Lukasz | 2 Sierpnia 2019 g. 23:19
Jagiellonia remisuje z Zagłębiem Lubin 2:2!
Mamy XXI wiek. Ludzie komunikują się ze sobą poprzez media społecznościowe, telefony komórkowe, nadajniki satelitarne czy najzwyczajniejsze listy. Wydawałoby się, że z tym nie ma problemu - niestety jest. Komunikacja na prawie pustym stadionie może być bardzo utrudniona, czego przykład mogliśmy oglądać w spotkaniu Jagiellonii z Zagłębiem.
Od początku sezonu Martin Pospisl jest motorem napędowym Białostockiej ofensywy, najlepszy zawodnikiem, wyznacznikiem dyspozycji całego zespołu. Nie inaczej było w Lubinie. Żółto-Czerwoni dyktowali warunki na stadionie rywala. Prowadzili 2:0 po trafieniach Patryka Klimali i Jesusa Imaza. Mało tego. Przy obu bramkach kluczową rolę odgrywał właśnie Pospisil. Najpierw prostopadle podał do Prikryla, który wyłożył piłkę Klimali, a następnie sam asystował przy bramce Imaza.
W 77. minucie Czech opuścił boisko. Swoje niezadowolenie wyładował zaraz za zejściu z boiska, w rozmowie z Ireneuszem Mamrotem. Jak mogliśmy się dowiedzieć z pomeczowej wypowiedzi trenera nastąpił problem w komunikacji. Sztab Jagiellonii dostał informację o kontuzji pomocnika. Wynikała ona z błędu ludzkiego, najprostszego nieporozumienia. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby ten błąd nie kosztował Białostoczan straty dwóch punktów, a tak to na chwilę obecną wygląda. Nie mamy pewności, że obecność Martina odmieniłaby losy meczu, ale istniałoby duże prawdopodobieńwto.
Żółto-Czerwoni po raz kolejny zaprezentowali swój potencjał w okrojonym przedziale czasowym. Do 70. minuty Jagiellonia dominowała, miała wszystko pod kontolą. Wszystko zmieniło się nagle i niespodziewanie. Finisz rywalizacji wymknął się Białostoczanom spod kontroli, a skutki tego okazały się być opłakane i niezwykle bolesne. Jaga może sobie dzisiaj pluć w brodę, bo aż się prosiła o utratę prowadzenia. Na takim poziomie nie może dochodzić do, z pozoru, błachych nieporozumień. Było minęło. Czekają nas kolejne spotkania. Najważniejsze, by z każdego meczu wyciągać wnioski!