Matthev | 20 Sierpnia 2017 g. 20:14 | Aktualizacja: 20 Sierpnia 2017 g. 20:15
Spotkanie 6. kolejki Ekstraklasy pomiędzy Jagiellonią Białystok, a Śląskiem Wrocław zakończyło się podziałem punktów. Gospodarze mimo wielu dogodnych sytuacji nie potrafili udokumentować swojej przewagi.
Podopieczni trenera Ireneusza Mamrota od samego początku ruszyli na zespół Jana Urbana. Liczne odbiory w środku polu Tarasa Romańczuka i Rafała Grzyba umożliwiały Białostoczanom wyprowadzanie szybkich ataków. Po jednej z takich akcji piłkę na 16 metrze otrzymał Sheridan, jednak jego strzał o centymetry minął słupek bramki bronionej przez Jakuba Wrąbla.
Pierwsze 30 minut spotkania to wręcz absolutna dominacja drużyny z Podlasia. Wicemistrz Polski narzucił tempo, którego nie byli w stanie dotrzymać goście z Wrocławia. Mimo zdecydowanej przewagi Białostoczanie nie potrafili stworzyć sobie zbyt wielu sytuacji.
Po upływie pół godziny sytuacja na boisku uległa zmianie, a kontrolę nad spotkaniem przejęli zawodnicy Jana Urbana. Jednak i oni nie potrafili udokumentować swojej przewagi.
Po 45 minutach na boisku mieliśmy bezbramkowy remis, a nad boiskiem przy ulicy Słonecznej rozpadał się rzęsisty deszcz. Kibice na stadionie mimo nie sprzyjającej aury nie mieli powodów do narzekań, bowiem ich ulubieńcy prezentowali naprawdę dobry futbol. Szczególnie mogła cieszyć postawa nowego kreatora, następcy Kosti Vasiljeva - Martina Pospisila. Czech z meczu na mecz wygląda coraz lepiej, potrafi obsłużyć kolegów prostopadłym podaniem, wdać się w drybling, a dośrodkowania zewnętrzną częścią stopy stały się jego znakiem rozpoznawczym.
W przerwie w miejsce Karola Świderskiego wszedł dawno nie widziany w żółto-czerwonej koszulce Przemek Frankowski. Młody skrzydłowy nie potrzebował wiele czasu, by napsuć krwi obrońcom przeciwnika. 20 sekund po zmianie stron Jagiellończycy przeprowadzili składną, szybką akcję, którą precyzyjnym strzałem z szesnastego metra, w prawy róg bramki Wrąbla zakończył Taras Romańczuk.
Podobnie jak w pierwszej połowie meczu, druga również rozpoczęła się pod dyktando gospodarzy. Przed okazją na podwyższenie wyniku stanął najpierw Martin Pospisil, a chwilę później Rafał Grzyb, w obu przypadkach piłka trafiła jedynie w słupek.
Stare piłkarskie powiedzenie mówi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Nie inaczej było wczoraj w Białymstoku.
Michał Mak bez żadnych skrupułów wykorzystał błędy w obronie Białostockich zawodników i z zimną krwią w sytuacji sam na sam pokonał Mariana Kelemena. Wręcz juniorski błąd popełnił w tej sytuacji Łukasz Burliga, chwilę później w jego ślady poszedł Taras Romańczuk i na tablicy wyników ukazał się wynik 1:1.
Ostatnie 30 minut meczu to twarda walka w środkowej strefie boiska. Zarówno Jagiellonia, jak i Śląsk wydawały się zadowoleni z wyniku. Nikt nie położył wszystkiego na jednej szali, nikt nie zaryzykował. Niestety.
Cieszyć Białostockich kibiców może fakt, iż Jaga zagrała naprawdę dobre zawody. Prawdopodobnie najlepsze w tym sezonie. W grze Wicemistrza Polski było widać pomysł na grę, zaangażowanie i wolę walki. Jest to bardzo dobra prognoza przed następnymi spotkaniami. Tym bardziej, że zbliża się kluczowy moment pierwszej części sezonu, który zweryfikuje możliwości podopiecznych Ireneusza Mamrota.
Mateusz Łukaszewicz