Lukasz | 17 Sierpnia 2019 g. 10:06
Pierwszego starcia przy Słonecznej kibice Żółto-Czerwonych nie będą wspominać najlepiej. Porażka z beniaminkiem na oczach własnej publiczności zawsze boli podwójnie. Minęły dwa tygodnie i nadarza się szansa, aby zrehabilitować się w oczach fanów.
Za nami już cztery kolejni PKO Ekstraklasy. Po zwycięstwie na inaugurację z Arką byliśmy optymistami. Styl w jakim zdabyliśĶy Gdynię zachwycił nie tylko miejsowych kibiów, ale ekspertów w całym kraju. Niestety, jak dotychczas było to jedyne zwycięswo zawodników z Białegostoku. Styl momentami wygląda naprawdę obiecująco, ale gra Żółto-Czerwonych jest szarbana i brakuje w niej regularności. Potwierdziło to chociażby ostatnie spotkanie w Gdańsku, gdzie w pierwszej połowie podopieczni Ireneusza Mamrota nie mieli argumentów w rywalizacji z Lechią, a drugie czterdzieści pięć minut wyglądało zgoła inaczej. Podobnie rzecz miała się w Lubinie. Tam Żółto-Czerwoni roztrwonili dwubramkowe prowadzenie na finiszu rywalizacji. Jak rzecze mądre porzekadło - za błędy się płaci - doskonale sprawdze się ono w kontekście Białostoczan.
Ostatnimi czasy Jagiellonia ma problem z wygrywaniem przed własną publicznością. Ciężko jest to logicznie wytłumaczyć. Zawodnicy być może nie wytrzymują presji nakładanej przez lokalną społeczność. Wiadomo, oczekiwania wobec nich są ogromne, szczególnie w roku, gdy obchodzone jest stulecie drużyny. Każdy marzy o uczczeniu tej okrągłej uroczystości zdobyciem mistrzostwa Polski. Musimy się jednak uzbroić w cierpliwość.
W sobotę do Białegostoku przyjeżdza Górnik Zabrze, który na pewno będzie chciał urwać Jagiellonii punkty - najchętniej trzy. Zabrzenie uzbierali dotychczas na swoim koncie siedem oczek. Co ciekawe, w każdym z ostatnich trzech spotkań Górnika padła tylko jedna bramka. Kibice w Białymstoku preferowaliby otwarty pojedynek z wieloma sytuacjami bramkowymi. Jednak ponad stylem jest zwycięstwo, o grze za kilka dni nikt nie będzie pamiętał, a punkty w ligowej tabelii są na złota!