Matthev | 30 Lipca 2018 g. 0:04
Możemy odetchnąć! Pierwsze punkty właśnie jadą do Białegostoku! Gdynia zdobyta, a wszelkie nasze obawy okazały się być, na całe szczęście bezpodstawne. Wymieszany skład sprostał zadaniu, a zmiennicy wykorzystali swoje przysłowiowe „pięć minut”
Oprócz pierwszych piętnastu minut, możemy śmiało powiedzieć, że Jagiellonia była stroną dominująca, lepszą piłkarsko. Pierwszy kwadrans natomiast powinniśmy zaliczyć jako wypadek przy pracy lub brak koncentracji. Był to jedyny okres spotkania, w którym Gdynianie mieli praktycznie całkowitą kontrolę, której na całe szczęście nie potrafili wykorzystać.
Żółto-Czerwoni przeczekali ciężki okres i powoli przejmowali kontrolę nad spotkaniem. Warto jednak zaznaczyć, że nie była to jeszcze gra, która zadawalałaby bardziej wymagających kibiców. Gra obu zespołów raziła niedokładnością, dużą ilością strat i brakiem pomysłu na wypracowanie dogodnej sytuacji podbramkowej.
Jagiellonia widząc, że gra kombinacyjna się po prostu im nie kleiła, spróbowała łatwiejszego sposobu – długa piłka w pole karne i nadzieja, że przy odrobinie szczęścia coś z tego wyniknie. Mieli rację, w 37. Minucie przyniosło to oczekiwany skutek. Rafał Grzyb posłał daleką piłkę w „szesnastkę”, jeden z obrońców gości ekspediował ją tak niefortunnie, że ta trafiła wprost pod nogi Świderskiego, a ten bez większego namysłu z okolic 20 metra umieścił piłkę w siatce. Niewiele potrzeba do radości! Od tego momentu Wicemistrzowie Polski mieli spotkanie pod całkowitą kontrolą, a druga bramka, już po ładnej, wypracowanej akcji, tylko to potwierdziła.
Karol Świderski.
Bez wątpienia największy wygrany dzisiejszego spotkania. Strzelec dwóch bramek, bez którego byłoby dzisiaj dużo ciężej o korzystny rezultat. Karol ma raptem 21 lat, a zaraz jego licznik występów w Jagiellonii wybije okrągłą setkę. Dużo jak na chłopaka urodzonego w 1997 roku. Od dawna uchodzi za talent, ale cały czas zbyt rzadko to pokazuje. Potencjał jest i tutaj nie ma tematu do dyskusji, bo ciężko by było znaleźć rówieśnika Świderskiego z podobną liczbą występów. Na chwilę obecną ciężko jest mu, na stałe przebić się do pierwszej „11”. Jeżeli jednak występy takie jak dzisiejszy, będą zdarzały się Karolowi częściej, jest na to duża nadzieja.
Ważne trzy punkty w wyjazdowym spotkaniu i zarazem pierwsze w sezonie 2018/2019 możemy dopisać sobie do konta. Teraz wszyscy skupiamy się na Rio Ave, taka szansa może się nam nie powtórzyć! Liczymy na pozytywne wiadomości w czwartkowy wieczór prosto z Portugalii!
Mateusz Łukaszewicz