Na przedmeczowej konferencji z ust trenera Mamrota padło stwierdzenie, że każdy remis (im wyższy tym lepszy) będzie rozpatrywany w kategorii sukcesu. Plan minimum został, więc zrealizowany, jednak my, kibice zacieraliśmy ręce na coś więcej. Boiskowe wydarzenia tylko podsycały nasze apetyty.
Spotkanie lepiej rozpoczęli białostoczanie, to oni byli stroną przeważającą. Od pierwszych minut było widać determinacje zawodników i ich ogromną chęć rywalizacji. Starania Jagiellończyków przyniosły efekty już w 15. minucie, gdy po mocnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego Novikovasa piłkę w bramce umieścił Taras Romanchuk.
Korzystny wynik uśpił piłkarzy ze stolicy Podlasia, którzy oddali inicjatywę gospodarzom. Gabala nie potrafiła jednak rozerwać dobrze ustawionej obrony wicemistrzów Polski. Uderzeniami z dystansu dyspozycję Kelemena sprawdzał Ozobić. Słowacki goalkeeper zdał egzamin z wyróżnieniem. Podopieczni trenera Mamrota raz po raz wyprowadzali groźne kontrataki. Podczas jednej z takich właśnie akcji faulowany był Cernych, ale gwizdek niemieckiego arbitra milczał.
Białostoczanie myślami byli jeszcze w szatni, gdy azerski zespół wyrównał stan spotkania. Po dośrodkowaniu, a raczej strzale Qurbanova piłka trafiła w słupek tak niefortunnie, że odbiła się wprost w nogi Steeven;a Joseph-Monrose'a po czym wpadła do siatki. Przy przyjęciu piłki skrzydłowy azerskiego zespołu pomagał sobie ręką, co umknęło uwadze arbitra. Zespół Jagiellonii wydawał się lekko oszołomiony, a kolejne minuty upływały pod dyktando gospodarzy. Podopieczni Mamrota starali się zagrozić bramce Bozotesnego uderzeniami z dystansu, jednak nie przynosiło to zamierzonych efektów.
Zwrot akcji miał miejsce na około dwadzieścia minut przed końcem spotkania. Wtedy do ataku ruszyli wicemistrzowie Polski. Sytuacji było na pęczki. Pospisil, Szymański, Cernych, Sheridan mieli swoje okazje, ale cała uwaga po meczu skupiła się na... Novikovasie. Kwadrans przed ostatnim gwizdkiem sędziego litewski pomocnik ruszył z piłką na bramkę rywali, w asyście kolegów, którzy czekali tylko na podanie, by umieścił futbolówkę w pustej bramce. Nie doczekali się podania, a akcje indywidualnie próbował wykończył Novikovas. Jak tego nie wykorzystał i dlaczego nie podał? Wie tylko on. Była to ostatnia akcja skrzydłowego. Trener Mamrot szybko zdjął zawodnika, pokazując tym samym, że w drużynie nie ma miejsca na indywidualne popisy.
Przed rewanżowym spotkaniem żadna z drużyn nie zdołała wypracować sobie znacznej przewagi. Czwartkowe spotkanie w Białymstoku będzie więc bardzo ciekawe. Miejmy tylko nadzieję, że białostoccy piłkarze nastawią celowniki, a o wynik powinniśmy być wtedy spokojni. Nie taka ta Gabala straszna.
2:0