Pesymiści oczywiście zaczęli narzekać, że będzie ciężko, bo wylosowaliśmy rywala z silnego piłkarsko kraju. Przecież Liga portugalska jest znacznie wyżej w rankingu UEFA, drużyny z tego kraju notuja bardzo dobre wyniki. Z kolei wtedy optymiści rozwiewali wątpliwości i tłumaczyli pesymistom, że w Portugalii poza wielką czwórką, złożoną z FC Porto, Sportingu Club de Portugal, Benfiki oraz Sportingu Braga, panuje bida z nędzą. Kluby nie imponują ani budżetami, ani specjalnym planem funkcjonowania, ani wielkim wsparciem kibicowskim. I akurat tak się złożyło, że w sezonie 2017/18 najlepszą ekipą z tego peletonu średniactwa było Rio Ave.
Te same Rio Ave nawet nie miałoby szansy na grę w el. Ligi Europy gdyby nie problemy z licencją Deportivo Aves. Zdobywcy Pucharu Portugalii nie otrzymali pozwolenia na grę w rozgrywkach UEFA, więc Rio Ave otrzymało szczęśliwy los. Jednakże trzeba też zachować pewien spokój, żeby nie przeskoczyć ze zwykłego optymizmu na hurraoptymizm. Nawet jeśli w Portugalii Rio Ave nie ma szans z topem (w poprzednim sezonie nasz najbliższy europejski przeciwnik stracił 24 punkty do czwartej Bragi, 37 do mistrzów – FC Porto, a na dodatek mieli ujemny bilans bramek 40:42), to nie znaczy, że będą mieli też problem z wicemistrzem słabiutkiej Ekstraklasy. Szczególnie słabiutkiej jak popatrzymy na wyścig ślimaków jaki mieliśmy okazję oglądać tej wiosny.
Ok, czyli pesymistyczne porównanie wzgledem Jagi mamy odhaczone. Czas na wersję optymistyczną. Transfery, wincyj transferów. Ruch jak w Lidlu przed świętami. Jedni biegną po towar ekskluzywny, drudzy po ten z rozsądną ceną. Jeżeli nie potraficie sobie tego wyobrazić, co w sumie nie jest niczym złym, bo ciężko wyobrazić sobie profesjonalnych piłkarzy biegajacych po supermarkecie w celu złapania promocji na croccsy, to oferujemy wizualizację tego zdarzenia.
Z gracją Jacka Gmocha uruchomiłem mój ulubiony program do obróbki graficznej i zwinnymi ruchami nadgarstka wykonałem kilka korekt składu Rio Ave z meczu ostatniej kolejki ligowej w sezonie 2017/18. Tak prezentowała się 18-stka meczowa na mecz ze Sportingiem Braga. Rio Ave ten mecz wygrało i tutaj ich radość się skończyła. Na 18 zawodników zgłoszonych do gry w tym meczu w klubie nie ma juz 9, dwóm kolejnym umowa kończy się 30.06.2018, a wisienką na torcie jest zmiana trenera. Szczerze? Gruba akcja. Odchodzi najlepszy strzelec, najlepszy asystent, dyrygent gry obronnej, świetny w grze do przodu boczny defensor, nr 1 w bramce i człowiek, który to wszystko układał z poziomu ławki rezerwowych.
Patrzę sobie na potencjalne wzmocnienia. Okazuje się, że do klubu z Vila do Conde dołączy 2 stranierich. Pierwszy - Afonso Figueiredo - totalnie odbił się od Stade Rennes we Francji, drugi - Miguel Rodrigues - pogrywał raz na jakiś czas w dobrze znanym wszystkim kibicom na świecie greckim hegemonie Panetolikosie. Na kolana mnie to nie powala. Wygląda to jak 254 powrót Ariela Borysiuka do Lechii Gdańsk po 254 nieudanym wyjeździe na podbój Europy. Kolejno obronę Rio Ave mają łatać 21-letni Chorwat - Toni Borevkovic, który reprezentował ostatnio barwy Rudesu. Hmm...21-letni, regularnie grający piłkarz w topowej lidze w swoim kraju. Pewnie młody zdolny, ale zaraz, zaraz. Jakby był młody i zdolny to już dawno trenowałby albo w Hajduku Split albo w Dinamie Zabrzeb. Rudes stracił w 36 meczach 62 bramki. Coś mówi mi, że nowy piłkarz Rio Ave swoje 3 grosze do tego dorobku dorzucił. Nie mam zamiaru tutaj wyśmiewać tego transferu, bo znam podobne historie ze stadionu w Białymstoku i dobrze wiem, że w wielu przypadkach kończyły one się bardzo wesoło dla klubu inwestującego w ten nieoszlifowany talent. Rio Ave zabezpieczyło się też na wypadek jakby opcja Chorwacka potrzebowała czasu na okrzepnięcie w słonecznej Portugalii i podpisano kontrakt z Buatu, stoperem z Angoli, który totalnie wypadł z łask trerana belgijskiego Waasland-Beveren. 24-latek po 2 sezonach regularnej gry zaliczył słabszy sezon. Na pewno nie może tego sobie z radością wpisać do CV. Miał problemy z regularną grą w ekipie walczącej o utrzymanie.
To co, na kogo trafimy w 3. Rundzie? Wszystko wygląda jakbyśmy mieli mierzyć się z budowlą, którą będą remontowali panowie Wiesiek i Czesiek, klasycznie, na odpierdol i po taniości. Zejdźmy na ziemię i zwolnijmy ten parowóz, bo zaraz ktoś z rozpędu dopisze Jagiellonii awans do finału w Baku (zagramy tam rewanż stulecia z Gabalą, potwierdzone info). W Rio Ave nie mają problemów z zatrudnianiem odpowiednich nazwisk z imponującym CV. Po pierwsze zatwierdzono wypożyczenie Murilo, który ma za sobą przyzwoity sezon w Tondeli (23 mecze, 7 bramek, 3 asysty, końcówka sezonu zniszczona przez kontuzję kolana). Po drugie w miesce Heldera Guedesa podpisano Bruno Moreirę. 30-letni napastnik ostatnio nie wyróżnił się niczym specjalnym w Pacos de Fereira (32 mecze, 4 bramki, 5 asyst), ale cały dorobek prezentuje się okazale. 101 meczów w portugalskiej ekstraklasie i 29 bramek. Jak na Rio Ave to całkiem dobry zawodnik. Zapewne to jego będą musieli czujnie pilnować nasi stoperzy.
Do polsko-portugalskiego starcia zostało jeszcze trochę czasu, więc w Portugalii pewnie jeszcze nie skończyli tego remontu i podejrzewam, że prezes przygotował jeszcze flotę na materiały budowlane dobrej jakości. Mimo wszystko będziemy mierzyć się z drużyną, która będzie montowana na szybko. Rok temu martwiliśmy się jak to będzie z Jagiellonią, kiedy na szybko organizowaliśmy zatrudnienie Ireneusza Mamrota i z miejsca startowaliśmy z grą w pucharach i Ekstraklasie. W Rio Ave oprócz zmiany trenera zmieni się kręgosłup drużyny. Do pierwszego meczu nowego sezonu wyjdzie zupełnie inna drużyna od tej, która zajęła 5. miejsce w lidze. Od lat czekamy na ciekawą przygodę Jagiellonii w Europie. „Jak nie teraz to kiedy?”
0:0
-:-