Matthev | 17 Listopada 2017 g. 21:57
Dwa tygodnie bez polskiej piłki spowodowały, że na spotkanie Jagiellonii z Termaliką ostrzyliśmy sobie zęby. Niestety zawodnicy obu drużyn nie sprostali naszym oczekiwaniom, a swoje apetyty musimy zaspokoić gdzie indziej. Białostoczanie nie wykorzystali okazji na zajęcie, chociaż tymczasowo, fotelu lidera. Remis z Niecieczą należy uznać za wpadkę wicemistrzów Polski.
Pierwsze minuty spotkania nie napawały optymizmem. Drużynom najwidoczniej dała się we znaki atmosfera panująca na trybunach jak i niska temperatura, bo emocji i sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Jak mogliśmy się spodziewać już przed spotkaniem, Jagiellonia była stroną dominującą, która częściej utrzymywała się przy piłce i dochodziła do sytuacji. Nic z tego nie wynikało. Akcje Białostoczan kończyły się w okolicach szesnastego metra, natomiast jeżeli dochodziło już do strzałów, były one zbyt słabe, by pokonać Jana Muchę. W odróżnieniu od gospodarzy, goście z Niecieczy skupili się na bronieniu bramki, dając jasno do zrozumienia, że ich priorytetem jest zabezpieczenie tyłów.
W grze obu zespołów było wiele niedokładności, co odbiło się na tempie spotkanie. Gra była rwana i momentami ciężka do oglądania. Żółto-Czerwoni z każda minutą coraz bardziej dominowali, ale zawsze w końcowej fazie brakowało kropki nad “i”. Szwankowało ostatnie podanie i pomysł na zakończenie sytuacji. Mimo, kilku dogodnych sytuacji na tablicy wyników wciąż widniał bezbramkowy wynik, chociaż były w tym meczu szanse, które powinny się skończyć trafieniami.
“Niewykorzystane okazje lubią się mścić” to pierwsza myśl jaka przyszła kibicom na stadionie w Białymstoku. Drugie czterdzieści pięć minut miało dać nam odpowiedź, czy zmarznięte nosy świadków tego niezwykle emocjonującego widowiska miały rację. Na szczęście dla nich samych tym razem się mylili.
Jeżeli pierwsza połowa nie była wysokich lotów to o drugiej części gry najlepiej będzie zapomnieć. Mogliśmy odnieść wrażenie, że znaleźliśmy się na spotkaniu chłopców z podwórka, którzy rywalizują o miano najlepszych na osiedlu. Było dużo walki i ambicji, ale mało składnych akcji. Fani zasiadający na trybunach mogli żałować, że wybrali akurat taki sposób na spędzenie piątkowego wieczoru. Jedyną formacją, która sprostała wyzwaniu była linia defensywna Białostoczan – nie została poddana wielkiej presji. Kolejny dobry występ zaliczył Mitrović. Słoweniec w duecie z Runje wyglądał obiecująco, a pobyt Gutiego na ławce może się trochę przedłużyć.
Ciężko cokolwiek napisać po takim spotkaniu, więc zakończę cytatem redakcyjnego kolegi: “Była dynamika, emocje, zaangażowanie, pasja, walka do ostatnich minut i… wtedy przełączyliśmy na mecz Jagiellonii z Niecieczą.”
Mateusz Łukaszewicz