Matthev | 27 Sierpnia 2017 g. 15:48 | Aktualizacja: 27 Sierpnia 2017 g. 17:26
Sobotniego wieczora kibice Jagiellonii nie będą wspominać najlepiej. Ich ulubieńcy pomimo wielu dogodnych i 100% sytuacji nie potrafili znaleźć drogi do bramki przeciwnika.
Seans niewykorzystanych sytuacji rozpoczął się już niespełna minutę po pierwszym gwizdku sędziego Jakubika, jednak Sheridan nie zdołał umieścić piłki w bramce. Irlandzki napastnik o spotkaniu z Piastem będzie chciał jak najszybciej zapomnieć... Nie minęło pięć minut, a kolejną szansę zaprzepaścił Cillian. Ponownie nie skorzystał z usług aktywnego we wczorajszym spotkaniu Łukasza Burligi. Najgorsze miało jeszcze nadejść.
Żółto-Czerwoni zdominowali Piast, ale nie potrafili udokumentować swojej przewagi wynikiem na tablicy. Piłka za każdym razem plątała się w nogach zawodników lub lądowała na słupku bramki Szmatuły. Najlepszą okazje pierwszej połowy miał na nodze Przemysław Frankowski. Młodzieżowy reprezentant Polski z dwóch metrów trafił jednak w słupek.
Po czterdziestu pięciu minutach podopieczni Ireneusza Mamrota mogli pluć sobie w brodę. Remisowali tylko i wyłącznie na własne życzenie. Brak skuteczności dał o sobie znac juz kolejny raz w tym sezonie. Kibice na trybunach zastanawiali się jakim cudem nie byli jeszcze świadkami trafienia swoich ulubieńców.
Nadeszła druga połowa i bramka... Piasta. Pojedynek bark w bark na skrzydle przegrał Frankowski, a piłkę przy pomocy sił wyższych do bramki skierował Valencia. Wraz ze stratą bramki siadła również gra Jagiellonii, a cierpliwość kibiców dobiegła końca. Od tej pory na stadionie dało usłyszeć się gwizdy i komentarze. Zdarzenia boiskowe zeszły na drugi plan - "piłkarscy eksperci" rozpoczęli lincz swojej drużyny.
Wracając do spraw boiskowych. Najlepszym podsumowaniem wczorajszego meczu jest sytuacja Sheridana z doliczonego czasu gry, gdy Irlandczyk z najbliższej odległości ( kilkunastu centymetrów) przestrzelił ponad poprzeczką bramki przeciwnika.
Po ostatnim gwizdku sędziego Jakubika rozległy się gwizdy. Kibice okazali swoje niezadowolenie. Niektóre osoby powinny się wstydzić słów, które publicznie wczoraj powiedziały. Jagiellonia na dzień dzisiejszy jest wiceliderem tabeli, a kibice, którzy dzisiaj gwizdali pierwsi stali w kolejce po bilety na rundę finałową ubiegłego sezonu. Jagiellonia nie potrzebuje kibiców sukcesu, bo takich jest na pęczki. Wsparcie drużynie trzeba okazywać właśnie w takich momentach, gdy klub tego potrzebuje.
Mateusz Łukaszewicz