Dzisiaj te nastroje są zgoła odmienne. 48 godzin, które wstrząsnęły Białymstokiem, przejdzie do historii. 2 dni – 2. Lipca i 3. Lipca i nagle z przeciętnego okienko zmieniło się w fantastyczne. Cezary Kulesza kazał długo czekać na tę bombę, ale musimy przyznać, że załatwił nam znakomitych zawodników. Odkąd kibicuję Jagiellonii nie pamiętam, żeby do naszego zespołu trafił piłkarz z przyzwoitej ligi, w najlepszej formie i to jeszcze w najlepszym wieku dla piłkarza! Nie liczę tutaj Maycona, bo jego przypadek jest inny. Wreszcie można z uśmiechem patrzeć na naszą kadrę, gdzie nowy napastnik jest najlepszym strzelcem w historii ligi serbskiej, a zatrzymaliśmy go dopiero my transferem do Polski, a nie kontuzja czy transfer do Turcji. Wreszcie nowy snajper nie trafia do Jagiellonii jak do ośrodka rehabilitacji, gdzie ma nadrabiać stracone pól roku albo rok słabej gry lub też braku gry. Ongjen Mudrinski zdążył już dostać swój pierwszy pseudonim – „Ogień” i bardzo byśmy chcieli, żeby w szeregach obronnych rywali się paliło i waliło.
Wtorek spędziliśmy zachwycając się byłym snajperem Crvenej Zvezdy, a już trzeba było się skupić na nowym nabytku. Na testy medyczne do Białegostoku przyjechał Tomas Prikryl. Tak! Dobrze słyszeliście! Zawodnik, który był milion razy cytowany na podstawie transfermarkt, przymierzany do wielu prestiżowych lig, wymieniany przez kibiców jako wielkie wzmocnienie, trafił właśnie tutaj, na Podlasie! Do dziś zastanawiam się jak do tego doszło. Jakim cudem piłkarz, który w lepszej lidze od Ekstraklasy zalicza sezon z 22 punktami w klasyfikacji kanadyjskiej, przechodzi do Białegostoku? Pewnie ma jakiś defekt… Groźne kontuzje w przeszłości? Brak. Syndrom sezonu życia? Też nie, bo statystyki całej kariery ma lepsze niż Novikovas. Wiek? Ma 27 lat i jest 2 lata młodszy od Arvydasa. Do tego grał cały czas, był liderem swojej drużyny w lidze czeskiej. Tomas to kolega Martina Pospisila z Sigmy. Razem kształtowali się piłkarsko w drużynach młodzieżowych tego klubu, więc na pewno ułatwi to wprowadzenie nowego skrzydłowego do zespołu.
Teraz popatrzmy na nasz potencjał ofensywny. Mamy wymarzonego snajpera trenera Mamrota. Wysoki i silny Serb jest wspomagany przez młodych, ambitnych Polaków. Mieszanka doświadczenia i młodości. Brzmi bardzo fajnie. Przejdźmy za plecy snajperów i dostawców piłek dla nich. Jesus Imaz, Tomas Prikryl, Juan Camara, Mile Savković. Martin Kostal. I to są tylko obcokrajowcy, gdyż podobnie jak w ataku mamy kilka talentów z Polski. W skład tej grupy wchodzą Mystkowski, Nawrocki, Łapiński, Struski. Na pewno nie zabraknie tutaj ostrej rywalizacji. Nikt nie dostanie miejsca za darmo. W ofensywie włącznie z atakiem będzie grało 4-5 zawodników i prawdopodobnie tam Ireneusz Mamrot będzie widział miejsce dla obowiązkowego młodzieżowca. To automatycznie zawęża pulę dla obcokrajowców, a co za tym idzie rywalizacja o miejsce w składzie powinna być intensywna. Nie będzie miejsca na odpuszczanie, bo na każdy taki przypadek będzie gotowy ktoś z ławki rezerwowych.
Niektórzy zarzucą mi tutaj pewnie pompowanie balona. Jak mawia pewien pan „Róbta co chceta”. Żyjemy w wolnym kraju, można mnie krytykować. Jednakże zanim to zrobicie to zadajcie sobie pytanie. Czy kiedykolwiek wcześniej w historii Jagiellonii mieliśmy silniejszą kadrę? Czy kiedykolwiek wcześniej na każdej pozycji w ataku mieliśmy piłkarza w formie, bez problemów osobistych, a jego rywalem był utalentowany Polak? Ja na oba pytania odpowiadam – nie! Ireneusz Mamrot nie ma na co narzekać, gdyż właśnie z Forda Focusa przesiada się do Mercedesa S-classe. Ma wszystko czego potrzeba. Piłkarzy, nową bazę, odpowiedni cykl przygotowań, 100% skupienie na lidze przez brak pucharów europejskich. Nic tylko pracować!
Chciałbym pogratulować naszemu prezesowi znakomitej ofensywy na rynku transferowym. Zrobił wiele, aby przygotować maksymalnie kadrę przed wyjątkowym sezonem. Jednocześnie chcę przypomnieć nasze prośby o stały rozwój klubu. O rozglądanie się za działem skautingu, za odpowiednią osobą kontrolującą każdy transfer, żeby móc regularnie zgarniać piłkarzy o wysokiej klasie sportowej, żeby mieć też na oku utalentowanych graczy z niższych lig. To nie narzekanie dla narzekania. Chodzi tutaj o uprzedzenie rywala. Musimy być zawsze o krok przed konkurencją, która nie śpi. Wejść na wysoki poziom to duża sztuka, ale większą jest dalsze kontynuowanie rozwoju i poszerzanie horyzontów w celu usprawnienia kolejnych elementów w układance zwanej klubem piłkarskim.
0:0
-:-