Z kolei sytuacja w Pucharze Polski wygląda inaczej. Owszem zdarza się trafić na klub z tej samej ligi, co ostatnio Jagiellonia bardzo intensywnie praktykowała trafiając kolejno na Zagłębie (dwa razy na 3 sezony), Pogoń (dwa razy z rzędu – w sezonach 15/16 i 16/17), Cracovię i Lech Poznań. Ostatnim przeciwnikiem spoza „elity” polskiego futbolu był...Chrobry Głogów prowadzony przez Ireneusza Mamrota. Jak widać życie pisze bardzo ciekawe scenariusze. Wyjazdowy mecz w Głogowie wygraliśmy 3:1, a bramki dla Jagi zdobyli Maciej Gajos, Patryk Tuszyński i Mateusz Piątkowski. Wcześniej zdarzyło nam się trafić na Puszczę Niepołomice, Sokół Ostróda czy też Ruch Zdzieszowice. Eh... II-ligowy Ruch ze Zdzisiek... Tutaj magia pucharowa wdała się nam we znaki i totalnie zaczarowała piłkarzy, którzy w tym meczu piłkarzami nie byli. Co najwyżej można było ich nazwać miernymi kopaczami. Nie jest miło wracać do tego blamażu, wstydu, kompromitacji, degrengolady (więcej znajdziecie w słowniku wyrazów bliskoznacznych). Przegraliśmy 1:3, a po meczu doszło do legendarnego już treningu, na którym ówczesny trener Czesław Michniewicz kazał piłkarzom odtworzyć intensywność meczową. Piłkarze stali w miejscu przez 96 minut, tak jak na boisku w Zdzieszowicach.
Przypomnijmy sobie skład tej „wyjątkowej” ekipy:
Baran - Norambuena, Skerla, Cionek, Mido - Cetkovic (53.Makuszewski), Hermes, Canas (46.Burkhardt), Seratlic (46.Kupisz) - Tymiński – Plizga.
Fragment raportu meczowego z naszej strony:
„Od 49. minuty Jagiellończycy zostali zdominowani przez II-ligowców. W tej właśnie minucie zakotłowało się pod naszą bramką, groźne uderzenie głową jednego z graczy gospodarzy obronił Baran, po chwili piłka wpadła do naszej siatki po dobitce, ale sędziowie odgwizdali pozycję spaloną. Nie minęło 120 sekund, a Cionek oddaje piłkę rywalowi, ten ogrywa na skrzydle z dziecinną łatwością Mido, dośrodkowuje a zupełnie niepilnowany w naszym polu karnym Bukowiec otwiera wynik tego meczu. Rozpoczynamy grę od środka boiska i co? Piłkę przechwytują gospodarze, Bukowiec zagrywa do Łukasza Damrata, a ten podwyższa wynik na 2:0. Przepraszam bardzo, ale z kim my gramy? Nasi kibice przebyli tak daleką drogę by wesprzeć w środku tygodnia naszych piłkarzy, a oni nawet za swą godną płacę nie mają zamiaru powalczyć z amatorami. W 53. minucie kolejnego beznadziejnego na boisku Jagiellończyka w osobie Cetkovica zmienia Makuszewski. Więcej zmian nie mamy. Próbujemy się odgryźć w 54. minucie, jednak Skerla uderza nad poprzeczką z siódmego metra. Czas upływał, a nieporadność naszych piłkarzy raziła jak pioruny w największą burzę. Dowodem tego było chociażby tragiczne uderzenie Kupisza po rzucie rożnym. Minutę po swym kiksie Tomek jednak umieszcza piłkę w siatce i 25. minut przed zakończeniem spotkania zmniejszamy (o zgrozo, jak to brzmi!) rozmiary porażki z II-ligowcem. W 68. minucie meczu Norambuena jest faulowany na linii bocznej pola karnego Ruchu, po rozegraniu rzutu wolnego przez Burkhardta minutę później Plizga uderza z bliska, ale niestety Feć jakimś cudem obronił jego strzał. Dwie minuty później to Ruch ma rzut wolny, po którym Baran kapitalną interwencją wybija piłkę na rzut rożny. Po jej odzyskaniu i szybkim naszym kontrataku Feć ponownie świetnie interweniuje, tym razem po strzale Makuszewskiego. W 78.minucie kapitalnym uderzeniem popisuje się ponownie w tym meczu Bukowiec i przegrywamy z II-ligowcem(!!!) 1:3. W 80. minucie Mido sam znajduje się w polu karnym gospodarzy i uderza z 11. metra kilkanaście metrów nad ich bramką! W 82. minucie Kupisz uderza obok bramki Ruchu. Dokładnie dwie ostatnie minuty regulaminowego czasu gry Jagiellonia tylko naciskała w tym meczu gospodarzy. Sześć minut doliczonego czasu także upłynęło i zostaliśmy rozgromieni przez amatorów z II ligi i mieścinki wielkości Wasilkowa!„
Sezon 2018/19 w rozgrywkach Pucharu Polski inaugurujemy w Dzierżoniowie, gdzie ugości nas Lechia - reprezentant III. Ligi dolnośląsko-lubuskiej. Lechia Dzierżoniów nie zapisała się niczym wybitnym w historii futbolu. Ich najlepszym wynikiem w rozgrywkach ligowych jest zajęcie 9. miejsca w II. Lidze w sezonie 1993/94. Na stronie wikipedii możemy też przeczytać o dwóch triumfach w Pucharze Polski. Dodajmy, że chodzi o Okręgowy Puchar Polski organizowany przez Wałbrzyski Okręgowy Związek Piłki Nożnej. Obecnie klub założony w 1945 roku zajmuje szesnaste, spadkowe miejsce w tabeli ligowej. Wyprzedza jedynie kluby z Gorzowa Wielkopolskiego – Stilon i Wartę. W dziewięciu dotychczas rozegranych meczach Lechiści z Dzierżoniowa wygrali dwukrotnie, raz zremisowali oraz sześciokrotnie przegrali. Drużyna prowadzona przez Zbigniewa Soczewskiego ma na swoim koncie takie wyniki jak porażka 1:6 z Rekordem Bielsko Biała, porażka 1:4 z Pniówkiem Pawłowice Śląskie czy też porażki z rezerwami klubów ekstraklasowych (2:4 z Zagłębiem II Lubin oraz 1:2 z Miedzią II Legnica). Zanim zaczniemy się licytować czy wygramy 8:0 czy może 12:0 zalecam trochę pokory. Owszem, jesteśmy liderami Ekstraklasy, niedawno wyeliminowaliśmy w el. LE Rio Ave oraz dzielnie walczyliśmy z KAA Gent, ale to w ogóle się nie liczy. Nie liczy się żaden współczynnik, forma w ostatnich meczach, jakość piłkarzy, wysokość zarobków, budżet czy ilość żelu na włosach.
