Poważnie nie da rady – podpowiada rozum, ale serce każe się zlitować i nie dolewać oliwy do ognia.
No to co się stało, że się aż tak zesrało ?
Przyczyn jest oczywiście wiele (dobre nie? Odkrywcze!). Ja jednak osobiście uważam, że postawa naszych drużyn w rozgrywkach europejskich pucharów to efekt chorego systemu ligowego o dumnej (durnej?) nazwie ESA 37. System ów, miał uatrakcyjnić rozgrywki ligowe. No to uatrakcyjnił, że niech go cholera.... Liga gra do połowy grudnia. Potem od początku lutego. Śmiem twierdzić, że w zasadzie połowa meczów ( krytykom mojej ortografii wyjaśniam – uważam, że liczba mnoga słowa "mecz" to – meczów, albowiem "meczy" jedynie koza), a więc połowa meczów, odbywa się w warunkach w których trudno pokazać cokolwiek innego niż taktyka "lagi do przodu po przekątnej od stopera". Wiem, rozumiem, że w każdych warunkach można pokazać widowiskową piłkę. Tylko po co pokazywać ją w warunkach błota po kolana, czy zmrożonej murawy, zamiast na ładnej zielonej trawce? Tego nie wie nikt. Najgorsze, że nie wiedzą tego też w PZPN.
ESA 37 to także brak urlopów w czasie lata. Wiem, że te darmozjady piłkarze, którym się nie chce - trochę hejtu zacytowałem- nie powinni o nich nawet wspominać, ale... praw fizyki Pan nie oszukasz i nie bądź Pan głąb. Nasi piłkarze mieli wszystkiego 5 dni wolnego pomiędzy końcem sezonu a rozpoczęciem przygotowań do nowego. I co? Ano to, że najważniejsze ze względów ambicjonalnych mecze ( żeby "Białoruś nie odpadła z pasterzami") rogrywali jako sparingi w okresie przygotowawczym. Efekty znamy. Odpadli. Człowiek jednak nie maszyna.
W rezultacie wpadliśmy w taki zaklęty krąg. Zaczynamy grę w pucharach wcześnie - bo mamy niski ranking, Mamy niski ranking - bo wcześnie odpadamy, a wcześnie odpadamy - bo wcześnie zaczynamy. Jak to przerwać? A może tak - spróbować raz skończyć ligowe granie na początku maja. Potem - dać odpocząć zawodnikom. Następnie - przeprowadzić porządne przygotowania. No i... podejść poważnie do każdego przeciwnika. Ze smutkiem stwierdzam, że hejterzy niezwykle skutecznie przekonali naszych piłarzy, że grają z " chłopcami z Salskich Stepów ". Tymczasem rzadko tam już można uświadczyć jakiegoś "Szwli", "Wadze" czy też "Idze", natomiast często można wpaść na całą drużynę dobrze opłacanych "Wiczów" i "Bababdongów", którzy grać jako tako umieją. Być może realizacja takiego scenariusza da efekt w postaci podnoszenia się z dna? Czas na to najwyższy! Bo wstyd jednak – odpadać z pasterzami..... ( hi,hi,hi)
Jestem także przekonany, że jeśli się uda dłużej grać w pucharach, może się też udać zatrzymać ten nieszczęsny coroczny exodus najlepszych piłkarzy do... "lig pasterskich". Pojawią się bowiem UEFowskie srebrniki i żeby spiąć budżet i np. dać najlepszym podwyżki, nie trzeba będzie sprzedawać Pazdana ( potrójne hi hi hi ). Może się uda nawet zatrudnić na dłużej w polskim zespole kogoś pokroju Marco Reicha? ( Pamiętacie gościa?) Bo jak by się udało zatrudnić takich czterech lub pięciu to .... drżyjcie pasterze!
Pozdrawiam bruner
5:0
-:-