Nie tak wyobrażaliśmy sobie inaugurację sezonu. Na wstępie zagrano Ivanovi Runje chorwacką piosenkę, która miała ponieść nie tylko jego, ale i całą drużynę. Celem było zrobić z Lechią to samo, co zrobiliśmy kilka miesięcy wcześniej.
Zaspała obronaLukas Haraslin czuł się wczoraj na naszym stadionie jak u siebie w domu. Mimo tego, że często Kuba Wójcicki nie pozwalał mu na zbyt wiele, to Lukas doprowadził do trzech groźnych sytuacji podbramkowych Lechii Gdańsk. Po jednej z nich, w 10. minucie gola zdobył Paixao.
Wprost trzeba przyznać, że zabrakło w tym momencie indywidualnego krycia Portugalczyka, który z wyjątkiem akcji bramkowej - nie był odstawiany na krok przez Mitrovića i Ivana. Zaspaliśmy, a jak okazało się 80 minut później - ta krótka drzemka kosztowała nas aż trzy punkty.
Grać z głową w chmurach
Już w trakcie przeprowadzania kilka dni temu przez klubowe social media można było zauważyć, że nasza gwiazdka Przemek Frankowski myśli o niebieskich migdałach - albo raczej o bajońskich sumach na zagranicznym kontrakcie. Wczorajszy występ był tylko potwierdzeniem tego, co można było zauważyć w trakcie rozmowy z naszym skrzydłowym. Rozkojarzenie i niedokładność. Wyróżnił się w drugiej połowie rozegraniem piłki w sytuacji, po której bliski zdobycia gola był Cillian Sheridan. Równie wysoko głowę w chmurach miał Arvi Novikovas. Ten jednak był nie o tyle rozmarzony, co chytry - oczywiście na to, by zostać bohaterem meczu i sam strzelić hattricka. Jak dobrze pamiętamy - przegralismy 0:1.
Kalkulacja prawie się opłaciła
Czytałem różne komentarze na temat gry Guilherme w tym meczu. Głównie na "nie". Tymczasem do wszystkich, którzy ocenili jego grę w ten sposób mam do przekazania pewien komunikat. Z logicznego punktu widzenia - Gui kalkulował. Zresztą bardzo słusznie. Piłkarz Lechii (chyba Peszko) wychodził sam na sam z Marianem Kelemenem. Nasz obrońca wiedząc, że może paść drugi gol, który definitywnie przekreśliłby szanse na odrobienie wyniku, postanowił sfaulować zawodnika Lechii. Słusznie otrzymał czerwoną kartkę, słusznie też sfaulował - bacząc na racjonalizm wydarzeń na boisku.
Wierzył, że drużynę stać na strzelenie jednej bramki - nawet grając w "dziesiątkę". Warto podkreślić, że prawie się to udało. W końcówce spotkania - bliski doprowadzenia do remisu był Ivan Runje, który jednak przestrzelił, stojąc na 5 metrze od bramki. Guilherme biegał nieustannie wzdłuż boiska. Przyzwyczaił nas do pewnego poziomu i muszę przyznać, że póki co mnie nie zawodzi.
Sędzia z Czech?
Dokładnie to sędzia Szczech. Temu dżentelmenowi poświęcimy tylko jedno zdanie. Robota wykonana.
Pan Arbiter sędziował wczorajszy mecz na tzw. "dwóję na szynach". Wypaczenie wyniku meczu poprzez niepodytktowanie dwóch rzutów karnych za faule na Cillianie - jest kontrowersją. Przykro to pisać, ale wracają stare demony. Sędziowie muszą być bardziej skupieni na swojej pracy i muszą zauważać, że piłkarze nie są skupieni na piłce, tylko na atakowaniu pleców rywali.
Piłkarsko nie było źle
Jagiellończycy nie grali złego futboolu. To Lechia zagrała wyrachowaną piłkę. Dyspozycja naszej drużyny jest na poziomie. Trzeba popracować nad skutecznością i wyniki same przyjdą. Najbliższa okazja do tego, by powalczyć o wynik jest w czwartek. Zagramy z Rio Ave. Już teraz zapraszam na relację radiową z tego meczu na naszym kanale YouTube.
MATERIAŁY POMECZOWE
Galeria Zdjęć: