Jako człowiek ambitny i żądny dalszych sukcesów, chyba musiał odejść. Tak myślę. Z Jagiellonią więcej już nie udałoby mu się zyskać. Utrzymanie drużyny w lidze mimo dziesięciu ujemnych punktów na starcie, Puchar i Superpuchar Polski, trzecie i drugie miejsce w Ekstraklasie, eliminacje w Lidze Europy. Do zdobycia pozostał więc jeszcze tylko tytuł Mistrza Polski, ale ten dla Jagiellonii jest owocem zakazanym. Już bowiem dwukrotnie czajniki w czarnych gaciach zablokowały Żółto-Czerwonym najwyższe podium, i nikt nie zagwarantuje, czy znów tego nie powtórzą.
W każdym razie w Jagiellonii Michał Probierz zrobił swoje. Utarł nosa (choć w jego przypadku bardziej by pasowało że pokazał środkowy palec albo gest Kozakiewicza) swojemu poprzednikowi Piotrowi Stokowcowi, udowadniając że z Jagiellonią można zrobić o wiele więcej. Rozliczył się z Lechią Gdańsk (która się go pozbyła) wyprzedzając ją w finale o dwa miejsca i pozbawiając gry w eliminacjach Ligi Europy. Wisłę Kraków (którą porzucił) pouczył, że jednak z zawodnikami można się dogadać, o ile istnieje dobra wola z obu stron. No i Legii napędził porządnego stracha w ostatnich minutach meczów finałowych ekstraklasy. A gdyby tak jeden gol więcej, albo jeden drukarz w czarnych gaciach mniej… Eh… Tak czy inaczej, w Jagiellonii Probierz zaspokoił zapewne swoje emocje ambicjonalne i zaleganie afektu.
To wszystko prawdopodobnie umocniło go w decyzji o odejściu. Miło by jednak było, gdyby trafił on do którejś z lig zagranicznych, ale do takiej, gdzie za pracę wypłacane jest zakontraktowane wynagrodzenie. Nie to, co go spotkało w Arisie Saloniki, gdzie finansowo został wydmuchany na cacy i po dwóch miesiącach odszedł stamtąd. A oferty miał w tym roku (jak donosiły media) z greckiej AO Xanthi, tureckiego Bursasporu, z Cypru, i z klubów 2. Bundesligi.
Szkoda, że nie znalazł się przynajmniej w Niemczech. Czy poziom rozgrywkowy okazał się jednak za niski, czy kasa nieciekawa, czy też obustronne zainteresowanie było tylko przelotne. Dobrze chociaż (dla niego), że nie zdecydował się ulokować swoich oszczędności w Śląsku Wrocław, gdzie miał być podobno współudziałowcem, dyrektorem sportowym i trenerem w jednej osobie. Myślę że tam wykończyłby się zarówno zawodowo jak i finansowo.
Ale niedobrze, że został trenerem innej drużyny ekstraklasowej w Polsce. Tak z marszu, niespodziewanie, bez żadnej przerwy. Trochę przykro. Znając wszystkich Żółto-Czerwonych zawodników jak swoją własną kieszeń, na każdego z nich mając jakiś sposób. I z pewnością przekaże to swoim podopiecznym w Cracovii. A jak zareagują nasi? Bardzo jestem ciekaw tego meczu. Cracovia-Jagiellonia: 8 kolejka, początek września br. No i ciekawi mnie, dokąd zajdzie Kraksa z Probierzem, a dokąd Probierz z Filipiakiem. Bo jednak Filipiak to nie to, co Kulesza…
Najbardziej jednak ciekawi mnie, dokąd zajdzie Jaga z Mamrotem.
Wasz Czop
(foto: Michał Kardasz, Grzegorz Chuczun – Jagiellonia.net)
0:1
1:0