Jagiellonia po raz drugi padła krwawą ofiarą arbitrów; dokonano na niej dwóch największych złodziejstw w ekstraklasie.
W rundzie zasadniczej czarna mafia pozbawiła Jagiellonię co najmniej pięciu punktów: Marciniak ukradł dwa, Kwiatkowski jeden, Stefański dwa. Wyjściowo mielibyśmy o trzy duże punkty więcej od Legii i gdyby dalsze wydarzenia nawet potoczyły się tak, jak się potoczyły, już to dałoby nam tytuł mistrza Polski sezonu 2016/17.
Zaś w rundzie finałowej Kwiatkowski ukradł nam dwa następne punkty w Kielcach, czyli tyle samo, ile dostała tam w prezencie od Przybyła Legia, po nieuznanym dobrym golu dla Korony. Przyjmując nawet oficjalny (okradziony przez sędziów) pakiet punktów z rundy zasadniczej, po tych dwóch spotkaniach powinniśmy już mieć nad Legią dwa punkty przewagi. A z pulą skradzioną w rundzie zasadniczej – pięć.
W finałowym meczu z Lechem Złotek ukradł nam co prawda dwa kolejne punkty, ale to nie miało tym razem znaczenia, bo w Warszawie B. Frankowski niechcący też urwał Legii dwa oczka. Suma summarum, gdyby nie machinacje gwizdków w czarnych gaciach, Jagiellonia powinna w tym roku zdobyć złoty medal mistrzostw z przewagą 2-5 punktów nad Legią. I taka jest prawda.
Bezczelne i ordynarne machlojki gwizdków w czarnych gaciach i pastwienie się nad naszą drużyną nie zaczęło się od dziś. Trwa nieprzerwanie od co najmniej kilku lat. To nie pierwszy raz Żółto-Czerwoni tracą przez tę bandę tytuł mistrza Polski. Przedtem zdarzyło się to dwa lata temu, gdy nasi zdobyli trzecie miejsce w lidze zamiast pierwszego.
Weszło.com podsumowało sezony 2014/15, 2015/16, 2016/17 pod kątem pomyłek sędziowskich. Ile razy sędzia pomógł, a ile razy zaszkodził poszczególnym drużynom ekstraklasy (nie są to punkty w tabeli, tylko liczba pomyłek na korzyść lub niekorzyść).
Legia: pomógł 31 razy, zaszkodził 16 razy, bilans +15
Lechia: pomógł 28 razy, zaszkodził 21 razy, bilans +7
Lech: pomógł 21 razy, zaszkodził 22 razy, bilans -1
Jagiellonia: pomógł 12 razy, zaszkodził 31 razy, bilans -19
Jeśli się zważy, że podobne bilanse wśród pozostałych drużyn wahają się pomiędzy kilkoma razami na plus a kilkoma razami na minus, to różnica pomiędzy bilansem pomyłek na korzyść Legii i na niekorzyść Jagiellonii, wynosząca aż 34 razy, jest wprost porażająca. Przy tak bezczelnym sprzyjaniu Legii czy Lechii i jednoczesnej nienawiści czarnej mafii do Żółto-Czerwonych na cud zakrawa fakt, że dwa lata temu udało się im zdobyć trzecie miejsce, a w tym roku drugie.
Coś z tym do cholery trzeba zrobić! Podziwiam trenera Mamrota, że zechciał przyjść do drużyny, która jest w tak perfidny sposób systematycznie wycinana przez tych cwaniaków. Pomyłki? Owszem, ale gurwa proszę po równo, a nie tylko ciągle jednemu w dupę.
Serwis GOL24 pisze: „Jeśli chodzi o Jagiellonię Białystok, to śmiało można stwierdzić, że decyzje sędziów nie ułatwiały drużynie Michała Probierza walki o mistrzostwo, szczególnie że aż pięć ważnych błędów przeciwko Żółto-Czerwonym (3 w Kielcach, 1 w Niecieczy i 1 z Lechem) można było naliczyć już w rundzie dodatkowej. Czy w przypadku bezbłędnego sędziowania Jaga byłaby mistrzem Polski? Jest to prawdopodobne, ale nie można tego stwierdzić na sto procent, bo wiele meczów miałoby wówczas zupełnie inny przebieg. Faktem jest za to to, że to nie jest pierwszy sezon, w którym liczba błędów jest zdecydowanie na niekorzyść Jagi, co może być w jakiś sposób zastanawiające.”
Z kolei serwis WESZŁO.COM stwierdza: „Jagiellonia skręcona w ostatnim meczu, Jagiellonia mistrzem Polski. Dużo można mówić o drugim podejściu Michała Probierza do Jagiellonii, ale z pewnością nie był to okres, w którym miał szczęście do decyzji sędziowskich. Można też powiedzieć, że ostatni mecz w Białymstoku nie był tu żadnym wyjątkiem i skończył się tak, jak cała masa innych meczów Jagiellonii w ostatnim czasie, czyli wypaczeniem wyniku przez arbitra. Chodzi tu oczywiście o zagranie Jevticia ręką we własnym polu karnym, za co bezwzględnie należała się gospodarzom jedenastka (tzw. oczekiwana piłka i nienaturalnie ułożone ręce). Jagiellonii zabrakło jednego gola do zdobycia tytułu. Czy można więc napisać, że gdyby wczoraj sędziowie podejmowali wyłącznie dobre decyzje, to podopieczni Probierza byliby mistrzami? Nie do końca, bo mecz Legii z Lechią również nie był wolny od błędów. Pomimo to jednak mistrzem Polski w niewydrukowanej tabeli zostaje Jagiellonia, która we wcześniejszej fazie sezonu straciła przez arbitrów więcej punktów. U nas podopieczni Probierza wyprzedzają Legię dzięki większej liczbie punktów zdobytych w rundzie zasadniczej.”
Czop
(foto: G. Chuczun Jagiellonia.net)
(po szczegółowe tabele odsyłam do źródeł)