Mecz Jagi z Górnikiem Zabrze, który oglądaliśmy w sobotę 2 marca, zakończył się remisem 2:2 i można powiedzieć, że jest to autorski produkt między innymi sędziego Jarosława Przybyła z Kluczborka, który w 89 minucie mógł uznać/nie uznać gola strzelonego dla Górnika przez Angulo (uznał) oraz mógł uznać/nie uznać gola strzelonego w 94 minucie dla Jagi przez Wójcickiego (nie uznał). Asystenci arbitra głównego: Krzysztof Myrmus i Bartłomiej Lekki. W systemie VAR pracowali nad tym wynikiem: Daniel Stefański i Paweł Sokolnicki.
Według mnie, spotkanie powinno się zakończyć rezultatem 3:1. Wbrew opinii malkontentów, mecz był bardzo ciekawy, a Żółto-Czerwoni mieli przewagę i zanotowali dobry występ. Jednak nasz zespół mógł zrobić znacznie więcej, aby postawić kropkę nad „i”. Nie można przecież mieć satysfakcji z tego, że w meczu dwukrotnie wychodzi się na prowadzenie a finalnie trzeba się zadowolić remisem. Najbardziej zawiedli mnie Šćepović i Imaz, niepewny był też moim zdaniem Bodvarsson, choć owszem, parę dobrych zagrań odnotowali. Lecz wciąż czekam na to, żeby się wreszcie zgrali i żeby zaczęli skutecznie funkcjonować na swoich pozycjach.
Dwa zdobyte gole dałyby pełnię szczęścia, gdyby nie dwa stracone. Dobrze, że tym razem karnego strzelał Guilherme, który zresztą w całym meczu spisywał się bardzo dobrze, podobnie jak Novikovas. Natomiast wydaje mi się, że przy pierwszym straconym przez Żółto-Czerwonych golu defensywa i Sandomierski mogli się bardziej postarać, bo byli zbyt zdekoncentrowani po zdobyciu prowadzenia.
Ale to wszystko nic. Największe pretensje mam do formacji obronnej i w ogóle do całego zespołu o drugą straconą bramkę, czyli o to, że wykazano się karygodnym wręcz lekceważeniem przeciwnika, spuszczając z oka Angulo, który wszedł na boisko w 61. minucie (strach pomyśleć co by było, gdyby grał od początku). Przecież wiadomo, że Angulo w każdym meczu strzela Jadze gola. No i zlekceważyć go? Dopuścić gościa do sytuacji strzeleckiej? Ten kardynalny błąd zemścił się w 89. minucie, gdy Angulo wpakował głową piłkę do naszej bramki, będąc zupełnie niepilnowany w polu karnym.
Przy czym uważam, że Angulo zdobył gola z pozycji spalonej. Sędzia Przybył uznał jednak, że wszystko było OK, ponieważ obok napastnika Górnika znajdował się Arsenić, którego noga rzekomo sięgała linii równoległej z Angulo. Ale na powtórkach widać, że gdyby noga Arsenića była zrównana z obrysem ciała Angulo, to musiałaby mieć chyba ze dwa metry długości.
No i jeszcze jest ten nieuznany gol dla Jagiellonii pod sam koniec meczu, gdzie kontrowersją jest, czy po strzale Wójcickiego piłka przekroczyła całym obwodem linię bramkową, czy nie. W powtórkach, na jednym ujęciu jest to niepewne, a na innym wydaje się, że przekroczyła, i że Wiśniewski wybił piłkę już zza linii bramkowej.
Mam nadzieję, że jeszcze nie został odtrąbiony początek polowania na Jagę, jak to się tradycyjnie odbywa pod koniec każdego sezonu, aby broń Boże nie zagroziła możnym, a zwłaszcza ekipie ze stolicy. Jeśli to nie nastąpi, to ci bardziej naiwni spośród nas będą mogli żywić nadzieję, karmioną wiarą w cuda, że Żółto-Czerwoni zakończą rozgrywki z jakimś większym sukcesem, niż tylko utrzymanie się w pierwszej ósemce tabeli. Ale cuda się zdarzają, co pokazały piątkowe mistrzostwa świata w skokach narciarskich na normalnej skoczni, gdzie w drugiej serii Kubacki z 27. miejsca awansował na pierwsze i zdobył mistrzostwo świata, a Stoch z 18. na drugie i zdobył wicemistrzostwo.
Czop
Foto: Grzegorz Chuczun Jagiellonia.net
0:0
-:-