola od 24 kolejki (dwanaście meczów, w tym pauza regeneracyjna). Fiodor Cernych nie zdobył bramki od 25 kolejki (jedenaście meczów na pusto). Przemek Frankowski też gola nie zdobył od tej samej 25 kolejki. Co prawda nie jest to ich główne zadanie, ale jednak przedtem coś strzelali. W Niecieczy obaj popisali się doskonałymi asystami, przy czym Fiodor musi podziękować Sheridanowi, że zmienił tor lotu piłki, bo ta leciała wprost w ręce bramkarza Niecieczy Pilarza i gola by nie było.
Teraz muszą się przełamać. Muszą dać z siebie wszystko, a nawet więcej. Na Sheridana bowiem nie wiadomo czy będzie można liczyć, gdyż dwa faule w Niecieczy (Osyra w 37’ i Babiarz w 43’) dały mu się ostro we znaki. Zresztą, nie można wymagać, aby strzelał on gole w każdym meczu…
Potrzebna jest pilnie jakaś skuteczna babka-szeptunka lub solidny egzorcysta, aby do niedzieli odczynić urok rzucony przez rywali na te nasze trzy wspaniałe, ale chwilowo podupadłe gwiazdy, oraz aby doprowadzić do pełnej sprawności stłuczony mięsień czworogłowy Sheridana.
Za to, pod żadnym pozorem do przełamania nie można dopuścić Lecha. Od dwóch lat, w każdym z pięciu ligowych pojedynków, górą była Jaga. I niech tak już zostanie. Przynajmniej do niedzieli włącznie.
Co do szans Jagiellonii, to każdy może sobie policzyć. W ostatniej kolejce, w spotkaniach pomiędzy czterema pretendentami do mistrzostwa Polski, możliwych jest dziewięć wariantów. Spośród nich, Jagiellonia ma dwie szanse na mistrzostwo, trzy na wicemistrzostwo, dwie na brązowy medal i dwie na miejsce najgorsze, czyli czwarte.
Najkorzystniejszym rozwiązaniem jest wygrana Żółto-Czerwonych z Kolejorzem i przegrana albo remis Wojskowych. I o to błagają niebiosa wszyscy praktykujący i niepraktykujący kibice Jagiellonii.
Gdyby jednak w stolicy wygrali lub zremisowali gospodarze, to zwycięstwo lub remis Jagi daje jej wicemistrzostwo.
Trzecie miejsce przypadnie naszej drużynie w przypadku remisu z Lechem i wygranej Lechii, albo nawet przegranej z Lechem, ale tylko gdyby Lechia też przegrała.
Na czwarte miejsce spadamy w razie porażki z Lechem oraz remisu w Warszawie lub wygranej Lechii. O tym wariancie nawet nie chcę myśleć…
W każdym razie piłkarze muszą pamiętać zasadę, o której przypominam od lat: trzeba strzelić jednego gola więcej, niż zaplanował to sobie pan sędzia (tym razem Złotek, który już parę razy zasłużył u nas na pozdrowienia dla PZPN).
Zdenerwowany do nieprzytomności Czop
(foto: internet)
0:1
-:-