Matthev | 7 Października 2017 g. 18:51 | Aktualizacja: 7 Października 2017 g. 18:55
Przerwę reprezentacyjną można wykorzystać w różne sposoby - ilu trenerów, tyle pomysłów. Trener Mamrot wyszedł z założenia, że pauzę w rozgrywkach najlepiej będzie spożytkować na rozegranie sparingu. Nie sztuką jest jednak sprawdzać swoje umiejętności na tle III czy IV ligowych drużyn, więc do Białegostoku przyjechał Szachtior Soligorsk.
Nazwa przeciętnemu polskiemu kibicowi nie mówi za wiele, w końcu, kto w Polsce śledzi poczynania ligi białoruskiej. Zespół z Soligorska bynajmniej nie jest zbieraniną przypadkowych zawodników. Szachtior to obecny lider rozgrywek naszych wschodnich sąsiadów i podobnie jak Jagiellonia - wicemistrz swojego kraju z poprzedniego sezonu. Oprócz tego Białorusini to stali bywalcy w eliminacjach do Ligi Europy, od sezonu 2011/2012 grają tam regularnie. Nigdy jednak nie awansowali do fazy grupowej tych rozgrywek. Podsumowując - rywal idealny.
Priorytetem Ireneusza Mamrota na to spotkanie było przećwiczenie nowych schematów, wypróbowanie innych ustawień i przede wszystkim możliwość gry zawodników, którzy raczej rzadko mają okazję wykazać się w meczach ligowym. Z tego powodu od początku mogliśmy oglądać Chomchenowskiego, Gordona czy Mitrovicia. Wyjazdy na zgrupowania i problemy zdrowotne zawodników nieco uszczupliły kadrę, a na ławce usiadło tylko trzech zawodników.
Wszyscy doskonale wiemy jak wygląda tempo gry w spotkaniach sparingowych - zawrotne na pewno nie było. Nie można się temu dziwić. Obie drużyny miały w tym meczu inne cele niż zwycięstwo za wszelką cenę, chociaż w końcowym rozrachunku zawsze jest miło być "tym lepszym".
Żółto-Czerwoni wystąpili w zmienionym ustawieniu w stosunku do tego, który możemy oglądać na co dzień - próbując w trakcie meczu wielu wariantów. Na lewej stronie zobaczyliśmy dobrze funkcjonujący duet Tomasik-Guilherme. Zmienność pozycji i "żelazne płuca" obu zawodników przyniosły oczekiwane efekty. Szczególnie aktywny był Brazylijczyk, niejednokrotnie biorący aktywny udział w akcjach ofensywnych zespołu - powrót do obrony także nie jest mu obcy.
Szansę gry dostał również Gordon... i jej nie zmarnował. Szkot miał ogromną chęć gry, był bardzo aktywny, jednak partnerzy nie zawsze zauważali jego prośby o futbolówkę. Ziggy pokazał wszystkim zgromadzonym na stadionie przy Słonecznej, że angielska piłka nie jest mu obca, czego dowodem był ofiarny wślizg, a w konsekwencji asysta przy bramce Sheridana.
Gol zdobyty przez Irlandczyka jest być może największym plusem tego sparingu. Napastnik w końcu się odblokował, jego bramki są Jagiellonii potrzebne jak tlen. Jeżeli Sheridan rzeczywiście dzisiaj przełamał swoją strzelecką niemoc możemy głęboko odetchnąć. Finalną odpowiedź zobaczymy dopiero w piątek.
Wcześniej bramkę do szatni przy pomocy białoruskiego obrońcy zdobył Piotr Tomasik. Ogromny udział przy tym trafieniu miał Pospisil. Czech po raz kolejny dał próbkę swoich umiejętności technicznych, najpierw mijając rywali jak tyczki, a później posyłając firmowe podanie " z fałsza" do wspomnianego wcześniej Tomasika.
Spotkanie należy podsumować pozytywnie - gry w piłkę nigdy nie ma za dużo. Mimo wczesnej pory mecz przyciągnął na trybuny okazałą liczbę publiczności.
Mateusz Łukaszewicz
Mecz sparingowy,
Białystok (Stadion Miejski), 7 października:
Jagiellonia Białystok – Szachtior Soligorsk (Białoruś) 2:0 (1:0)
Bramki: Rybak (sam.) 45’, Sheridan 74’.
Jagiellonia: Kelemen (46’ Pawełek) - Gordon, Mitrović, Guti (46’ Runje), Guilherme - Chomczenowski, Wlazło, Romanczuk (46’ Grzyb), Pospisil, Tomasik - Sheridan.
Szachtior: Karadżow (46’ Buszma) – Sieliawa (84’ Kriwuliec), Rybak, Pozniak, Bordaczew (89’ Zboić) - Olechnowicz, Zlomislić (70’ Łaptiew) – Bagarić (88’ Kuciepałow), Crepulja, Tiewierow (80’ Sieńko) - Janusz. Sędzia: Łukasz Kuźma.