Jestem ciekawy czy tak samo nie myśleli na Cyprze. APOEL, wielokrotny uczestnik Ligi Mistrzów, niegdyś rywal Realu Madryt w ćwierćfinale tych rozgrywek, sezon 18/19 Champions League zakończył 17. lipca odpadając z pierwszym rywalem, którym była Sudowia Mariampol. Klub grający swoje mecze jakieś 190 km od Białegostoku. Szok, niedowierzanie, wtopa, tragedia klubu z Nikozji. Jakiś mały, litewski klub, gdzie gwiazdą jest zawodnik, który nie przetrwał nawet na 3. poziomie rozgrywkowym w Anglii, eliminuje stałego bywalca fazy grupowej. Dla naszych wschodnich sąsiadów jest to kolejna fajna przygoda w pucharach. Rok temu może i nie awansowali do fazy grupowej Ligi Europy, ale udało im się wyeliminować Szachtior Soligorski, Lipawę oraz FC Sion, a na dodatek sprawili niemałe problemy Łudogorcowi Razgrad. Żeby tego było mało Stumbras Kowno w pierwszym meczu skromnie wygrał z Apollonem, czyli Litwa gnębi Cypr na całego.
Do czego zmierzam? No na pewno nie do gloryfikacji litewskiej myśli szkoleniowej. Chodzi mi o przykład. Przykład tego, że nie trzeba szukać sensacji w Pawłodarze, Tyraspolu czy Stjarnan. Popatrzmy co się dzieje za ścianą u sąsiadów. Nabierzmy tej zazdrości Janusza Nosacza i pokażmy, że sąsiad z zachodu nie jest gorszy. Szczególnie, że ten sąsiad jest trochę bogatszy, ma ponad 2 razy większą wartość klubu na Transfermarkcie, a sam gra z mniej utytułowanem rywalem. Warto też dodać, że dysponujemy większym potencjałem niż Litwini. Oni wyeliminowali APOEL, ale za chwilę czeka ich kolejny bardzo wymagający rywal (ot na przykład Celtic, Łudogorec, Karabach czy Dinamo Zagrzeb). My eliminując Rio Ave przy odrobinie pomocy ze strony losu mamy okazję otrzymać rozstawienie, a już w losowaniu zamiast trafić na Sewillę, Besiktas, Olympiakos, PAOK, Feyenoord czy RB Lipsk możemy trafić na Sigmę Ołumuniec. Jednakże nawet tutaj możemy paradoksalnie znaleźć trudniejszego przeciwnika, bo w tym gronie może znaleźć się luksemburski Progres Niederkorn, który rozprawił się w Azerbejdżanie z dobrze znaną nam Gabalą.
Każdy z nas marzy o pięknej przygodzie. O tym, żeby żółć i czerwień zdobiła jak najwięcej europejskich aren. Pierwsza na rozkładzie jest arena w Vila do Conde zwana Estadio dos Arcos. Ale to nam mało! My chcemy więcej! My, kibice czekamy na mecze Jagi, które będziemy mogli kiedyś bez wstydu pokazać naszym dzieciom, wnukom, z dumą o nich wspominać i opowiadać. Rio Ave to dobre pierwsze danie. To klub po zmianach, totalnie czysty w meczach o stawkę, z nietypowym okresem przygotowawczym. Tak naprawdę wiemy o nich tylko tyle, bo nawet ich sparingi są mocno tajemnicze. Zagrali 2 mecze treningowe z ekipą Hulka, Oscara i reszty Chińczyków (bo nazwa Shanghai SIPG pewnie niewiele nam powie), potem jakieś gierki z klubami z drugiej (remis 1-1 z Famalicao) i trzeciej ligi portugalskiej (wygrana 4-1 z SC Espinho) oraz wreszcie mecz z Chaves (wygrana 2-1), reprezentantem Ekstraklasy, ale z kolei tutaj ciężko wyciągnąć większe wnioski, bo dla Rio Ave to był przed ostatni sprawdzian przed Jagiellonią, a dla Chaves to był pierwszy mecz po urlopie. Rio Ave przygotowania zakończy kolejnym starciem z Famalicao (dla odmiany na wyjeździe, ale oryginalnie planowany był mecz z Fereirense z Ekstraklasy) i tydzień później przyleci do Białegostoku. Wydaje mi się, że nawet w Portugalii nie wiedzą czego się spodziewać po dwumeczu z Jagiellonią. Dlatego musimy to wykorzystać i zmazać plamę z Irtyszu. Do dziś Jagę kojarzy się właśnie z tego blamażu, który z kolei zatarł dobre wrażenie po bardzo walecznym dwumeczu z Arisem. Jeżeli już jesteśmy przy tych starciach, to pozwolę sobie na małą ocenę. Moim zdaniem Jaga obecnie jest silniejsza od tej z 2010 roku, a Rio Ave jest gorszym zespołem od ówczesnego Arisu.
Dużym atutem po naszej stronie jest wcześniejszy start sezonu. To my zagramy pierwsi mecz o stawkę. Pojedynek z Lechią Gdańsk będzie bardzo ważny. Ekipy litewskei były w podobnej sytuacji. One też wyszły na rywali, którzy grali pierwszy mecz o stawkę. Wykorzystały ich uśpienie. Jaga też nie może dać rywalom z półwyspu Iberyjskiego czasu na przyzwyczajenie się do nowych warunków i jak to się mówi w slangu młodzieżowym „wjechać z buta”. To tyle jeżeli chodzi o tekst motywacyjny. Zapraszam niedługo na szczegółową analizę typowo piłkarską.
0:0
-:-