Matthev | 24 Września 2018 g. 16:57
Jagiellonia korzysta z okazji i zasiada na fotelu lidera! Górnik starał się jak mógł, by pokrzyżować plany Żólto-Czerwonych, ale na niewiele się to zdało. Swoją rolę w spotkaniu mieli pośrednio również kibice, ale o tym później…
Zabrzanie szybko pokazali, że nie mają zamiaru obawiać się Wicemistrzów Polski. Zaatakowali, byli agresywni w środkowej strefie… i to poskutkowało. Nie zdążyliśmy się jeszcze wygodnie rozsiąść w fotelach, a Igor Angulo otworzył wynik meczu. Hiszpański snajper szczególnie upodobał sobie Jagiellonię jako ofiarę, niestety. Przez pierwsze czterdzieści pięć minut Górnik był stroną dominującą, szczególnie w linii pomocy, gdzie szybko doskakiwał do Białostoczan i nie dawał czasu na spokojne skonstruowanie akcji. Najlepszą sytuację w pierwszej połowie miał Bezjak, ale fatalnie wykończył w wydawałoby się, idealnej sytuacji.
Na drugą część gry Jagiellonia wyszła odmieniona. Widać, że w szatni odbyła się męska rozmowa i wszystko zaczęło funkcjonować jak należy, Strzelanie rozpoczął Bezjak, który tym samym zrehabilitował się po katastrofalnym błędzie w pierwszej połowie. Bramka Słowaka zapoczątkowała wszystko, co dobre. Za przykładem kolegi z drużyny poszedł Novikovas, podwyższając wynik na 2:1. Po bramce zjadł Snickers’a. Kibice obecni na konferencji Ireneusza Mamrota doskonale wiedzą, o co chodzi, a dla niewtajemniczonych wyjaśniamy. Trener dostał od kibiców karton batonów, które przekazał Litwinowi, by ten przestał gwiazdorzyć. Chyba każdy kojarzy reklamę z telewizji. Działo zniszczenia zwieńczył, w doliczonym czasie gry Frankowski i trzy punkty wracają do Białegostoku.
Będzie to długa podróż, bowiem Jagiellończycy nie wracają do Białegostoku. Zostają na spotkanie z Lechią Dzierzoniów w Pucharze Polski.