Ciężko napisać cokolwiek konstruktywnego i motywującego po spotkaniu ze Śląskiem. Z tej patowej sytuacji jest chyba tylko jedno wyjście - wygrana w Kielcach.
W polskiej ekstraklasie nic nie jest wiadomo. Możesz wygrać na wyjeźnie z Górnikiem, by kilka dni później dostać solidne lanie od Śląska. Śląska, który zwiedza raczej dolne rejony tabeli. Porażkę trzeba przyjąć na klatę i grać dalej. Na pewno nie był to najprzyjemniejszy tydzień dla kibiców, jak i samych zawodników. Wylała się na nich fala krytyki, bez dwóch zdań, słusznej. Cała drużyna "zasłużyła" sonie na nią postawą na boisku. Całe szczęście to tylko piłka i tylko jeden mecz, a już dzisiaj będzię okazja do rehabilitacji i udowodnienia, że był to raczej jednoraowy wypadek przy pracy niż większy problem, o którym niektórzy zaczynają już mówić. Fakt, Wrocławianie wypunktowli Jagiellonię pod każdym względem, z drugiej jednak strony, miejmy nadzieję, że drugie tak katastrofalne spotkanie Żółto-Czerwonym już się nie przytafi.
Nie ma co ukrywać, Korona nie jest wymarzonym rywalem na "przełamanie się". Tym bardziej, gdy gra się na wyjeździe, na trudnym terenie w Kielcach. Żółto-Czerwoni bardzo różnie wspominają spotkania ze Scyzorami, szczególni poza Białymstokiem. Złocisto-Krwiści wyglądają w tym sezonie bardzo dobrze, utrzymują niewielki dystans do czołówki ( przed spotkaniem tracą 1pkt. do Jagiellonii ) i szukają szansy, by wskoczyć na pudło, w tym zółwim wyścigu. Niestety, mamy powtórkę z rozrywki i lider tabeli na nikim nie robie większego wrażenia. W lidze nie ma ekipy, która budziłaby szacunek rywali.
Jagiellonia cały czas będzie musiała grać bez Sheridana i Wójcickiego, ale nie to jest największym prblemem. Przede wszystkim zawodnicy muszą oczyścić swoje głowy i całą energię włożyć w spotkanie. Żółto-Czerwonych stać na zwycięstwo i tutaj nie mam wątpliwości. Zawodnicy Ireneusza Mamrota potrafią grać w piłkę i muszą to udowodnić nam po raz kolejny.
RELACJA TEKSTOWA: https://jagiellonia.net/live,514.html