Matthev | 5 Marca 2018 g. 6:24 | Aktualizacja: 5 Marca 2018 g. 10:27
Dominacja Legii przy Łazienkowskiej zbudowałaby atmosferę w każdej szatni, w końcu nie codziennie ma się okazję do dosłownie "bicia" mistrza na jego terenie. Sztuką jest natomiast potwierdzenie wysokiej dyspozycji w kolejnych meczach - i właśnie przed tym zadaniem stanął zawodnicy Jagiellonii.
W poniedziałkowy wieczór, na zamykające kolejkę spotkanie, do Białegostoku przyjedzie Wisła Kraków. Biała Gwiazda zawita na Podlasie w jednym tylko celu, by przerwać passę 4 kolejnych zwycięstw Żółto-Czerwonych i zawieść trzy punkty pod Wawel. Patrząc na dyspozycję obu zespołów, zadanie to wydaje się niezwykle trudne. Zawodnicy Ireneusza Mamrota są ewidentnie na fali wznoszącej, a z każdym meczem ich gra wygląda coraz lepiej. Wydaje się, że nawet spotkanie na Łazienkowskiej nie pokazało pełni możliwości tego zespołu, w którym cały czas drzemią rezerwy.
Największym mankamentem Białostoczan wydaje się niska skuteczność. Tak, można powiedzieć, że sześć bramek w dwóch ostatnich rywalizacjach jest bardzo dobrym wynikiem, ale patrząc na liczbę "dogodnych" sytuacji, powinno być ich więcej - szczególnie w Warszawie. Jednak dopóki Żółto-Czerwoni strzelają przynajmniej bramkę więcej od rywala nie mamy powodów do obaw. Mimo wszystko zawodnicy powinni popracować nad wykańczaniem akcji, a wszyscy w Białystoku będą szczęśliwi. Wisła podobnie jak Jagiellonia nie doświadczyła smaku porażki w 2018 roku. W odróżnieniu od Żółto-Czerwonych Krakowianie często chodzą na kompromis - aż trzy remisy w czterech spotkaniach najlepiej o tym świadczą. Z dużym prawdopodobieństwem możemy powiedzieć, że któraś z drużyn w Białystoku polegnie po raz pierwszy w roku - i oczywiście mówimy tutaj o Wiśle!
Przed Jagiellonią kolejne ważne spotkanie. Legia wygrała z Lechem, więc dogoniła w tabeli drużynę Ireneusza Mamrota. Teraz do Białostoczanie uciekają stawce i będziemy bacznie obserwować jak spiszą się, w nowej dla siebie roli.
Powiązane linki: