Matthev | 21 Kwietnia 2018 g. 7:54 | Aktualizacja: 29 Kwietnia 2018 g. 9:29
W ostatnich tygodniach zawodnicy Jagiellonii nie rozpieszczają swoich kibiców. Po początkowym stanie euforii w jakim bez wątpienia znaleźli się białostoczanie na początku rundy przyszedł kryzys. Załamanie formy nastało w najgorszym możliwym momencie, gdy na szali jest tytuł Mistrza Polski.
Cztery razy w ciągu pięciu spotkań podopieczni Ireneusza Mamrota musieli opuszczać boisko ze spuszczonymi głowami. Pierwsze niepokojące sygnały mogliśy dostrzec w Poznaniu, gdzie mimo początkowego prowadzenia Lech szybko sprowadził Jagiellonię na ziemię. Poźniej przyszedł mecz z Arką, który przez kibiców z Białegostoku na pewno zostanie zapomiętany na bardzo długo. Odwrócenie losów w ostatnich sekundach zapewniło Wicemistrzom Polski komplet punków. Następne trzy rywalizacje to już passa zawodów, trzy porażki z rzędu popsuły nastroje na Podlasiu. Kolejno Zagłębie Lubin, Wisła Płock i Górnik Zabrze dawali Żółto-Czerwonym lekcję futbolu.
Od kiedy zaczęły się problemy z grą obronną, wyniki drastycznie się pogorszyły. Wystarczy wspomnieć, że w trakcie serii pięciu kolejnych zwycięstw Jagiellonia straciła TYLKO 1 bramkę! Tak, jedną bramkę w pięciu spotkaniach. Na tym dobre informacje się kończą. Bowiem, w klejnych 5 rywalizacjach Białostoczanie stracili już tych bramek aż 13. Różnicę widać gołym okiem. Jeżeli nie potrafimy strzec swojej bramki jak na początku rundy, nie mamy co myśleć o wygrywaniu spotkań.
Żeby nie zrzucać całej winy tylko na grę obrońców, musimy powiedzieć niestety, że cała drużyna nie wygląda najlepiej. Jadnak sami zawodnicy mówią, że tymi wynikami nie są załamani, a wywołują one w nich sportową złość, którą miejmy nadzieję pokażą na boisku. Nikt chyba nie myślał, że wysoka forma z początku roku utrzyma się do końca sezonu - nie byłony to możliwe. Przyszedł dołek, z którego trzeba się jak najszybciej wydostać i ponownie w każdym meczu walczyc o komplet punktów.
Przed drużyną wyjazd na cięki teren do Kielc, gdzie nikt łatwo skóry nie sprzeda. Korona na pewno nie jest najlepszym rywalem na przełamanie, ale to Jagiellonia cały czas walczy o najwyższe cele, więc bez względu na przeciwnika zespoł Ireneusza Mamrota powinien zagrać swoją piłkę. Trzymajmy kciuki za Żółto-Czerwonych i jeszcze wstrzymajmy się przed nadmierną krytyką jaką już możemy przeczytać w internecie.
Powiązane linki: