Matthev | 13 Sierpnia 2017 g. 23:54
Nad stolicę Podlasia po ogromnej ulewie, zawitała tęcza. Żółto-Czerwoni po raz pierwszy w tym sezonie zdobyli trzy bramki w jednym meczu i co ważniejsze, żadne z tych trafień nie miało miejsca po stałym fragmencie gry. Szczęście ponownie uśmiechnęło się do podopiecznych trenera Mamrota.
Mecz rozpoczął się bardzo dobrze dla zawodników z Podlasia. Już w 6. minucie wynik spotkania otworzył Pospisil. Czech wykorzystał podanie Romanchuka i w sytuacji "sam na sam" pokonał goalkeepera Korony. Jagiellonia powieliła błędy z ostatnich spotkań i po zdobytej bramce oddała pole gry przeciwnikowi. Kielczanie w 100% wykorzystali słabszy okres gry Białostoczan, co udokumentowali w 24. minucie, gdy do bramki Kelemena trafił Aankour. Słowacki bramkarz Żółto-Czerwonych chwile chwały miał jeszcze przed sobą. Gdy sędzia Musiał doliczył do pierwszej połowy trzy minuty, a zawodnicy obu drużyn myśleli już tylko o odpoczynku, wydarzyła się rzecz, która zaburzyła ten idealny obraz. Chomchenowski, który zastąpił kontuzjowanego Novikovasa miał inne plany na ostatnie minuty przed zejściem do szatni. Ukraiński pomocnik sfaulował w "11" Rymaniaka, sędzia Musiał wskazał na wapno. Do piłki podszedł Aankour, ale nie wytrzymał spoczywającej na nim presji. Górą w tym pojedynku był Marian Kelemen. Kelemen Supermen wkroczył do akcji!
Po pierwszej połowie kibice Jagiellonii mogli przeżywać deja vu. Ponownie na boisku widzieliśmy zagubionego i niezdecydowanego Sheridana. Irlandzki napastnik wielokrotnie wstrzymywał ataki Białostoczan. W słabej dyspozycji kolejny mecz z rzędu był Łukasz Burliga, który powinien sędziemu Musiałowi kupić butelkę whiskey.
Druga połowa, podobnie jak pierwsza rozpoczęła się po myśli drużyny z Podlasia. Po szybkim kontrataku i rajdzie Cernycha piłkę do bramki skierował... Sheridan. Tak Sheridan, on jeszcze pamięta jak to się robi. Radość Żółto-Czerwonych nie trwała długo. Niespełna 5 minut później mieliśmy już remis. Po dośrodkowaniu Kosakiewicza z bocznego sektora boiska najprzytomniej w podbramkowym zamieszaniu zachował się Rymaniak.
W 79. minucie miała miejsce niecodzienna sytuacja. Chomchenowki, który wszedł w pierwszej połowie został zmieniony. Skrzydłowy Jagiellonii po zejściu z boiska skierował się prosto do szatni, nie podając ręki szkoleniowcowi.
Nie miało to wpływu na poczynania kolegów, którzy w doliczonym czasie gry wyszli na prowadzenie. Świeżo wprowadzony Sekulski okazał się być kluczem do sukcesu Białostoczan. Napastnik przy bardzo dużej pomocy Kallaste skierował piłkę do bramki przeciwnika, wprowadzając tym samym w euforię kibiców ze stolicy Podlasia. Styl po raz kolejny może być tematem dyskusji, ale to co w piłce jest najważniejsze zostało wykonane.
Duma Podlasia przywozi z ciężkiego terenu trzy punkty i po pięciu kolejkach znajduje się na pozycji lidera. Za tydzień ważne spotkanie na Słonecznej ze Śląskiem Wrocław, które Żółto-Czerwoni muszą wygrać jeżeli myślą o dłuższym dzierżeniu pierwszej pozycji.