W środę wszyscy startują z równym dorobkiem, każdy ma równe szanse i nie ma znaczenia, że w meczu 1/32 finału PP po jednej stronie stanie klub z czwartego poziomu rozgrywkowego, a po drugiej klub z czołówki krajowej piłki. Dla całego Dzierżoniowa mecz z Jagiellonią jest świętem, być może największym meczem w dotychczasowej historii klubu. Kibice przyjdą na stadion zobaczyć wielki mecz, odciąć się od szarej, trzecioligowej mizerii i miernoty. Piłkarze Lechii będą myśleli w podobny sposób. Dla nich to też będzie wielki mecz, szansa na podbicie czołówek gazet oraz serwisów internetowych. Być może jedyna taka szansa w życiu. Z kolei dla nas, całej grupy kibicowskiej oraz piłkarzy to musi być kolejny dzień w biurze. Należy odpowiednio się zmotywować, wyjść na murawę i grać tak jak zawsze. W swoim życiu widziałem mnóstwo ekip (szczególnie w Anglii), które po wylosowaniu przeciwnika z 3. czy 4. ligi zaczęły się licytować w oszczędzaniu pierwszoplanowych postaci. Do składu wychodzili typowi zmiennicy bez rytmu meczowego, wspierani byli juniorami bez doświadczenia na seniorskim poziomie. I w wielu przypadkach takie lekceważenie kończyło się kompromitującą wpadką i szybkim odpadnięciem z ważnego turnieju.
Oczywiście Ireneusz Mamrot będzie musiał dać szansę zmiennikom w Dzierżoniowie, ale też trzeba zachować pewien balans. Nie możemy rzucić od tak jedenastu graczy, którzy w takim ustawieniu nigdy nie zagrali. To nie jest eksperyment, a mecz o stawkę. Tutaj nie ma miejsca na wymyślanie koła na nowo, a czas aby zaznaczyć swoją jakość. Rywale będą grali jakby nie było jutra, na pewno będzie dużo gry na ambicji, agresji, zaangażowania. Trzeba na boisku mieć chociaż odrobinę doświadczenia i rozwagi, która szybko ostudzi zapędy kopciuszka.
Już dawno Jagiellonii nie udało się solidnie zaprezentować w rozgrywkach Pucharu Polski. Ostatnia efektowna przygoda miała miejsce w roku 2014. Awansowaliśmy wówczas do półfinału i byliśmy bardzo blisko wymarzonej wyprawy na „Narodowy”. Los tak chciał, że dwumecz półfinałowy z Zawiszą Bydgoszcz odbywały się w czasie zmiany na ławce trenerskiej. Do klubu powrócił Michał Probierz (którego wyeliminowaliśmy wcześniej w dwumeczu z Lechią) i musiał wykonać on mały przegląd kadr, który skończył się porażką w Białymstoku. Jednakże nie złożyliśmy broni i pełni wiary w awans wybraliśmy się do Bydgoszczy, ale tam pierwszy raz bardzo mocno swoją obecność na boisku zaznaczył Szymon Marciniak. Arbiter, który w tym meczu nie podyktował dwóch 100% rzutów karnych dla Jagiellonii. Było, minęło, od tego czasu odpadaliśmy kolejno 3 razy w 1/8 finału i rok temu w 1/16 finału. To był najgorszy wynik od meczu z Ruchem Zdzieszowice, gdzie również odpadliśmy w 1/16. Tym razem do gry wchodzi reforma rozgrywek i pierwszy mecz rozgrywamy już w 1/32, ale w zamian wszystkie fazy rozgrywek aż do finału są jednomeczowe. Nie ma już rewanżów. Dodatkowo PZPN wprowadził wymóg posiadania jednego młodzieżowca na murawie. Będzie on nosił specjalną opaskę sygnalizując swoją obecność. Jest to bardzo kuriozalny i dziwaczny przepis, ale musimy się do niego dostosować i na szczęście mamy w kadrze kilku graczy spełniających wymogi młodzieżowca.
W środę o 16:00 musimy postawić pierwszy z sześciu stempli w drodze po drugi PP w historii Jagiellonii. Do boju BKS!
0:0
-:-